- Polska będzie musiała podejmować decyzje na własną rękę, w oparciu o relacje z innymi państwami z obszaru Międzymorza, tak jak to rozumiał Piłsudski. A także ze Stanami Zjednoczonymi - uważa George Friedman. Politolog z ośrodka analitycznego Stratfor był gościem programu "Horyzont". W rozmowie z Maciejem Wierzyńskim Friedman podkreślił, że Unia Europejska jest w kryzysie, dlatego Polsce potrzebne jest wsparcie innego sojuszu. - Czego spodziewacie się po rozdartej politycznie Europie? - pytał.
W ubiegłym tygodniu Europejczycy wybierali członków Parlamentu Europejskiego, natomiast Ukraińcy swojego prezydenta. Zdaniem Friedmana znacznie ważniejsze były wybory europejskie. - To, co się stało na Ukrainie, było przewidywalne - ocenił politolog. Jak dodał, "Rosjanie stawiają na paraliż Ukrainy".
"Bruksela nie rozumie, w jaki głębokim kryzysie jest Unia"
Gość programu "Horyzont" podkreślił, że Europa jest w "głębokim kryzysie" i, jak wyjaśnił, "największym kryzysem jest to, że Bruksela nie rozumie, w jak głębokim kryzysie jest Unia."
- Najważniejszym założeniem Unii Europejskiej było to, żeby połączyć Francuzów i Niemców na zawsze. Ale ta wieczność była bardzo krótka - mówił.
Jednocześnie Friedman podkreślił, że kryzys Unii wpłynie na sytuację Ukrainy. - Niemcy zadecydowały, że ich handlowe relacje z Rosją są ważniejsze niż kwestia ukraińska, dlatego pozostają neutralne. Dlatego na razie nie mamy NATO. Bo bez Niemiec nie ma NATO - stwierdził i dodał, że w takiej sytuacji także UE "nie będzie w stanie wykorzystywać swoich możliwości politycznych".
NATO na Ukrainie? "Konsensusu nie ma"
Jego zdaniem zamiast tak bardzo interesować się Kijowem, Bruksela powinna poświęcić więcej uwagi reformie swoich struktur. - O wiele ważniejsze jest to, co spotka UE niż to, co stanie się z Ukrainą - uważa Amerykanin.
Gość magazynu "Horyzont" nie łudzi się też, że oddziały Sojuszu wkroczą na Ukrainę. - Czy NATO jest zdolne do podjęcia jakiegokolwiek działania militarnego? Stany Zjednoczone tak, ale czy zrobią to Niemcy, Włosi? - zastanawiał się. Podkreślił przy tym, że członkowie NATO nie są jednomyślni w sprawie ewentualnej interwencji.
"Czego spodziewacie się po rozdartej politycznie Europie?"
- Polska będzie musiała podejmować decyzje na własną rękę, w oparciu o relacje z innymi państwami z obszaru Międzymorza, tak jak to rozumiał (Józef) Piłsudski. A także ze Stanami Zjednoczonymi - uważa Friedman. - Czego spodziewacie się po rozdartej politycznie Europie? - pytał w rozmowie z Maciejem Wierzyńskim.
Friedman znacząco podkreślił udział Stanów Zjednoczonych w konfliktach europejskich.
- Stany Zjednoczone walczyły w trzech wojnach w Europie, wliczając w to zimną wojnę. Za każdym razem robiły to samo. Po pierwsze, upewniały się, że będą działały w sojuszu. Po drugie, czekały do ostatniej minuty, w której trzeba było interweniować - wymieniał.
Według politologa podstawą amerykańskich gwarancji jest poleganie na strukturze, jaką reprezentowało NATO, ale Friedman nie sądzi, "aby Hiszpania, Włochy czy Dania były głęboko zaangażowane". Dlatego musi powstać "nowa struktura Sojuszu". - Mówiliśmy o Piłsudskim i jego idei Międzymorza. To jest alternatywa. To jedyna alternatywa. Choć niełatwa - mówił gość "Horyzontu".
XXI wiek pokoju?
