Określałem to wendettą polityczną i nadal podtrzymuję to sformułowanie. Działania obecnego rządu, działania pana mecenasa Giertycha, dokładnie się w to wpisują - powiedział w TVN24 Michał Dworczyk z PiS. Przekonywał, że w czasie rządów PiS "nie miał wiedzy na temat funkcjonowania Ministerstwa Sprawiedliwości, bo Suwerenna Polska w sposób samodzielny kierowała resortem".
Od kilku dni media - w tym tvn24.pl - publikują taśmy, które w ostatnich dwóch latach zarejestrował Tomasz Mraz - były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. Nagrania dotyczą funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości. Mraz jest jednym z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w przyznawaniu milionowych dotacji z Funduszu Sprawiedliwości, określanym jako "główny świadek" w sprawie, który "sypie ziobrystów". Zbigniew Ziobro i jego zaplecze z Suwerennej Polski przez lata kierowało resortem sprawiedliwości i samym Funduszem Sprawiedliwości.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Najlepiej nie pamiętać". Ujawniamy taśmy Mraza i Romanowskiego z lutego i marca tego roku
Dworczyk: to polityczna wendetta
Gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 był Michał Dworczyk, poseł PiS, były szef kancelarii premiera. Był pytany, czy podtrzymuje swoje słowa z marca, kiedy przeszukanie w domu Zbigniewa Ziobry nazywał wendettą polityczną. - Określałem to wendettą polityczną i nadal podtrzymuję to sformułowanie, te działania obecnego rządu, zapowiedzi zemsty politycznej. Rzeczy, które dzisiaj są zapowiadane, działania pana mecenasa Giertycha, dokładnie wpisują się w to - odpowiedział.
Zaznaczył, że "wszystkie wątpliwości powinny zostać wyjaśnione przez stosowne służby, a jeżeli są nieprawidłowości, to powinny być z tego wyciągane konsekwencje".
- To jest oczywiste. Nieważne, czy rządzi Prawo i Sprawiedliwość, czy Platforma Obywatelska, podejście do tego powinno być takie samo - podkreślił.
Dworczyk: nie miałem wiedzy, co tam się działo
Dworczyk był też pytany, dlaczego najważniejsi politycy rządu PiS nie robili nic ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości, kiedy zaczęły pojawiać się wątpliwości.
- Panie redaktorze, doskonale pan wie, bo obserwuje pan politykę od lat i ją komentuje, że poszczególni urzędnicy są odpowiedzialni za swoje działy i dopóki urzędnik nie powziął poważnej informacji na temat popełnienia przestępstwa, to nie podejmuje takich działań - odpowiedział.
- Ja takiej wiedzy na temat funkcjonowania Ministerstwa Sprawiedliwości nie miałem, bo Suwerenna Polska w sposób samodzielny kierowała resortem. Nie miałem tej wiedzy, co tam się działo - przekonywał Dworczyk.
Prowadzący zwrócił uwagę, że informacje o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości pojawiały się w mediach już od kilku lat. - I na podstawie informacji medialnych uważa pan, że urzędnicy powinni podejmować działania? (...) Zapewniam, że w kompetencjach szefa kancelarii nie znajdzie pan takich obowiązków, które by nakazywały weryfikować procedury w poszczególnych ministerstwach - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Przychodzi Matecki do Romanowskiego. Nagrania
Dworczyk: nigdy nie słyszałem prorosyjskich wypowiedzi pułkownika Gaja
Dworczyk był pytany o swoją współpracę z Krzysztofem Gajem. W 2015 roku Gaj został przywrócony do czynnej służby przez Antoniego Macierewicza i został jego doradcą. Później pracował w kancelarii premiera, kiedy kierował nią Dworczyk. W 2014 roku pułkownik Gaj w swoim artykule stwierdził, że "doskonale rozumie Putina". O ukraińskim pułku Azow napisał: "To są faszyści i Putin ma w zupełności rację, trzeba z nimi walczyć, bo Europę z ich przyczyny ogarnie pożoga".
- Współpracowałem z nim przez kilka lat. Poznałem go jako bardzo dobrego fachowca, miał taką opinię w wojsku, jeżeli chodzi o organizację polskich sił zbrojnych. W tym zakresie z nim współpracowałem i w czasie tej współpracy wielokrotnie słyszałem skrajnie krytyczne uwagi, które wypowiadał pod adresem Federacji Rosyjskiej i jej agresywnych działań - powiedział Dworczyk.
Ocenił, że słowa Gaja z 2014 roku to "skrajnie niedobra i głupia wypowiedź". - Natomiast mogę powtórzyć, że w mojej współpracy z panem pułkownikiem Gajem nigdy nie słyszałem jego prorosyjskich wypowiedzi - powtórzył.
- Kiedy współpracowałem z panem pułkownikiem Gajem, wiedziałem, że była jakaś kontrowersyjna historia, natomiast szczegółów nie znałem - dodał.
Prowadzący przytoczył słowa Antoniego Macierewicza, byłego szefa MON, który powiedział, żeby "wyeliminował" Gaja z resortu. - Nic mi nie wiadomo o żadnym wyeliminowaniu przez pana Macierewicza z MON pułkownika Gaja. Ja go poznałem jako pracownika MON - odpowiedział Dworczyk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24