Ministra "może przyznać pieniądze i nie musi się tłumaczyć". Resort wyjaśnia

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska
Ministra kultury: Na pierwszym etapie decydowali eksperci. Na drugim system powiązań politycznych
Źródło: TVN24

Resort kultury zapowiadał większą transparentność i sprawiedliwość w przyznawaniu dotacji w ramach programów ministra. Wprowadzono przy tym tryb pozwalający bezpośrednio przyznać pieniądze dla wniosków, które nie zostały zaaprobowane przez ekspertów. Hanna Wróblewska z niego skorzystała, a marcowe wyniki programu "Muzyka" wzbudziły oburzenie środowiska. Zapytaliśmy MKiDN o kryteria i podstawy, jakimi się kierowała.

Nowe kierownictwo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego podjęło się zreformowania systemu przyznawania grantów w ramach tzw. programów ministra, czyli mechanizmu, dzięki któremu resort raz w roku udziela wsparcia organizatorom wydarzeń kulturalnych. "Gazeta Wyborcza" pisała w połowie marca, że "przez osiem lat rządów Piotra Glińskiego w MKiDN przyzwyczailiśmy się do absurdów, dyskryminacji i kolesiostwa" w tej sprawie.

Tymczasem nowe kierownictwo zapewniało, że to się zmieni. - Proces przyznawania dotacji w ramach programów ministra będzie transparentny, efektywny, sprawiedliwy i dający możliwość realizacji ambitnych, wysokobudżetowych projektów przy zachowaniu równych szans dla mniejszych inicjatyw - przekonywała ministra Hanna Wróblewska na konferencji 30 września.

Szefowa MKiDN informowała też, że "zdecydowaliśmy się oddać większą władzę ekspertom zaproszonym do oceny wniosków". 

"GW" wskazała, że ministerstwo stworzyło specjalną platformę ułatwiającą składanie i monitorowanie wniosków, zmieniło limity finansowania, a także zniosło ocenę własnego wkładu organizatorów, co "na starcie dyskryminowało małe instytucje (teraz mogą starać się o dotację nawet w wysokości 100 procent budżetu projektu)". 

Zmiana kryteriów oceny i tryb rezerwy ministra

Zmieniły się też kryteria oceny wniosków. Wcześniej istniała tzw. ocena merytoryczna oraz ocena strategiczna. "Ta druga nierzadko służyła za poprzedniej władzy jako lewar do podciągania końcowej oceny wniosków z powodów pozamerytorycznych, czyli politycznych albo koleżeńskich" - twierdzi "Gazeta Wyborcza".

Sam resort pisał w komunikacie z 20 września 2024 roku, że ocenie strategicznej "zarzucano podatność na wpływy polityczne, co podważało zaufanie do całego procesu". Podkreślono wtedy, że to eksperci "będą ponosić pełną odpowiedzialność za merytoryczną i kontekstową ocenę wniosków (0-60 pkt)". "Ważna będzie także ich rekomendacja uwzględniająca unikalność i znaczenie projektów (0-40 pkt)" - czytamy.

"Ponadto wprowadzamy medianę ocen ekspertów zamiast średniej do wyliczenia końcowej oceny. Zredukuje to wpływ ocen skrajnych i ograniczy znaczenie czynnika subiektywnego w ocenie ekspertów" - podkreślało we wrześniu MKiDN.

Wprowadzono też tryb rezerwy ministra zamiast trybu odwoławczego. "Gazeta Wyborcza" wyjaśnia, że "dotąd było tak, że ci, którym eksperci pieniędzy nie dali, odwoływali się do ministra, który mógł już samodzielnie zdecydować o przyznaniu dotacji".

Zamiast tego stworzono tryb rezerwy ministra, na który przeznaczono 15 procent budżetu programów ministra. "Środki te umożliwią ministrowi przyznanie dotacji projektom, które nie zyskały rekomendacji w trybie konkursowym oraz podwyższenia dotacji rekomendowanym w konkursie zadaniom o wysokich budżetach. Co ważne – postępowanie w ramach tego trybu nie wymaga od wnioskodawców składania dodatkowych wniosków czy odwołań" - uściślono we wrześniowym komunikacie MKiDN.

