Politycy w "Kawie na ławę" w TVN24 odnieśli się do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że dziś rodzi się "dużo za mało dzieci", a jeśli "na przykład utrzyma się taki stan", że kobiety do 25. roku życia piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie. - Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać - skomentowała Urszula Pasławska z klubu Koalicja Polska-PSL. Marcin Przydacz, wiceszef MSZ, mówił, że "każdy ma prawo używać takich argumentów, jakie uważa za słuszne". Profesor Andrzej Zybertowicz przekonywał, że ta wypowiedź "to był element diagnozy pewnego problemu". Krzysztof Śmiszek z klubu Lewicy mówił o "żenującym tournee nienawiści, które kontynuuje prezes Kaczyński od paru miesięcy".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił w sobotę na spotkaniu w Ełku, że "jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie". - Bo pamiętajcie, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa - zaznaczył. Prezes PiS powiedział, że w latach 80., jeszcze w podziemiu pracował z "najlepszym specjalistą od alkoholizmu w Polsce". Ten opisując swoje doświadczenia z pracy jako ordynator na oddziale dla alkoholików mówił, że udało mu się wyleczyć z alkoholizmu "1/3 mężczyzn i żadnej kobiety".
- Więc radzę z tym uważać, także młodym kobietom - dodał. Zaznaczył jednak, że nie jest zwolennikiem "bardzo wczesnego macierzyństwa", bo "kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką". - Ale jak do 25. roku życia daje w szyję to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach - ocenił.
Przydacz: każdy ma prawo używać takich argumentów, jakie uważa za słuszne
Do tych słów odnieśli się politycy w "Kawie na ławę" w TVN24.
Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych, mówił, że "faktem jest, że mamy nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie, problem z dzietnością". - Tych dzieci rodzi się mniej z różnych powodów. Myślę, że warto się zastanawiać z jakich powodów - a to zmian społecznych, a to z innych przyzwyczajeń, z faktu, że kobiety później zaczynają w ogóle zakładać rodziny i tak dalej. Więc myślę, że debata na temat tego, dlaczego w Polsce rodzi się mniej dzieci jest uprawniona. Natomiast każdy ma prawo używać takich argumentów, jakie uważa za słuszne - powiedział.
- Myślę, że chodziło w tej myśli (prezesa Kaczyńskiego - red.) o to, że teraz się później zakłada rodziny - mówił dalej.
Gasiuk-Pihowicz: to obrażanie kobiet
Jedną z wypowiedzi Przydacza przerwała Kamila Gasiuk-Pihowicz z klubu Koalicji Obywatelskiej i zwróciła się do wiceministra z pytaniem: - Czy pan się zgadza z tym argumentem i co wybrała pana żona? Wybrała chlanie czy rodzenie dzieci? A może postawiła na zdobywanie edukacji, stabilizowanie swojej sytuacji zawodowej po to, żeby utrzymać dziecko?
Gasiuk stwierdziła, że użycie takich argumentów przez prezesa PiS to "obrażanie kobiet".
Prof. Zybertowicz: to był element diagnozy pewnego problemu
Profesor Andrzej Zybertowicz z Kancelarii Prezydenta mówił, że wypowiedź prezesa PiS jest wykorzystywana przez opozycję do celów politycznych. - Zamiast oferować Polakom racjonalną dyskusję o racjonalnych problemach, pastwicie się nad poszczególnymi problemami, których nie potraficie zrelacjonować - dodał.
Zdaniem Zybertowicza wypowiedź Kaczyńskiego powinna być analizowana w szerszym kontekście. - Proszę odtworzyć ciąg rozumowania prezesa, to pan zobaczy, że to był element diagnozy pewnego problemu - zwrócił się do prowadzącego program.
Sroka: wolałabym nie wchodzić w ciąg myślowy prezesa Kaczyńskiego z szacunku do polskich kobiet
Głos w dyskusji zabrała także Magdalena Sroka z Porozumienia. - Wolałabym nie wchodzić w ciąg myślowy prezesa Kaczyńskiego z szacunku do polskich kobiet. Kobiety na pewno same doskonale by sobie poradziły, a na pewno debata starszych panów w garniturach nie pomoże poprawie dzietności w polskim społeczeństwie - powiedziała.
- Powodem, że jest taka, a nie inna dzietność w Polsce, na pewno nie jest alkoholizm wśród kobiet. Szanujmy siebie. Nie brońmy tego - dodała.
Pasławska: nie wiem czy się śmiać, czy płakać
- Nie wiem czy się śmiać, czy płakać - powiedziała Urszula Pasławska z klubu Koalicja Polska-PSL. Dodała, że "stary kawaler powiedział tyle, ile wie o kobietach". - Z jednej strony nie dziwi mnie ta wypowiedź, bo w ciągu ostatnich lat zostało zrobione tak wiele złego przeciwko kobietom. Zlikwidowano in vitro, (...), kobiety są w Polsce niewidzialne dla systemu, tysiące kobiet nie mogą zajść w ciążę, nie ma finansowania in vitro, nie ma dostępu do ginekologa - stwierdziła.
