Roman Giertych zabrał głos w dyskusji nt. pójścia sześciolatków do szkół i w tej sprawie wystosował list otwarty. "W konsekwencji najzdolniejsza część pokolenia w przyszłości trafi do gorszych gimnazjów i liceów" - tłumaczy w nim swój sprzeciw wobec reformy edukacji.
"Wielu z Państwa martwi się, czy posłać dziecko do zerówki, czy do pierwszej klasy. Ministerstwo edukacji fatalną reformą wprowadziło zamęt. Można się było tego spodziewać. (Przypomnę, że za mojej kadencji zablokowałem pomysły na skrócenie wieku przedszkolnego)" - rozpoczyna swój list Giertych.
Giertych: stracą najzdolniejsi
Adwokat pisze w nim, że głównym argumentem przeciw rezygnacji z zerówki jest to, że dzieci, które w tym roku bedą posłane do pierwszej klasy, w przyszłości zdawać będą egzamin do gimnazjum, do liceum i maturę na równi z tymi, którzy będą uczyć się o rok dłużej (tymi po zerówce). "A zatem już na starcie przesądza się, że z konieczności będą mieć gorsze wyniki. (Problem jest niemały, bo dotyczy ponad 20 proc. dzieci). A w konsekwencji najzdolniejsza część pokolenia w przyszłości trafi do gorszych gimnazjów i liceów" - tłumaczy. Dalej podkreśla, że "to oczywiście rodzi nierówności, za które odpowiada minister edukacji". "I to jest kolejny argument, że ta pseudo-reforma jest nieudana, a jej autorzy powinni być zdymisjonowani" - stwierdza wprost prawnik. - W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, w której najzdolniejsza część pokolenia będzie zdawała egzamin do gimnazjów i do liceów o rok wcześniej niż rówieśnicy mniej zdolni, którzy nie poszli wcześniej do pierwszej klasy - powtórzył jeden z argumentów przeciwko pójściu sześciolatków do szkół w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 Giertych.
Autor: nsz/tr/k / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24