- Robiąc problem z wizyty wysłannika prezydenta w USA Platforma odwraca uwagę o realnych problemów. Powinni się cieszyć, że prezydent wspiera rząd w negocjacjach w sprawie tarczy - powiedział w Magazynie "24 godziny" poseł PiS Jacek Kurski. - A może to wrodzona nieufność prezydenta do rządu kazała mu tam wysłać panią Fotygę? - zastanawiała się Julia Pitrera z PO. Goście Bogdana Rymanowskiego dyskutowali o negocjacjach w sprawie tarczy, a dokładniej - związanych z tym tarciach na linii rząd - premier.
W poniedziałek wieczorem prezydent Lech Kaczyński spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Przez ponad trzy godziny rozmawiali o wizycie prezydenckiej minister Anny Fotygi w USA i stanie negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej.
Premier przed spotkaniem mówił, że chce się dowiedzieć, dlaczego prezydent wysłał minister Fotygę akurat w okresie, gdy dobiegają końca negocjacje w sprawie umieszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Tym bardziej, że nie skonsultował wizyty z przedstawicielami rządu, którzy jako jedyni ze strony Polski mają mandat na prowadzenie negocjacji.
O tym, po co Anna Fotyga pojechała do USA, i czy nie podważa to pozycji Polski w oczach Amerykanów, jako partnera w imieniu którego negocjują dwa obozy: rządowy i prezydencki, rozmawiali goście Magazynu "24 godziny" Julia Pitera (PO) i Jacek Kurski (PiS).
Pojechała pomóc...
- W USA mają inne problemy niż śledzenie tego, jak wygląda wewnętrzna polityka Polski. Rząd robiąc dookoła tego takie zamieszanie odwraca uwagę od swoich wewnętrznych problemów: tego, że sypie się rząd Donalda Tuska, jego rzecznik odchodzi, przegrali wybory do Senatu na Podkarpaciu. I znów eskaluje niepotrzebny i wymuszony konflikt z prezydentem - mówił Jacek Kurski z PiS.
Jego zdaniem, rząd powinien być wdzięczny prezydentowi, że w tak newralgicznym momencie negocjacji wykazał swoje wsparcie rządowi i jako zwierzchnik Sił Zbrojnych wysłał do USA swojego przedstawiciela. Podkreślił, że Kancelaria Prezydenta informowała MSZ o wizycie. - Wiadomo, że to rząd negocjuje, ale prezydent powinien robić dobrą atmosferę wokół negocjacji, jest dużo bardziej doświadczony w dyplomacji niż przedstawiciele rządu. A Polonia amerykańska ceni prezydenta. Rząd powinien być mu wdzięczny - uważa Kurski.
... czy "agitować i "sprawdzać"?
Stwierdzenia o dobrej woli i chęci pomocy ze strony prezydenta nie trafiają do Julii Pitery, minister w kancelarii premiera. Jej zdaniem, takie postępowanie źle wpływa na naszą pozycję w oczach USA. - Taka wizyta nie ma nic wspólnego z kształtowaniem wizerunku Polski. Jeśli prezydent chciał pomóc. to powinien się spotkać wcześniej i porozmawiać na ten temat - uważa Julia Pitera.
Jej zdaniem, ta wizyta miała służyć raczej agitacji politycznej obozu prezydenta wśród Polonii. - Poza tym może to wrodzona nieufność prezydenta, który wietrzy ze strony rządu atak na swoją pozycję, kazała mu wysłać kogoś i sprawdzić, czy dostaje z MSZ prawdziwe informację w sprawie negocjacji? - pytała Pitera.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24