Jest zawieszenie ze strony przedsiębiorców. Czekają, co będzie. Jest duża niepewność co do polityki rządu, ale i niepewność globalna - mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24 ekspertka arbitrażu dr Beata Gessel-Kalinowska vel Kalisz. Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, zwrócił uwagę, że rząd w kwestii gospodarki "nie zrobił tego, co obiecywał na samym początku kadencji". W programie rozmawiano o gospodarczym podsumowaniu 2019 roku oraz prognozach na przyszły rok. - Bardzo trudno powiedzieć, co będzie w drugiej połowie przyszłego roku, ale na razie nie widzę sygnałów kryzysowych - przekonywał ekonomista Ignacy Morawski.
Główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak, zapytany w "Faktach po Faktach" w TVN24, czy spowolnienie gospodarcze to coś, co już stało się faktem, odpowiedział twierdząco.
- Jest to widoczne we wszystkich elementach wzrostu gospodarczego - mówił. W tym kontekście wymienił między innymi konsumpcję. - Była do tej pory głównym motorem wzrostu, dziś już tak nie rośnie, mimo tego, że rząd cały czas transfery fiskalne asygnuje - tłumaczył.
- Nie rosną też tak szybko inwestycje, co jest oczywiste w kontekście tego, że wyczerpują się fundusze z perspektywy unijnej - dodał.
Tłumacząc, jakie skutki w związku z tym odczuje przeciętny obywatel, Jankowiak wyjaśnił, że będzie on "miał do czynienia z ograniczeniem możliwości dokonywania zakupów, jak to robił do tej pory".
- Trochę dlatego że jest drożej, w końcu dostaje się 500 plus, a nie 500 plus,plus i trochę dlatego, że coś się dzieje z dochodami, które przeciętny Polak otrzymuje. Chodzi o to, że nie wszystko wydaje na bieżącą konsumpcję. Część z tych dochodów jest odkładana na trudniejsze czasy - mówił.
Jankowiak zaznaczył w programie, że "konsumpcja jest rzeczą, której żaden ekonomista nie potępi, ale to nie jest coś, co buduje potencjał gospodarki w dłuższym okresie czasu".
"Zawieszenie ze strony przedsiębiorców"
Arbiter, dr Beata Gessel-Kalinowska vel Kalisz z Międzynarodowego Sądu Arbitrażowego ICC również była zdania, że spowolnienie gospodarcze jest widoczne.
- Mam poczucie, że wśród przedsiębiorców nie ma poweru. Przedsiębiorcy przyczajają się, nie chcą za bardzo inwestować. Cyfry to potwierdzają, jest niski poziom inwestycji, ale pensje nie rosną już tak, jak do tej pory. To też jest dodatkowy znak - zauważyła.
Jak mówiła, pojawiają się "pierwsze sygnały, że maleją budżety marketingowe i PR-owe". - To z reguły pierwsza oznaka, że idzie spowolnienie - powiedziała.
- Mam wrażenie, że jest zawieszenie ze strony przedsiębiorców, że czekają, co będzie. Wydaje mi się, że związane jest to z tym, że jest duża niepewność co do polityki rządu, ale i niepewność globalna: w strefie euro, czy gospodarce ogólnej - dodała.
Gessel-Kalinowska vel Kalisz stwierdziła jednak, że nasz kraj jest "obiektywnie w bardzo dobrej sytuacji", jednak "brakuje koła zamachowego, które miałoby to popchnąć do przodu".
"Spowolnienie przez najbliższe miesiące nie będzie specjalnie odczuwalne"
Ignacy Morawski, ekonomista i dyrektor SpotData ocenił w programie, że spowolnienie gospodarcze jest, jednak "nie widać oznak kryzysu" i jego zdaniem "kryzysu nie będzie".
- Bardzo trudno powiedzieć, co będzie w drugiej połowie przyszłego roku, zdolność prognozowania jest ograniczona, ale na razie nie widzę sygnałów kryzysowych - powiedział.
Morawski mówił, że jego zdaniem najistotniejszy z punktu widzenia przeciętnego człowieka jest spadek stopy bezrobocia, który - jak mówił - "w przyszłym roku pewnie się ustabilizuje".
- Spowolnienie jest, stopa bezrobocia spada, dlatego to spowolnienie przez najbliższe miesiące nie będzie specjalnie odczuwalne - ocenił. - Chociaż odczuwalna jest mniejsza dynamika dochodów, co wynika z wyższego wzrostu cen i niższej dynamiki płac - dodał.
- Czy to wszystko skończy się dramatem? Aż takiej szklanej kuli nie mam. Nie widzę sygnałów w Polsce, że coś skończy się dramatem - podsumował.
