- Orzeczenia Trybunału podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu – mówił na antenie TVN24 Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ekspert odniósł się w ten sposób do zapowiedzi premier Beaty Szydło , która poinformowała, że rozstrzygnięcie Trybunału nie będzie orzeczeniem "w myśl obowiązującego prawa" i nie zostanie opublikowane. - W mojej ocenie to niedopuszczalne – ocenił dr Mariusz Bidziński, konstytucjonalista z SWPS.
Trybunał rozpatrzył skargi na grudniową nowelę ustawy o TK w 12-osobowym składzie we wtorek. Przepisy zaskarżyli posłowie PO, Nowoczesnej i PSL, I prezes Sądu Najwyższego, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Krajowa Rada Sądownictwa. Chcą oni uznania ustawy za niekonstytucyjną. Ogłoszenie orzeczenia w tej sprawie rozpocznie się w środę o godz. 13.
Pułapka?
Konstytucjonaliści zostali zapytani, czy posiedzenie TK ma podstawę prawną, czy było nieformalnym spotkaniem (takiego określenia używa część polityków PiS). - Z całą pewnością jest to posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby sędziowie chcieli się spotkać przy kawie, to nie urządzaliby posiedzenia w Trybunale Konstytucyjnym - powiedział dr Mariusz Bidziński, konstytucjonalista z SWPS. - Procedują zgodnie z przepisami - ocenił.
Zapytany, na jakiej podstawie TK powinien procedować w sytuacji, kiedy jego działanie ogranicza lub wręcz blokuje obowiązująca ustawa, odpowiedział: - Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest to, że TK opiera się na podstawie dotychczas przepisów plus na konstytucji, która dla niego stanowi świętość. Tu nie ma żadnych wątpliwości.
Podobnego zdania jest dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz UW. - Gdybyśmy chcieli oceniać ustawę, na której się opieramy, bylibyśmy w błędnym kole. To zupełnie niemożliwe - powiedział. - Była to oczywiście pułapka celowo zastawiona przez większość parlamentarną, która tak stworzyła, ukształtowała przepisy tej nowelizacji, żeby maksymalnie utrudnić orzekanie w tej sprawie - ocenił. Jak powiedział, praca TK opiera się przede wszystkim na konstytucji, która pozwala mu orzekać o zgodności ustaw z konstytucją. - Nie możemy mieć takiego systemu, w którym jakieś ustawy nie będą podlegały kontroli, czy są zgodne z konstytucją - ocenił dr Kładoczny.
Co z publikacją wyroku?
Premier Beata Szydło oceniła, że spodziewane rozstrzygnięcie Trybunału nie będzie orzeczeniem "w myśl obowiązującego prawa" i nie będzie podlegać publikacji. Zdaniem Kładocznego dzisiejsze orzeczenie TK będzie wyrokiem. - Wszyscy mogliby go usłyszeć z sali Trybunału Konstytucyjnego, gdyby zechcieli przyjść i go posłuchać - powiedział.
- Art. 190, ustęp 2 konstytucji mówi wprost, że orzeczenia Trybunału podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu i to jest podstawowa kwestia - ocenił.
Zapowiedź premier, że nie opublikuje orzeczenia, dr Kładoczny ocenił następująco: - W takim razie trzeba się zastanowić, czy nie mamy do czynienia z deliktem konstytucyjnym. Jeśli Trybunał orzekł, a konstytucja wymaga ogłoszenia, i to bez żadnych warunków w tym zakresie, to trzeba przyjąć, że ten, kto nie ogłosi, a jest zobowiązany, narusza prawo i narusza konstytucję.
- Deklaracja jest podobna do tych, które już padały wcześniej. W mojej ocenie to niedopuszczalne. Konstytucja nie pozostawia możliwości oceny Sejmowi ani rządowi tego, czy wyrok powinien być publikowany, i czy jest to wyrok czy nie - powiedział dr Bidziński.
- Trybunał proceduje, wydaje orzeczenie i nie ma żadnej wątpliwości, że podlega opublikowaniu. Nie ma możliwości, żeby sobie decydować czy to będzie akurat uznawane za wyrok, czy też nie - mówił.
Stwierdził również, że jeśli premier nie opublikuje orzeczenia, to będzie to sytuacja precedensowa i w przyszłości może rodzić konsekwencje w postaci wybiórczego publikowania jakiegokolwiek innego wyroku.
"Obywatele będą respektować wyrok"
Wczoraj w "Faktach po Faktach" Włodzimierz Cimoszewicz ocenił, że wyrok, niezależnie od tego, jaki będzie, daje się obronić. - Próba blokowania tego wyroku przez nieopublikowanie go w Dzienniku Ustaw może być ominięta - powiedział. - Trybunał może dowołać się odpowiedniego przepisu pozwalającego w sposób specyficzny określać moment wejścia w życie swojego wyroku. Po drugie może go opublikować na swojej oficjalnej stronie - zaznaczył. Dodał, że kanałem informacyjnym mogą być również media. - Trybunał może w drodze obwieszczenia, oświadczenia, podać (wyrok - red.) do wiadomości obywateli o wiele skuteczniej niż Dziennik Ustaw - ocenił były premier.
Z opinią Cimoszewicza nie zgodził się dr Bidziński. - Przepisy wyraźnie wskazują, w jakich publikatorach publikowane jest orzeczenie TK. Skoro dotyczy ustawy, to musi być Dziennik Ustaw. Nie ma innej furtki. Publikacja też musi być zgodnie z przepisami - powiedział.
Zdaniem konstytucjonalisty niezależnie od decyzji premier w tej kwestii, społeczeństwo, w tym obywatele i sądy, będzie respektować wyrok TK. - To ze strony rządowej administracji publicznej może być problem - ocenił. - To widać było na posiedzeniu TK. Na sali był jednogłos w sprawie tej ustawy. Musimy postawić na szali głosy wszystkich korporacji prawniczych i sądowych oraz głos partii rządowej - stwierdził Bidziński.
Kładoczny powiedział, że obecnie nie widzi możliwości rozwiązania pata konstytucyjnego. - To zależy przede wszystkim od dobrej woli władzy - ocenił. - Nie można stworzyć kompromisu w sytuacji, kiedy ukradnę komuś 1000 zł i proponuję później, że oddam 100 zł i się dogadamy. Niby to jest kompromis, ale to niezgodne z prawem - powiedział. - Ciągle mam nadzieję, że ta dobra wola się pojawi - dodał.
Autor: mw//tka / Źródło: tvn24