"Nasza pamięć o Katyniu jest moralną powinnością oraz wielkim zobowiązaniem do służby Ojczyźnie" - napisał prezydent Andrzej Duda w przesłaniu z okazji Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Równo 78 lat temu w Katyniu odkryto masowe groby polskich oficerów zamordowanych przez sowieckie NKWD. "Zostali zamordowani, bo byli Polakami. To był wystarczający i jedyny argument dla sowieckich zbrodniarzy" - napisał premier Mateusz Morawiecki.
13 kwietnia 1943 roku w Berlinie ujawniono informację o znalezieniu w Katyniu masowych grobów polskich oficerów zamordowanych przez sowieckie NKWD. Od 2008 roku 13 kwietnia jest Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
"Każdego 13 kwietnia w sposób szczególny czcimy pamięć blisko 22 tysięcy Polaków, którzy padli ofiarą potwornej komunistycznej zbrodni przeciw pokojowi, ludzkości i narodowi polskiemu. Akt ludobójstwa, jakim był mord katyński, trwa w naszej pamięci historycznej jako bolesna rana i przestroga" - podkreślił prezydent Andrzej Duda. Przypomniał, że po 17 września 1939 roku "ponad połowa terytorium Rzeczypospolitej znalazła się pod okupacją ZSRR". "Do niewoli trafiło blisko 250 tysięcy polskich jeńców. W aresztach NWKD najdłużej przetrzymywani byli oficerowie. Choć uwięzieni, trwali w wierności Ojczyźnie i zachowali honor żołnierza Rzeczypospolitej" - czytamy w przesłaniu.
"Najwyższe władze Związku Sowieckiego uznały ich za nieprzejednanych, groźnych wrogów sowieckiego imperium i nakazały zamordować" - zaznaczył prezydent. Przypomniał ponadto, że "w kwietniu i maju 1940 roku od strzałów w tył głowy zginęło ponad 14,5 tysiąca oficerów Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Granicznej, Policji Państwowej i Służby Więziennej, a wraz z nimi co najmniej 7305 osób cywilnych". "Zabitych pochowano potajemnie w bezimiennych, masowych grobach w okolicach wsi Katyń, Miednoje, Piatichatki i Bykownia – a także w innych, nieznanych miejscach" - dodał Duda.
"Nasza pamięć o Katyniu jest moralną powinnością oraz wielkim zobowiązaniem do służby Ojczyźnie. Ofiary tej zbrodni pozostawiły nam testament niezłomnego, dumnego patriotyzmu. Ich postawa inspirowała kolejne pokolenia tych, którzy wspólnym wysiłkiem wywalczyli Polskę wolną i suwerenną"
Jak podkreślił, "zostali zgładzeni tylko dlatego, że byli polskimi patriotami. Dlatego, że przysięgali bronić Polski niepodległej i gotowi byli służyć jej swoją codzienną pracą".
"Wśród 21 857 zastrzelonych znaleźli się zawodowi oficerowie Wojska Polskiego oraz powołani pod broń rezerwiści: 107 naukowców, wykładowców polskich i europejskich uczelni, 1040 nauczycieli szkół średnich i powszechnych, ponad 700 inżynierów, ponad 900 lekarzy i farmaceutów, dyrektorów klinik i ordynatorów oddziałów szpitalnych, ponad 700 prawników – sędziów, prokuratorów i adwokatów, blisko 6 tysięcy funkcjonariuszy policji i innych służb mundurowych, kilkudziesięciu duchownych" - wskazał prezydent. Podkreślił, że zginęli także wynalazcy, przedsiębiorcy, urzędnicy, artyści, sportowcy i dziennikarze, wierni różnych wyznań chrześcijańskich, judaizmu oraz islamu.
Prezydent: nasza pamięć o Katyniu jest moralną powinnością
Duda napisał również, "pamięć o tamtej straszliwej hekatombie naszych elit narodowych łączy dzisiaj wszystkich Polaków". Prezydent zwrócił uwagę, że "aktywnie działają organizacje społeczne upamiętniające zbrodnię katyńską i jej ofiary", a "od roku 2007 Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej jest polskim świętem państwowym". "Wyrazem czci dla katyńczyków są nazwane ich imieniem ulice, place i szkoły, rozsiane po całym kraju monumenty, tablice pamiątkowe, katyńskie Dęby Pamięci oraz okolicznościowe marsze i liczne wydarzenia kulturalne" - przypomniał prezydent. Jak dodał, "po roku 2010 upamiętnienia mordu katyńskiego splotły się z pamięcią o tragicznie zmarłych członkach państwowej delegacji udającej się na obchody 70. rocznicy tej zbrodni, z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele".
