Firmy zwalniają na potęgę, przemysł pada, branża budowlana ledwie zipie, politycy z grobowymi minami przez wszystkie przypadki odmieniają słowo "kryzys", a fast foody... zarabiają jak nigdy. Coraz więcej ludzi w ramach zaciskania (finansowego) pasa, stołuje się w McDonaldsie czy KFC.
Wielkie sieci dumnie ogłosiły, że w ostatnich miesiącach odnotowują ogromny wzrost sprzedaży. Jak wykazują dane ogłoszone przez McDonald's, sprzedaż jego wyrobów w skali całej Europy wzrosła o 8,5 proc, gdy w USA - o 4 proc. Burger King z kolei zwiększył sprzedaż w pierwszym półroczu ubiegłego roku o 5,2 proc, głównie dzięki wzrostowi obrotów w Ameryce Łacińskiej, gdzie wyniósł on 11,2 proc. Co więcej, idą pod prąd światowych trendów również w polityce kadrowej - w samej Wielkiej Brytanii zamierzają zwiększyć zatrudnienie o 9 tys. osób. Wygląda na to - pisze agencja EFE - że sektor taniej gastronomii, choć obciążany winą za pogarszanie się stanu zdrowia jego klientów, przeżywa wskutek światowego kryzysu gospodarczego wielkie prosperity.
Cieszą się też tanie supermarkety
Także sprzedający kanapki na wynos Subway zapowiedział otwarcie w tym roku w Wielkiej Brytanii 600 nowych punktów, które zatrudnią 7 tys. osób. Innym beneficjentem kryzysu jest sieć "Domino's Pizza". Zapowiedziała ona zwiększenie zatrudnienia do końca tego roku o 1500 pracowników. - Widzimy, że wielu ludzi jest obecnie zainteresowanych kupowaniem jedzenia po bardziej przystępnych cenach - powiedział agencji EFE przedstawiciel dyrekcji Domino's Pizza.
Także właściciele tanich supermarketów zacierają ręce, bo ich obroty rosną. Niemiecki Lidl zamierza w tym roku otworzyć w Wielkiej Brytanii 50 nowych sklepów i zwiększyć zatrudnienie o 2 tys. osób, podczas gdy sieć Aldi - otworzy 227 nowych obiektów.
kaw/el
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SXC