- Jest ogromny problem z zajściem w ciążę, dlatego, że państwo zapomniało o kobietach, traktuje je jak inkubator, wprowadzając rejestr ciąż, gdzie kobieta nie może zdecydować czy chce, cy nie chce być w tym rejestrze. I to jest właśnie państwa podejście do problemu dzietnoności w Polsce - zwróciła się do przedstawicieli obozu rządowego.
Śmiszek: to element żenującego tournee nienawiści, które kontynuuje prezes Kaczyński
Krzysztof Śmiszek z klubu Lewicy stwierdził, że słowa Jarosława Kaczyńskiego są "obraźliwe dla milionów kobiet". - Najpierw Kaczyński zgotował dwa lata temu piekło kobietom w Polsce, wpływając - w sposób pośredni lub bezpośredni - na zakaz aborcji w Polsce, dziś oskarża kobiety o to, że nie rodzą dzieci, bo są alkoholiczkami czy nadużywają alkoholu - mówił dalej.
Jego zdaniem "to jest wszystko element żenującego tournee nienawiści, które kontynuuje prezes Kaczyński od paru miesięcy". - Najpierw atakował osoby LGBT, dziś się wziął za kobiety. Mam propozycję dla prezesa Kaczyńskiego, żeby wreszcie zaczął wprowadzać taką politykę, żeby kobiety w Polsce nie bały się rodzić dzieci, nie bały się zachodzić w ciążę, żeby nie drżały o to, że jeśli ich ciąża będzie zagrożona, to będą musiały wyjeżdżać za granicę i wydawać tysiące złotych na przerwanie tej ciąży gdzieś indziej - dodał poseł.
"PiS stworzył bardzo spójną piramidę finansową"
Goście programu odnieśli się też do ustaleń dziennikarzy Grzegorza Łakomskiego i Dariusza Kubika, którzy przeanalizowali finansowanie kampanii wyborczych kandydatów PiS w ostatnich wyborach do europarlamentu. Ustalili, że znaczną część tych kampanii sfinansowały osoby sprawujące kierownicze stanowiska w zależnych od rządu spółkach i zależnych od PiS instytucjach państwowych. Rezultaty dziennikarskiego śledztwa można zobaczyć w reportażu "Do spółki z PiS. Parakampania".
Magdalena Sroka stwierdziła, że "na pewno jest to pewnego rodzaj system, który obowiązuje". - Tak naprawdę nominaci, którzy zasiadają na różnego rodzaju wysokich stanowiskach, w ramach wdzięczności i tego, żeby móc zasiadać tam, gdzie dalej zasiadają, są zobligowani do tego, żeby tym dobrem się dzielić - powiedziała.
Sprawę skomentował też Marcin Przydacz. - PKW kontrolowało finanse wszystkich partii politycznych za tę kampanię i zdaje się nie było zarzutu co do finansowania kampanii Prawa i Sprawiedliwości - mówił.
Jak dodał, osoby, o których mowa w materiale, "to są ludzie dość majętni, pracują na wysokich stanowiskach w dużych spółkach, zarabiają spore pieniądze, być może chcą się po prostu częściowo podzielić z opcją, którą szanują, lubią, popierają".
- Wydaje mi się, że PiS stworzył bardzo spójną piramidę finansową w ciągu ostatnich lat, w oparciu o miernych, ale wiernych działaczy - komentowała z kolei Urszula Pasławska.
Krzysztof Śmiszek mówił, że "mamy do czynienia ze zorganizowanym procederem wyprowadzania pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa na rzecz partii politycznej". - I to oczywiście nie odbywa się w sposób bezpośredni, nikt nie przelewa z konta spółki pieniędzy na konto PiS czy kandydatów, ale mamy do czynienia z korupcją polityczną, z wciskaniem swoich do spółek Skarbu Państwa tylko po to, żeby zabezpieczać sobie tyły - stwierdził poseł Lewicy.
- To nie są moskiewskie pieniądze, które dystrybuował, otrzymawszy je od KGB, Leszek Miller, który znalazł potem miejsce z nadania Platformy Obywatelskiej w Parlamencie Europejskim, to nie są pieniądze przynoszone w reklamówkach Kongresowi Liberalno-Demokratycznemu, z którego wyrosła Platforma Obywatelska. Wreszcie, to nie są niemieckie pieniądze, za pomocą których próbuje się oddziaływać na młodzież na inicjatywach tego typu jak Campus Polska - przekonywał z kolei profesor Andrzej Zybertowicz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24