"Nasza pamięć o Katyniu jest moralną powinnością oraz wielkim zobowiązaniem do służby Ojczyźnie. Ofiary tej zbrodni pozostawiły nam testament niezłomnego, dumnego patriotyzmu. Ich postawa inspirowała kolejne pokolenia tych, którzy wspólnym wysiłkiem wywalczyli Polskę wolną i suwerenną" - podkreślił prezydent. "Dzisiaj my kontynuujemy ich dzieło. Naszym wspólnym ideałem jest Rzeczpospolita niepodległa i bezpieczna, zasobna i sprawiedliwa, nowoczesna i strzegąca swej tożsamości. Niech wszechstronny rozwój, prestiż i pomyślność Polski będą hołdem dla heroicznej wierności jej najlepszych córek i synów – szczególnie tych, którzy oddali za nią życie" - napisał Andrzej Duda.
"Cześć i chwała ofiarom Katynia! Wieczna pamięć poległym i pomordowanym obrońcom Rzeczypospolitej!" - dodał.
Morawiecki: musimy dbać o prawdę o Katyniu i przekazywać ją kolejnym pokoleniom
W związku z przypadającym we wtorek Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej wpis na Facebooku zamieścił premier Mateusz Morawiecki.
" <
"Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, ustanowiony przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w 2007 roku i obchodzony 13 kwietnia, upamiętnia tę straszliwą zbrodnię, której ofiarami byli Polacy. Zostali zamordowani, bo byli Polakami. To był wystarczający i jedyny argument dla sowieckich zbrodniarzy. Sprawcy tej zbrodni, a także wielu innych, nigdy nie ponieśli kary. W PRL -u karano za to tych, którzy domagali się prawdy. Nawet dzisiaj są zwolennicy, by o zbrodni katyńskiej wiele nie mówić, nie rozpowszechniać prawdy o niej, bo uwiera" - dodał szef rządu.
"Więcej - niektórzy starają się wybielać zbrodniarzy, oskarżając ofiary o czyny, których nigdy nie popełnili. To pomieszanie pojęć, pomieszania dobra ze złem ma na celu zohydzenie prawdy, by powstało przekonanie, że +prawdę ma każdy swoją+. Dlatego w takich dniach jak dziś musimy dbać o prawdę i przekazywać ją kolejnym pokoleniom" - podkreślił Morawiecki.
Błaszczak: pamięć o ofiarach Katynia będzie wieczna
- Katyń jest miejscem świętym, pamięć o ofiarach, o bohaterach Katynia, o tych, którzy zostali bestialsko zamordowani sowiecką metodą - strzałem w tył głowy, będzie wieczna – powiedział minister obrony Mariusz Błaszczak, który złożył we wtorek wieniec pod tablicami w Epitafium Katyńskim na warszawskiej Cytadeli.
- Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy odradza się imperium moskiewskie, kiedy ci, którzy rządzą na Kremlu, zacierają pamięć o współpracy Rosji sowieckiej z hitlerowskimi Niemcami, musimy głośno mówić o tym, że Polska została rozebrana w trzydziestym dziewiątym roku, że okupanci, zarówno niemieccy, jak i rosyjscy, byli niezwykle brutalni wobec narodu polskiego, czego symbolem z jednej strony jest Katyń, z drugiej strony są Palmiry – podkreślił szef MON.
Sowieckie kłamstwo katyńskie
Rysy na budowanym przez sowietów kłamstwie katyńskim pojawiały się długo przed ujawnieniem mordu przez niemiecką machinę propagandy. Już latem 1941 roku okazało się, że do tworzonej Armii Polskiej na Wschodzie zgłasza się bardzo niewielu oficerów. Józefowi Czapskiemu, jednemu z nielicznych ocalałych z obozu w Starobielsku, powierzono zadanie odnalezienia towarzyszy niewoli oraz jeńców z dwóch pozostałych obozów. Prowadząc śledztwo, Czapski rozmawiał nie tylko z polskimi jeńcami i więźniami łagrów, ale również sowieckimi urzędnikami i enkawudzistami. Część z nich sugerowała, że zaginieni jeńcy zostali wysłani na najdalsze wyspy na Morzu Arktycznym. Podobne przekonanie wyrażała część towarzyszy niewoli, którzy uniknęli śmierci.