Jedna osoba, dwie firmy i 320 tysięcy złotych od ministry

Jednakże - napisała "Gazeta Wyborcza" - oburzenie w środowisku wzbudziły wyniki programu "Muzyka" opublikowane 13 marca. Zgłoszono do niego prawie 900 wniosków, a dotacje na sumę 29,5 miliona złotych przyznano na 189 z nich.

Dyskusję wywołały szczególnie dwie dotacje przyznane właśnie z rezerwy ministra, czyli bezpośrednio przez ministrę kultury i dziedzictwa narodowego.

Jedna z nich - w wysokości 150 tysięcy złotych - trafiła dla firmy STX Music Solutions na sześcioodcinkowy podcast "Kontakt Polaków z muzyką". Ten - jak opisała "GW" - ma polegać na rozmowach właściciela firmy Stanisława Trzcińskiego "z artystami, dziennikarzami i naukowcami, którzy omówią najnowsze badania naukowe o słuchaniu muzyki i pomogą odpowiedzieć na pytanie: jakie działania należy podjąć, żeby zwiększyć popularność koncertów i słuchania muzyki na żywo".

LISTA WSZYSTKICH PODMIOTÓW, KTÓRE OTRZYMAŁY DOTACJE >>>

Co więcej, inna firma Trzcińskiego - BA Booking Agency, otrzymała 170 tysięcy złotych na "promocję playlist z polskim repertuarem w najpopularniejszych światowych serwisach streamingowych - rozwój polskiego portalu PrzestrzenMuzyki.pl i polskich aplikacji mobilnych MyPlaylist w systemach iOS i Android". Dotacja również pochodziła z rezerwy ministra.

"Gazeta Wyborcza" podkreśliła, że dotacje od ekspertów dostały te projekty, które otrzymały co najmniej 84 punkty. Tymczasem eksperci ocenili podcasty Trzcińskiego na 56 punktów, a promocję playlist - na 40.

Jak pisze gazeta, w ramach nowego trybu rezerwy szefowa resortu "może przyznać pieniądze każdemu wnioskodawcy i nie musi się z tego tłumaczyć, choćby projekt uzyskał u ekspertów 0 punktów".

W programie "Muzyka" Wróblewska przekazała dotację w ten sposób jeszcze 50 innym wnioskującym.

Ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska
Ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska
Źródło: PAP/Rafał Guz

Odpowiedź ministerstwa

Portal tvn24.pl wysłał do MKiDN pytania o to, jakimi kryteriami kierowała się minister Hanna Wróblewska, przyznając w tym roku granty z rezerwy ministra w programie "Muzyka". Zapytaliśmy też, co przesądziło o przyznaniu dotacji dla firmy STX Music Solutions i dla firmy BA Booking Agency oraz jakie było uzasadnienie tej decyzji.

Centrum informacyjne resortu odpisało, że "tryb rezerwy Ministra obejmuje 15 procent budżetu Programów Ministra" i "pozwala na dofinansowanie projektów, które z różnych przyczyn nie otrzymały rekomendacji eksperckiej oraz wsparcie inicjatyw wykraczających poza standardowe kryteria oceny". "Decyzje podejmowane są przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w proces ten włączeni są także wiceministrowie" - czytamy.

Przekazano, że "w tym trybie w programie 'Muzyka' dofinansowano 52 zadania na łączną kwotę ponad 5,7 mln zł".

"Projekty wsparte w ramach rezerwy poszerzają obszary i dziedziny dofinansowane w trybie konkursowym. Są to zadania, które wykraczają poza standardowe kryteria oceny, wspierają dostęp do wiedzy o kulturze i do kultury, dotykają obszarów, które mogą wpływać kulturotwórczo" - wskazano.

