Tylko nieustępliwość kobiet oszczędziła cierpienia 1,5-letniemu chłopcu. Jego mama, zamiast udać się do szpitala, na portalu społecznościowym pytała, jak leczyć oparzenia. Kobiety zaalarmowały policję, a chłopiec trafił pod opiekę lekarza.
"Hej dziewczyny co na oparzenia dla dziecka. Synek oparzył sobie nóżkę herbatą" – taki wpis pojawił się 23 marca na zamkniętej grupie zrzeszającej matki z Łomży i okolic na jednym z portali społecznościowych. Do wpisu dołączone było zdjęcie oparzonej nóżki.
"Już go nie boli"
Jak informuje portal tvitv.pl, wiele kobiet od razu zasugerowało udanie się do przychodni lub na ostry dyżur. Niektóre wręcz zaczęły domagać się tego od kobiety, gdy ta uparcie odmawiała udania się do lekarza. Tłumaczyła, że nie ma zaufania do doktorów oraz że syna już nie boli.
Gdy kobiety zaczęły naciskać, napisała, że jest w przychodni. Internautki nie uwierzyły jej jednak na słowo i żądały dowodu w postaci na przykład zdjęcia lub paragonu z apteki z lekami na poparzenia. W końcu kobiety zaczęły dzwonić na policję w Łomży, a ta, po ustaleniu prawdopodobnego miejsca pobytu internautki, przekazała sprawę policji z Ełku.
- Okazało się, że ta pani pochodzi z gminy Prostki. Potwierdziliśmy, że jej półtoraroczny synek ma na nodze pęcherze po oparzeniu. Miały powstać w wyniku wylania na siebie herbaty sześć godzin wcześniej, gdy kobieta opiekowała się drugim dzieckiem - opowiada nadkom. Agata Jonik z Komendy Powiatowej Policji w Ełku.
Nie widziała potrzeby
Funkcjonariusze wezwali na miejsce pogotowie, a ratownicy podali mu leki i opatrzyli ranę. Chłopca zabrano do szpitala. Matka w rozmowie z policjantami miała powiedzieć, że nie widziała potrzeby wezwania pomocy medycznej, bo sama jej udzieliła - użyła ogólnodostępnych środków na oparzenia.
Jonik informuje nas, że nikomu na razie nie zostały postawione zarzuty, ale policjanci sprawdzają, czy doszło do narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo zdrowia przez osobę, na której ciąży obowiązek opieki. By postawić ten zarzut konieczna jest opinia lekarska. – Niezależnie od postępowania poinformowaliśmy także pomoc społeczną i Sąd Rodzinny w celu zbadania sytuacji w tej rodzinie – dodaje Jonik.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/mś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvitv.pl/shutterstock