Friedman wyjaśnił, że chodzi o kraje od Bałtyku po Morze Czarne. - Ten sojusz tworzyłyby: Polska, Czechy Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria i prawdopodobnie Turcja. Polska, Rumunia i Turcja byłyby filarami tej konstrukcji. Mogą oddziaływać na Morzu Czarnym, do którego dostęp Rosjanie właśnie odzyskali na Krymie - powiedział. - To byłaby jedyna wartościowa struktura - dodał.
Tak zarysowany sojusz jest jego zdaniem istotny, ponieważ Friedman "byłby zaskoczony", gdyby XXI wiek był pierwszym wiekiem w historii ludzkości, w którym na terenie Europy nie toczyłaby się wojna. - Każdy naród pilnuje swojego interesu. Grecy myślą o Grekach, Francuzi o Francuzach, itd. To normalne dla Europy - zaznaczył. Według niego najniebezpieczniejsi są Rosjanie, bo "są w najgorszym stanie".
Ukraina - dla Rosji to sprawa życia i śmierci
Friedman dostrzega też zagrożenie w niestabilnej sytuacji na Ukrainie, dlatego tak istotne jest, by zdołała stworzyć struktury rządowe. - Nie chodzi tylko o to, że dogadają się w Kijowie, ale o to, żeby stworzyć instytucje zdolne do rządzenia państwem - powiedział.
Politolog zaznaczył, że ten kraj ma duże znaczenie dla Rosji, ponieważ, jak powiedział, dla Rosjan przestrzeń jest wszystkim, a Ukraina ją chce zabrać. - Gdy Ukraina mówi: chcemy przyłączyć się do Unii Europejskiej i NATO, zabiera Rosji przestrzeń. Proszę sobie wyobrazić: gdyby Białoruś, Ukraina i kraje bałtyckie były nastawione prozachodnio, to Smoleńsk, serce dawnego Związku Radzieckiego, byłby miastem granicznym - zauważa. Jak dodaje, Rosja wcale nie musi w kolejnych miesiącach decydować się na wejście na wschodnie tereny Ukrainy. - Oni uważają, że Ukraińcy sparaliżują sami siebie - stwierdził Amerykanin. - Rosjanie chcą mieć pewność, że Ukraina nie stanowi dla nich zagrożenia militarnego. Chcą mieć pewność, że nie będzie częścią NATO, że nie będzie tam amerykańskich czy francuskich żołnierzy. Chcą mieć pewność, że Ukraińcy będą mieć ograniczenia co do tego, z kim mogą zawierać sojusze i z kim współpracują militarnie - mówił.
Friedman jest przekonany, że Zachód chce prowadzić na Ukrainie interesy, ale nie zamierza za ten kraj umierać. Inaczej jest z Rosją. - Dla Rosji to sprawa życia i śmierci. Pojawia się tu asymetria interesów - skwitował.
Gospodarczy imperializm Rosji, czyli koszmar dla Polski
Zdaniem politologa, warto z uwagą śledzić gospodarcze posunięcia Kremla. - On wykorzysta swój komercyjny imperializm. Będzie kupować firmy energetyczne za duże pieniądze. To będą dobre kontrakty - uważa. Jak podkreślił, Rosja wykorzystuje biznes, by zapewnić sobie swoistą "nietykalność" ze strony innych państw. I jako przykład wymienił Niemcy. - Niemcy nie mogą odsunąć się od Rosji, nie mogą sobie na to pozwolić - powiedział. Jego zdaniem ta rosyjsko-niemiecka współpraca to "największy koszmar Stanów Zjednoczonych". - Niemiecka technologia, kapitał i rosyjskie zasoby – to właśnie, a nie Chiny, stanowiłoby wyzwanie dla Stanów Zjednoczonych - zaznaczył.
To także "koszmar" dla Polski. - Jesteście złapani w pułapkę pomiędzy dwoma państwami - przyznał, ale i dodał otuchy. - Będziemy was wspierać, bo to jest w naszym interesie - stwierdził.
Autor: rf,jl\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24