Kilka miesięcy później, podczas rozmowy między gen. Władysławem Sikorskim a Józefem Stalinem, na pytanie polskiego premiera sowiecki dyktator stwierdził, że tysiące polskich jeńców uciekło do Mandżurii. Wiosną 1942 roku polskie władze zwróciły się do Brytyjczyków o wsparcie w poszukiwaniach. Szef brytyjskiego MSZ Anthony Eden zabronił dyplomatom angażować się w narastający m.in. wokół tej kwestii konflikt polsko-sowiecki. Sprawa ta pojawiła się jednak w raporcie przygotowanym dla Ministerstwa Wojny przez ppłk. Lesliego Hullsa: "Uwięzieni w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie po prostu znikli bez śladu (w łącznej liczbie 8300). Od 1940 roku nikt o nich nie słyszał i mimo obietnicy złożonej osobiście przez Stalina gen. Sikorskiemu i gen. Andersowi los tych oficerów pozostaje całkowitą tajemnicą".
Odnalezienie ciał polskich oficerów
Wiosną 1942 roku część prawdy o losach polskich jeńców nieświadomie odkryli polscy robotnicy przymusowi, którzy dowiedzieli się o kaźni od miejscowych mieszkańców. Ustawiony przez nich krzyż mógł był jedną ze wskazówek, która doprowadziła Niemców do miejsca mordu. Kluczowe dla odkrycia dołów śmierci były również relacje składane przez miejscową ludność.
11 kwietnia 1943 roku niemiecka agencja prasowa Transocean opublikowała depeszę o odnalezieniu koło Katynia, na terenie lasu Kozie Góry, zwłok około 3 tysięcy ciał polskich oficerów wziętych do niewoli przez sowietów we wrześniu i w październiku 1939 roku. Był to początek gigantycznej niemieckiej akcji propagandowej, której celem było rozbicie sojuszu ZSRS i państw zachodnich oraz przekonanie Polaków o bezsensowności walki po ich stronie. Kolejne tygodnie miały udowodnić nieskuteczność machiny sterowanej przez Josepha Goebbelsa. Dwa dni wcześniej niemiecki minister propagandy zapisał w swoim dzienniku: "W pobliżu Smoleńska odkryto masowe groby Polaków. Bolszewicy zastrzelili po prostu około 10 tysięcy polskich jeńców, wśród nich także więźniów cywilnych, biskupów, intelektualistów, artystów itp., po czym grzebali ich we wspólnych mogiłach".
Dwa dni później w siedzibie niemieckiego MSZ odbyła się specjalna konferencja prasowa, na której ujawniono pierwsze szczegóły prowadzonych prac ekshumacyjnych, w tym nazwiska niektórych zamordowanych. Tego samego dnia o godz. 15:15 o odkryciu poinformowało Radio Berlin: "Ze Smoleńska donoszą, że miejscowa ludność wskazała władzom niemieckim miejsce tajnych egzekucji masowych wykonywanych przez bolszewików […] Już dziś ustalono, że wśród zamordowanych znajduje się gen. [Mieczysław – przyp. red.] Smorawiński z Lublina. […] Ogólna liczba zamordowanych obliczana jest na 10 tysięcy, co odpowiadałoby mniej więcej całości korpusu oficerskiego polskiego wziętego przez bolszewików do niewoli".
"Wiadomości – rano o znalezieniu przez Niemców pod Smoleńskiem grobu 11 tysięcy Polaków zamordowanych przez bolszewików" – zapisano w "Dzienniku czynności Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza" pod datą 13 kwietnia 1943 roku. Dwa dni później informacja o odnalezieniu miejsca zbrodni ukazała się w prasie Generalnego Gubernatorstwa. Tego samego dnia o sprawie zameldował do Londynu dowódca Armii Krajowej gen. Stefan Rowecki "Grot". "W oględzinach grobu wzięło udział kilku Polaków z Warszawy i Krakowa specjalnie tam zawiezionych. Ich relacje nie pozwalają wątpić w autentyczność tego masowego mordu. Opinia publiczna jest wzburzona, szczegóły w najbliższych dniach"– pisał. Tydzień później przesłał do Londynu informacje na temat składu delegacji oraz szczegółów prac prowadzonych przez Niemców, m.in. o odnalezieniu zapisków oficerów, które pozwalały ustalić datę popełnienia mordu na wiosnę 1940 roku.
