Ważne jest to, czy Tusk, Trzaskowski i Budka potrafią i będą chcieli sobie podać rękę i deklarować wolę współpracy nie tylko w interesie Platformy Obywatelskiej, ale także całości opozycji demokratycznej w Polsce - powiedział w "Faktach po Faktach" Bronisław Komorowski. Były prezydent odnosił się do sytuacji w partii i do możliwego powrotu Donalda Tuska do krajowej polityki.
Donald Tusk jest honorowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Kilka tygodni temu w mediach oraz wśród członków PO i parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej nasiliły się spekulacje o możliwym powrocie byłego premiera do władzy w partii. Asumpt do tego typu rozważań dał na początku czerwca sam Tusk, który w wywiadzie z TVN24 deklarował, że jest gotów "zrobić wszystko, by Platforma nie przeszła do historii".
3 lipca odbędzie się posiedzenie Rady Krajowej PO. W obradach ma wziąć udział również Tusk, który - według doniesień - może przedstawić swoje plany na powrót do krajowej polityki. Natomiast w środę w "Faktach po Faktach" Rafał Trzaskowski zadeklarował, że jeżeli Borys Budka zastanawia się nad rezygnacją ze stanowiska przewodniczącego partii, to jest "gotów wziąć odpowiedzialność" za PO.
"To tylko w PiS-ie już wiadomo, zanim odbędzie się kongres"
Do sytuacji w Platformie Obywatelskiej i roli Borysa Budki, Rafała Trzaskowskiego i Donalda Tuska w partii odniósł się w czwartek w "Faktach po Faktach" w TVN24 były prezydent Bronisław Komorowski.
- Szansa na umocnienie Platformy, zwiększenie jej atrakcyjności, byłaby wtedy, gdyby te wszystkie trzy postacie potrafiły ze sobą współpracować. To, że dzisiaj konkurują o przywództwo w Platformie, nie jest niczym złym - ocenił. Jak mówił, "to tylko w PiS-ie już wiadomo, zanim odbędzie się kongres PiS-u, że przewodniczącym będzie Jarosław Kaczyński". Komorowski podkreślał, że "Platforma jest partią demokratyczną".
- Dla mnie ważniejsze jest to, co się wydarzy chwilę po wynikach ewentualnego konkurowania i ogłoszenia werdyktu, kto zostaje liderem Platformy Obywatelskiej - mówił były prezydent. - Ważne jest to, czy ci panowie potrafią i będą chcieli sobie podać rękę i deklarować wolę współpracy nie tylko w interesie Platformy Obywatelskiej, czyli ich partii, ale także w interesie całości opozycji demokratycznej w Polsce, siłą rzeczy w interesie państwa polskiego - wyjaśnił. Wyraził też nadzieję, że tak się stanie.
"Nie da się odebrać PiS-owi umiarkowanych wyborców bez dania im prawicowej alternatywy"
Gość "Faktów po Faktach" mówił również o swojej politycznej przyszłości. Komorowski podkreślił, że ponieważ w 2010 roku zrezygnował z przynależności do partii politycznej, to jego rola "nie może być rolą działacza partyjnego".
- Będę wspierał - jeśli będzie taka wola, potrzeba, zapotrzebowanie - zarówno Platformę Obywatelską, która jest partią, z której się wywodzę, w której mam wielu przyjaciół, jak i Koalicję Polską, która deklaruje, że chce zbudować formację, która będzie zdecydowanie centroprawicowa - powiedział były prezydent. Według niego "nie da się odebrać PiS-owi tych umiarkowanych wyborców bez dania im prawicowej alternatywy".
Na uwagę, że być może należy zastanowić się nad tym, jak przyciągnąć do PO wyborców, którzy od niej odeszli, Komorowski ocenił, że o tym "musi myśleć Donald Tusk, Rafał Trzaskowski czy inni działacze partii politycznej". - Ja mam ten komfort jako człowiek spoza partii politycznej, że mogę myśleć w kategoriach tego, czy wygra opozycja demokratyczna jako całość, a nie jako poszczególne partie - mówił.
- Mnie interesuje to, aby odzyskać wyborców, którzy powędrowali, z różnych powodów, w kierunku Prawa i Sprawiedliwości - wyjaśnił.
Na kogo zagłosowałby dziś Komorowski? Były prezydent odpowiada
Komorowski pytany, na kogo oddałby głos, gdyby dzisiaj odbywały się wybory parlamentarne, przyznał, że serce podpowiadałoby mu, żeby "oddać głos na przyjaciół w potrzebie". - To jest środowisko Platformy Obywatelskiej, może tego skrzydła bardziej konserwatywnego, które jest dzisiaj bardzo rozbite - powiedział.
- Ale rozum podpowiada mi, żeby wesprzeć tę partię, które ma realną szasnę - nie taką wielką, ale ma realną szansę - na przeciągnięcia na dobra stronę mocy, czyli na stronę opozycji demokratycznej, choć części wyborców Prawa i Sprawiedliwości - podkreślił gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24