Jak dodało MKiDN, "wskazane projekty dotyczyły działań w przestrzeni internetowej, adresując działania, które nie były uwzględnione we wskazanych przez ekspertów projektach tj. koncerty i festiwale muzyczne".

Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
Źródło: Albert Zawada/PAP

Również Wirtualna Polska opublikowała w czwartek 3 kwietnia tekst, opisujący kwestię dotacji w ramach programu "Muzyka", które z rezerwy przyznała ministra.

Redakcja skontaktowała się z firmą STX Music Solutions z pytaniami o jej dotychczasowe doświadczenia. "W odpowiedzi na nasze pytania (firma - przyp. red.) przyznaje, że w realizacji podcastów nie ma żadnego doświadczenia. Nie wiemy więc, do jakiej grupy osób może dotrzeć i dlaczego podjęła się takiego zadania. Wniosek jednak złożyli, do czego mieli absolutnie prawo" - napisała WP.

Portal zacytował też treść wiadomości od firmy Trzcińskiego. "Spółka STX Music Solutions nie realizowała dotąd podcastów, zatem nie istnieją nasze poprzednie produkcje i ich zasięgi" - napisała firma. Dodała, że przy tworzeniu materiałów podcastowych będzie korzystała ze wsparcia specjalistów.

Znajomość z Trzaskowskim. "Obaj są synami ważnych muzyków"

"Gazeta Wyborcza" zwróciła uwagę na jeszcze jeden aspekt. Jak napisała, oburzenie wywołała też znajomość Stanisława Trzcińskiego z prezydentem Warszawy, kandydatem KO na prezydenta Rafałem Trzaskowskim, która sięga ich licealnych czasów. Zaznaczyła, że nie ma żadnych dowodów na to, że Trzaskowski ma z tą sprawą coś wspólnego. I odnotowała, że poza wspomnianymi dwoma dotacjami, "Trzciński nie dostał jednak pieniędzy na dwa kolejne projekty".

"GW" wskazała przy tym, że "dziwne raczej byłoby", gdyby Trzaskowski i Trzciński się nie znali.

"Obaj są synami ważnych muzyków. Prezydent Warszawy jest bywalcem koncertów i festiwali. Stanisław Trzciński ma zaś jedną z najbardziej imponujących biografii, jeśli chodzi o polskie życie muzyczne III RP: prowadził kluby, audycje, wydawał płyty (m.in. serię 'Pozytywne wibracje'), organizował koncerty, produkował festiwale" - czytamy. 

Kto bez środków

"Gazeta Wyborcza" podkreśliła, że dotacji z programu "Muzyka" nie otrzymali organizatorzy festiwali z muzyką alternatywną, awangardową czy eksperymentalną (z wyjątkiem lubelskich Kodów i krakowskiego Audio Artu). Pieniędzy nie dostały m.in.: Avant Art Festival, Sanatorium Dźwięku, festiwal Ad Libitum, Up To Date Festival, cykl Lado w Mieście czy festiwal Jazz Jantar.

"GW" zauważyła, że cała dziesiątka ekspertów oceniających wnioski reprezentuje świat muzyki klasycznej. "Nic więc dziwnego, że najwyżej ocenili festiwale i koncerty z muzyką klasyczną (w tym dawną i współczesną) oraz kilka największych festiwali jazzowych" - dodała.  

Jak oceniła gazeta, "ministra Wróblewska w ramach rezerwy próbowała chyba ten przechył lekko naprawić i przyznała pieniądze na kilka kolejnych festiwali jazzowych, a także imprez z piosenką autorską, muzyką żydowską, reggae czy bluesem". Niemniej w ocenie gazety, "to jednak właśnie Hanna Wróblewska ponosi odpowiedzialność za niewypełnienie celu programu, jakim 'jest wspieranie najwartościowszych zjawisk i trendów w polskiej i światowej kulturze muzycznej'".

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: