Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie zawiadomień "o nieistniejących zdarzeniach, mających zagrażać życiu i zdrowiu wielu osób w postaci podłożenia ładunków wybuchowych w szkołach". W związku z fałszywymi alarmami, doszło do utrudnień w przeprowadzanych od poniedziałku maturach. W niektórych szkołach egzaminy się opóźniły, w innych zostały przełożone.
O decyzji śledczych poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Łukasz Łapczyński.
"Postanowieniem z dnia 8 maja 2019 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie zawiadomień w dniach 6-7 maja 2019 r. w Warszawie i innych miastach na terenie kraju o nieistniejących zdarzeniach, mających zagrażać życiu i zdrowiu wielu osób w postaci podłożenia ładunków wybuchowych w szkołach" - czytamy w komunikacie przesłanym przez rzecznika.
"Przeprowadzeniem śledztwa zajmie się Wydział do Walki z Cyberprzestępczością Komendy Stołecznej Policji" - czytamy.
W komunikacie prokuratura dodała, że "śledztwo wszczęto w oparciu o materiały przekazane wczoraj (w środę - red.) przez Biuro do Walki z Cyberprzestępczością Komendy Głównej Policji".
Kłopoty z przeprowadzeniem matur
W ciągu dwóch dni obowiązkowych pisemnych egzaminów maturalnych, 6 i 7 maja, do szkół napływały fałszywe informacje o podłożonych w placówkach bombach. Skutkowało to utrudnieniami w przeprowadzeniu matur - w niektórych szkołach egzaminy się opóźniły, w innych zostały przełożone.
Nieoficjalnie, w kilku źródłach, dziennikarze tvn24.pl ustalili, że za alarmami stoi grupa, która od miesięcy wywołuje serie alarmów bombowych w instytucjach publicznych, takich jak szpitale, ministerstwa, urzędy skarbowe. Do ich wytropienia powołano specjalną grupę śledczą, w skład której wchodzą funkcjonariusze policji z biura do zwalczania cyberprzestępczości.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24