Systemy informatyczne mają to do siebie, że czasem odmawiają posłuszeństwa - tak czwartkowe zamieszanie z zapisami na szczepienia skomentował w TVN24 Bolesław Piecha, poseł Prawa i Sprawiedliwości i były wiceminister zdrowia. Jego zdaniem to "przykra rzecz", ale "nie jest powodem do dymisji" Michała Dworczyka.
W nocy ze środy na czwartek, bez zapowiedzi, ruszyły zapisy na szczepienia dla osób od 40. do 59. roku życia, które zgłaszały wcześniej chęć szczepienia. Były one zapisywane na terminy w kwietniu. Jeszcze w czwartek rano szef kancelarii premiera i pełnomocnik rządu do spraw szczepień Michał Dworczyk potwierdził tę informację w radiu RMF FM. W rozmowie nie wspominał nic o "usterce w systemie".
Dwie godziny później na konferencji poinformował, że "nastąpiła usterka w systemie", a osoby pomiędzy 40. a 59. rokiem życia powinny być rejestrowane na drugą połowę maja, a nie na kwiecień.
Mieli czekać na telefon, jednak mogą zmienić termin przez internet
Do każdej osoby, która zapisała się na termin w kwietniu, miał dzwonić konsultant lub automat, proponując przesunięcie terminu. Na kolejnej konferencji prasowej Dworczyk zmienił też tę wersję i poinformował, że na majowe terminy przesunięte zostaną osoby po 40. roku życia, a terminy 50-latków pozostają bez zmian.
W nocy z czwartku na piątek Dworczyk poinformował na Twitterze, że została wznowiona e-rejestracja na szczepienia. Okazało się, że 40-latkowie, którym udało się zarejestrować w czwartek, nie muszą jednak - tak jak zapowiadał Dworczyk - czekać na telefon, a mogą zmienić swój termin za pomocą systemu informatycznego.
Piecha: systemy mają to do siebie, że czasem odmawiają posłuszeństwa
W piątek gościem "Jeden na jeden" w TVN24 był Bolesław Piecha, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Był pytany, czy za chaos z rejestracją na szczepienia odpowiedzialność powinien ponieść Dworczyk.
- Nie zgodzę się, że ktoś powinien ponosić bezwzględną odpowiedzialność. Systemy informatyczne mają to do siebie, że czasem odmawiają nam posłuszeństwa - odparł. Dodał, że "zamieszanie było w jakiś tam sposób ewidentne".
Apelował, by "nie żądać od razu głowy za coś, na co pewnie pan minister Dworczyk aż takiego wielkiego wpływu nie ma".
Piecha mówił, że w tej sprawie "nie doszukuje się drugiego dna i nie rozumie, dlaczego z uporem maniaka tego drugiego dna się doszukuje". - To rzecz przykra, pan minister Dworczyk przeprosił. Nie jest to powód do dymisji - powtórzył.
- Zdarzyło się, trwało dwie godziny, skończyło się i jesteśmy na nowym rozdaniu. Nie twórzmy spiskowych teorii dziejów, bo pewnie ich nie było - mówił Piecha. Jego zdaniem nie wydaje się, "żeby ten błąd miał zaburzyć, zdemolować system szczepień".
Piecha: sytuacja zmienia się dynamicznie
Dopytywany o umożliwienie rejestracji przez internet, pomimo wcześniejszych zapowiedzi telefonów z propozycją zmiany terminu, odparł: - Sytuacja zmienia się dynamicznie, jak widzimy.
- Ja nie mam konta na Twitterze, nie siedzę przy komputerze. Bazuję na normalnych informacjach, tak jak większość Polaków - stwierdził.
Piecha: Ludzie myślą, że epidemia ich nie dotyczy. Efekty widzimy na Śląsku
Piecha mówił też o trudnej sytuacji epidemicznej na Śląsku. W czwartek potwierdzono tam 5997 nowych przypadków zakażenia, najwięcej w Polsce. - Śląsk na pewno jest miejscem o bardzo dużym zagęszczeniu. Po drugie, mamy do czynienia z bardziej zaraźliwą odmianą - mówił.
Dodał, że "lockdown na Śląsku nie jest aż tak mocno (przestrzegany - red)". - Coraz więcej ludzi - zwłaszcza w ostatnie dni, kiedy pogoda się poprawiła - ruszyło, spaceruje, nie zawsze przestrzega zasady: dystans, dezynfekcja, maseczka - wskazywał Piecha.
Jak stwierdził, "ludzie przyzwyczaili się do pandemii". - Zwłaszcza młodzi myślą, że to ich nie dotknie. Efekty mamy: 5-6 tysięcy zakażeń dziennie, zajęte łóżka i respiratory - powiedział gość TVN24. Zaapelował do Ślązaków o trzymanie dyscypliny i przestrzeganie obostrzeń.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24