W pierwszych tygodniach epidemii cały świat ścigał się, by kupić sprzęt ochronny. Takie były warunki - mówiła w "Jeden na jeden" w TVN24 wicepremier Jadwiga Emilewicz, pytana o działalność ministra zdrowia w tym okresie i sprowadzanie do Polski maseczek. - Wśród firm, które je dostarczały, pewnie znajdowali się znajomi znajomych - przyznała.
Jadwiga Emilewicz komentowała w programie między innymi zarzuty formułowane pod adresem ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego o konflikt interesów przy zakupie maseczek i zaangażowanie w przedsięwzięcia jego brata.
"Takie były warunki. Liczyło się to, by dostarczyć jak największą liczbę maseczek"
- W pierwszych tygodniach walki z pandemią cały świat ruszył w wyścig po maseczki, odzież ochronną, przyłbice i testy. Tak wyglądała rzeczywistość - przypominała wicepremier.
Wtedy - jak mówiła - "kupowaliśmy zewsząd". - Ja obdzwoniłam wszystkie firmy w Polsce, które produkują wyroby medyczne, a nie produkują maseczek. Sprawdzaliśmy, które z nich mają potencjał do tego, by postawić na szybko taką linię produkcyjną - powiedziała. Dodała, że w jednej z firm udało się stworzyć taką linię produkcyjną razem z certyfikacją w trzy tygodnie.
- Takie były warunki. Liczyło się to, by dostarczyć jak największą liczbę maseczek - stwierdziła Emilewicz.
Emilewicz: wśród tych firm pewnie znajdowali się znajomi znajomych
Jak mówiła, w okresie na początku epidemii w Polsce "wiele firm dzwoniło do wszystkich resortów". - My je wtedy kierowaliśmy do Ministerstwa Zdrowia - tłumaczyła wicepremier.
Zapewniała, że wszystkie te firmy "są zarejestrowane i były oceniane". - Te, które były w stanie dostarczać niezbędne materiały, tam zakupy były dokonywane. Wśród nich pewnie znajdowali się znajomi znajomych - przyznała.
Źródło: TVN24