Kwestie do rozstrzygnięcia
Co rząd mógłby zrobić dla gospodarki, a czego nie zrobił? - Nie zrobił tego, co obiecywał na samym początku pierwszej kadencji. To nie były obietnice dotyczące transferów socjalnych, uszczelnienia systemu podatkowego. To były obietnice, które dotyczyły wzrostu inwestycji, modernizacji gospodarki, pchnięcia nas na nowy etap rozwoju - przypomniał Janusz Jankowiak. - Nic takiego się nie stało - dodał.
Beata Gessel-Kalinowska vel Kalisz w tym kontekście mówiła, że "cały czas mamy do rozstrzygnięcia kwestię kryzysu demograficznego". - Kto będzie pracował? - pytała.
- To, że bezrobocie spada, to nie oznacza jedynie, że nasza gospodarka jest świetnie rozpędzona i rozwinięta. Po prostu nie ma rąk do pracy. Część (osób) wyjechała, naród się starzeje, jest obniżony wiek emerytalny i w związku z tym zasoby pracy są coraz niższe - tłumaczyła.
- To jest problem, z którym ten rząd lub na pewno następny będzie musiał sobie poradzić - podkreśliła.
Ignacy Morawski, odpowiadając na powyżej zadane pytanie, zwrócił uwagę na podwyższenie płacy minimalnej, której sposób wprowadzenia określił jako "spektakularny". - To stało się z tygodnia na tydzień, nawet minister przedsiębiorczości (Jadwiga Emilewicz - red.) mówiła, że nie znała tych planów - przypomniał, podkreślając, że "jest to bardzo istotna zmiana".
- Polska wchodzi na ścieżkę wprowadzania prawie najwyższej płacy minimalnej w relacji do średniej płacy w Unii Europejskiej. I taką zmianę wprowadza się z tygodnia na tydzień. Nie łudźmy się, że będzie to miało pozytywny wpływ na gospodarkę, bo zapewne ma wpływ negatywny - tłumaczył.
Przypomniał, że płace w Polsce realnie - po uwzględnieniu inflacji rosną o dwa, trzy procent - rosną wolniej niż wcześniej, "ale rosną". - Podwyżka płacy minimalnej w przyszłym roku sięgnie kilkunastu procent i dla przedsiębiorców będzie trudna. Moim zdaniem to, co się stanie w przyszłym roku z płacą minimalną jest jeszcze do wytrzymania. Trudniejsze będą te kolejne podwyżki do tych czterech tysięcy złotych w kolejnych latach - ocenił.
Zwrócił uwagę także, że "niewątpliwie" rząd pomógłby gospodarce, załatwiając sprawę praworządności. W jego ocenie, sprawa praworządności i pozycji sądów jest tylko jednym z elementów całej układanki przewidywalności polskiego systemu prawnego.
- Trochę inaczej patrzę na sprawę demograficzną. Powszechnie w Polsce uważa się, że to jest problem, że brakuje nam rąk do pracy. Uważam, że to jest szansa dla Polski. Do tej pory byliśmy krajem o bardzo dużych zasobach tajniej siły roboczej. Szczególnie w latach 2000-2015, kiedy na rynek pracy wchodził wyż demograficzny lat 70. i 80., był duży wzrost taniej siły roboczej, niski wzrost płacy i mała presja do modernizacji. Wchodzimy w okres, kiedy firmy będą odczuwały bardzo silne bodźce do modernizacji. To będzie trudne, to nie będzie świetlisty okres, ale jest szansa na szybszą automatyzację - zauważył Morawski.
Jankowiak: nie można liczyć na inwestycje prywatnych przedsiębiorców, nakładając na nich kolejne obciążenia
Zdaniem Jankowiaka, szansa na pospieszną modernizację polskich firm zostanie wykorzystana pod warunkiem bardzo silnego pchnięcia po stronie inwestycji. - Po to, żeby to pchniecie po stronie inwestycji, efektywności gospodarki nastąpiło, to trzeba na to wygospodarować odpowiednie środki po stronie przedsiębiorców, ale też po stronie państwa - zaznaczył ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
- Jeśli szukamy więc jakichś pozytywnych rad, to przede wszystkim trzeba także w systemie podatkowym zaimplementować takie rozwiązania, które będą skłaniały do tych inwestycji. Mało tego, można dodać, że do określonego rodzaju inwestycji, które są proekologiczne, związane z głównym nurtem inwestycyjnym na świecie - wyjaśnił.
- Nie można jednocześnie liczyć, że będą rosły inwestycje prywatnych przedsiębiorców, jeżeli nakłada się na nich wciąż nowe obciążenia, które zwiększają koszty po ich stronie: koszty pracy i koszty podatkowe. Trzeba patrzeć na ten system jak na całość - tłumaczył.
Autor: akw, tmw/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24