14 kwietnia do Katynia udała się Komisja Techniczna Polskiego Czerwonego Krzyża z sekretarzem generalnym Kazimierzem Skarżyńskim. Pięć dni później Skarżyński przedstawił sprawozdanie o wynikach prac, które potwierdzało, że oficerów zamordowano wiosną 1943 roku strzałem w tył głowy. 23 kwietnia działacze PCK zwrócili się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu tej sprawy.
Zerwanie stosunków na linii Moskwa-Warszawa
Już dwa dni wcześniej, 17 kwietnia 1943 roku, strona polska złożyła w tej kwestii oficjalną notę w Genewie, dowiadując się jednocześnie, iż wcześniej także Niemcy zwrócili się do MCK o wszczęcie dochodzenia. Moskwa bardzo ostro zareagowała na propozycję dochodzenia prowadzonego przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. 19 kwietnia dziennik "Prawda" opublikował artykuł zatytułowany "Polscy pomocnicy Hitlera". Przeczytać w nim można było m. in.: "Zanim wysechł atrament na piórach niemiecko-faszystowskich pismaków, ohydne wymysły Goebbelsa i spółki na temat rzekomego masowego mordu na polskich oficerach dokonanego przez władze sowieckie w 1940 roku zostały podchwycone nie tylko przez wiernych hitlerowskich służalców, ale co dziwniejsze, przez ministerialne kręgi rządu generała Sikorskiego". Ujawnienie mordu posłużyło sowietom za pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem RP. Niemal jednocześnie Kreml rozpoczął tworzenie podporządkowanych sobie polskich sił zbrojnych oraz intensywnie przygotowywał się do powołania własnego ośrodka władzy w przyszłej Polsce. Do formalnego zerwania stosunków dyplomatycznych przez Moskwę z polskim rządem na uchodźstwie doszło w nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 roku.
21 kwietnia Stalin wysłał tajne depesze do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, w których zarzucał rządowi gen. Sikorskiego prowadzenie w zmowie z Hitlerem wrogiej kampanii przeciwko Związkowi Sowieckiemu. 24 kwietnia w rozmowie z premierem Sikorskim szef brytyjskiej dyplomacji Anthony Eden zaapelował do rządu RP o wycofanie wniosku z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i stwierdzenie, że pełną odpowiedzialność za mord ponosi strona niemiecka. "Po stronie Rosji jest siła – po naszej sprawiedliwość" – odpowiedział gen. Sikorski.
Wobec zablokowania przez sowietów przeprowadzenia śledztwa w sprawie katyńskiej przez MCK Niemcy zorganizowali własne dochodzenie. 28 kwietnia 1943 roku na miejsce zbrodni na zaproszenie władz niemieckich przyjechała grupa międzynarodowych ekspertów medycyny sądowej i kryminologii. Przewodniczącym zespołu został doktor Ferenc Orsós, dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej w Budapeszcie. Eksperci jednomyślnie podpisali sprawozdanie, w którym stwierdzali, że egzekucje na polskich jeńcach wykonano w marcu i kwietniu 1940 roku.
Przyznanie się ZSRR do zbrodni katyńskiej
Wiosną 1989 roku kłamstwo katyńskie w PRL przestało obowiązywać. Do końca roku w oficjalnym obiegu ukazały się pierwsze publikacje podsumowujące dotychczasowy stan wiedzy o mordzie.
13 kwietnia 1990 roku o 14.30 czasu moskiewskiego rządowa agencja prasowa TASS wydała oficjalny komunikat potwierdzający, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 roku przez NKWD. Jako winni wskazani zostali szef NKWD Ławrientij Beria i jego zastępca Wsiewołod Mierkułow. Strona sowiecka wyraziła głębokie ubolewanie w związku z tragedią katyńską, nazywając ją "jedną z cięższych zbrodni stalinizmu".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Katyńskie