Nowe porządki w samorządach według prezesa PiS: prezydenci, burmistrzowie i wójtowie tylko na dwie kadencje. I to od zaraz. Oznacza to, że ci, którzy właśnie rządzą drugą kadencję, za niecałe dwa lata na pewno przestaną. Prezes Kaczyński nie widzi problemu. - W tym wypadku suwerenem są mieszkańcy danego miasta - ocenia pomysł lidera PiS Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. Materiał "Faktów" TVN.
W sobotniej rozmowie z Radiem Łódź prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział o planowanych zmianach w ordynacji wyborczej w wyborach samorządowych. Zgodnie z tym projektem, mają one wejść w "życie od razu" a kadencja prezydentów miast, burmistrzów i wójtów zostałaby ograniczona do dwóch.
- Będzie tutaj zmiana i to taka zmiana wchodząca od razu. Trybunał Konstytucyjny pewnie będzie rozstrzygał ostatecznie, czy to jest dopuszczalne, ale my uważamy, że jest dopuszczalne i trzeba spróbować - powiedział Kaczyński.
Opozycja protestuje
- To pokazuje, jak bardzo PiS boi się prawdziwych, uczciwych wyborów i stara się zmieniać zasady gry w trakcie tej gry - mówi Bartosz Arłukowicz (PO).
Politycy PiS przekonują, że o dwukadencyjności mówili od dawna i to samo w swoim programie miała m.in. Nowoczesna.
- Nowoczesna, jak rozumiem, w momencie, kiedy PiS coś takiego zaproponowało, to zmieni zdanie - komentuje wicemarszałek Senatu Adam Bielan (klub parlamentarny PiS).
- Nowoczesna zawsze była za dwukadencyjnością. Ale dla wszystkich. Nie pozwolimy na to, żeby PiS wyrywało z kontekstu jedno nasze zdanie z ustawy i brało to jako swoje i mówiło, że Nowoczesna chce tego samego co PiS - mówi Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna).
Nie tyko politycy Nowoczesnej uważają, że jeśli już wprowadzić dwukadencyjność, to trzeba zrobić to wszędzie. Aby np. takie osoby, jak wicemarszałek Senatu Adam Bielan, który od 20 lat jest w polityce - m.in. jako poseł na Sejm w latach 1997-2004, poseł do Parlamentu Europejskiego w latach 2004-2014 i senator od 2015 r. - poznały życie poza polityką i dać szansę innym.
- Zdecydowanie Sejm i Senat (powinny mieć wprowadzoną dwukadencyjność - red.). Jeżeli ma funkcjonować taka zasada, to wszędzie. Natomiast dla mnie najważniejsze jest, żeby była możliwość odwołania urzędnika. To nie ma dziwnego - mówi Piotr Liroy-Marzec (Kukiz'15).
Będą nowe przepisy?
Podobnego zdania są politycy PSL. Przy okazji i oni, i samorządowcy wytykają PiS, że nowa ordynacja łamałaby konstytucję, ograniczając prawo wyborcze i podstawową zasadę, że prawo nie działa wstecz.
- Naszym zdaniem (prawo - red.) nie będzie działało wstecz, natomiast jeśli ktoś będzie miał tego rodzaju zarzuty, będzie mógł ustawę zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego - odpowiada na zarzuty opozycji Bielan.
- Trybunał został zdewastowany i zwasalizowany po to, żeby można było tego rodzaju pomysły realizować, więc odwoływanie się do TK trąci groteską - mówi Piotr Zgorzelski (PSL).
Przeciwko też prezydenci miast
Sami zainteresowani, czyli ci, którzy miastami rządzą więcej niż dwie kadencje i w kolejnych wyborach wystartować by nie mogli, protestują.
- Ludzie sami chcą decydować, kto ma być ich wójtem, burmistrzem, prezydentem czy radnym - mówi Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
- Tu suwerenem są mieszkańcy danego miasta - ocenia Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.
Na podstawie nowej ordynacji z gry wyborczej wypadliby m.in. prezydenci Krakowa, Sopotu, Gdańska, Gdyni, Białegostoku, Wrocławia, Rzeszowa, Lublina, Łodzi, Szczecina, Bydgoszczy, Torunia i Warszawy.
Twierdzą, że to próba nieuczciwej walki wyborczej i przypominają, że Jarosław Kaczyński zasiada w parlamencie już siódmą kadencję.
- Stracił kontakt z rzeczywistością i myśli sobie, że druga połowa Polski przyjmie jego szaleństwo jak coś oczywistego. No właśnie, nie jest to oczywiste. Jarosław Kaczyński się o tym w przyszłości przekona - mówi Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
Wiele wskazuje też na to, że PiS przygotowuje też zmiany w ordynacji do Sejmu. Dla wielu nowy, 10-procentowy próg wyborczy byłby nie do przeskoczenia.
Autor: mw//plw / Źródło: Fakty TVN