Ponad setka polskich turystów od dwóch dni nie może wydostać się z Cypru. Kilkakrotnie przerzucani z lotniska do kolejnych hoteli, nie zostali nawet poinformowani o przyczynach tej sytuacji. Pełnomocnik zarządu organizatora wycieczki zapewnia, że jeszcze w czwartek powrócą oni do kraju.
- Odlot miał nastąpić 8 października o 3 w nocy. Tymczasem jesteśmy ciągle przewożeni od hotelu do lotniska. Nikt nic nie wie, a przedstawiciel Triady ma wyłączony telefon. Jesteśmy zdani na łaskę losu. Jest nas 197 osób - kobiety i małe dzieci. Nie śpimy już półtora dnia - powiedział nam uczestnik wycieczki w rozmowie telefonicznej.
Jak podkreślił, na miejscu nie otrzymali żadnej informacji od operatora:
- Myśmy przyjechali na urlop, a oni nas zrobili na szaro. Oni nas oszukują, codziennie podając inne informacje. Po prostu chcą sobie pomniejszyć za wszelką cenę koszty i przerzucają nas z hotelu do hotelu. Wyjazd o 1 w nocy, o 2 w nocy, przyjazd do hotelu, na lotnisko, odprawa bagażu. A później się okazuje, że jedziemy do innego hotelu. Znowu zabieramy bagaże... - relacjonuje na gorąco.
Triada zaprzecza
- To nieprawda. Ubolewam, że państwo [tvn24.pl - red.] zajmujecie się takimi sprawami. A rzecz jest diametralnie prosta - klienci z Cypru zamiast w środę, wracają w czwartek rano. Problem w tym, że lotnisko w Pafos zostało zamknięte, bo jakiś samolot miał awaryjne lądowanie, na skutek czego coś stało się z pasem startowym. Jest to działanie siły wyższej. Centralwings [przewoźnik - red.] musiało otrzymać pozwolenie na lądowanie na najbliższym lotnisku, czyli na Larnace. Załatwianie takich formalności nieco jednak trwa, stąd opóźnienia - powiedział tvn24.pl Jarosław Jeschke, pełnomocnik zarządu Triady, organizatora wycieczki. (CZYTAJ WIĘCEJ O PROBLEMACH CENTRALWINGS)
- Teraz samolot czeka na klientów. Oni powinni już dojeżdżać do lotniska w Larnace - zapewnił w czwartek po 12.
Jak jest naprawdę?
Jest jednak wiele znaków zapytania w tej sprawie. Jednym z nich jest liczba Polaków, oczekujących na Cyprze na powrót. Zdaniem jednego z uczestników, jest tam 197 osób. Zdaniem Triady, około 100. - 197 osób to liczba, jaką podała mi osoba, która liczy bilety na przejściu na lotnisku. Ale wszystko jedno, 100 osób to też są takie śmieci? - denerwuje się jeden z wczasowiczów.
Innym znakiem zapytania jest sposób, w jaki klienci są traktowani na miejscu: - Trzy razy byliśmy przerzucani. Dwa razy nas przywieźli na lotnisko w Pafos, a teraz nas wiozą do Larnaki. Zobaczymy, na pewno my tego tak nie puścimy. Wszyscy jesteśmy zmęczeni i zniesmaczeni sposobem traktowania. W tej sytuacji kryzysowej przedstawiciel firmy wyłączył telefon.
Inaczej to widzi przedstawiciel biura podróży. - Klienci są przewożeni, nie przerzucani. Wylot był niemożliwy, więc trzeba było przewieźć klientów na odległość około 160 km z Pafos do Larnaki.
(Nie)odpowiedzialność
Czy Triada przewiduje zadośćuczynienie swoim klientom? - Proszę zapytać przewoźnika, przez którego doszło do tej sytuacji - mówi zaskakująco przedstawiciel Triady, wcześniej podkreślający działanie siły wyższej.
Wątpliwości nie mają jednak klienci biura podróży.
- Muszę brać 2 dni urlopu. Nie każdy ma pracę, że może w niej być lub nie. Są terminy, spotkania, sprawy, których nie mogę podjąć, bo mnie wożą... Na pewno będziemy występować o odszkodowanie za utracone godziny naszego życia....
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu