- Ukraińcy do tej pory zachowują się racjonalnie, choć nie wiem, gdzie postawili sobie granicę powstrzymywania się od ostrej reakcji. Wydaje mi się jednak, że teraz do niej doszli - powiedział w niedzielę Donald Tusk, komentując "operację antyterrorystyczną" wobec prorosyjskich separatystów na wschodzie kraju. Jego zdaniem to dobrze, że ta akcja się rozpoczęła, bo "Putin zatrzyma się tam, gdzie pozwoli Ukraina".
Komentując zaangażowanie Rosji w działania zmierzające do podziału Ukrainy, premier dodał, że "przychodzi ten moment, w którym państwo ukraińskie powinno zadziałać w ten sposób, żeby pokazać, że nie akceptuje tego typu rozwiązań".
Ukraina ma "mocną kartę przetargową"
To dlatego, jego zdaniem, "potraktowanie separatystów jak terrorystów wydaje się uzasadnione" i akcja prowadzona na wschodzie kraju, o której powiadomił w niedzielę rano szef ukraińskiego MSW jest zasadna.
Zdaniem Donalda Tuska, dotychczasowe działania Ukrainy i poniekąd pozwolenie na odebranie przez Rosję Krymu "bez jednego wystrzału", teraz stanie się "mocną kartą przetargową" rządu w Kijowie. W oczach wspólnoty międzynarodowej Ukraina stała się bowiem państwem, które "zrobiło wszystko, by uniknąć konfliktu".
- Ukraińcy do tej pory zachowują się racjonalnie, choć nie wiem, gdzie postawili sobie granicę powstrzymywania się od ostrej reakcji. Wydaje mi się, że teraz do tej granicy doszli - skomentował w związku z tym sytuację u naszych wschodnich sąsiadów Donald Tusk.
Ukraina musi wyznaczyć granicę
Jego zdaniem, "Putin zatrzyma się tam, gdzie pozwoli Ukraina", dlatego Kijów musi wziąć sprawy w swoje ręce i sam zdecydować, kiedy zacznie walczyć o integralność kraju oraz - jakimi środkami tego dokona.
- Żadna trzecia strona nie będzie się angażowała w obronę kraju bardziej, niż sam ten kraj. Nie ma co oczekiwać, by USA czy Francja angażowały się w obronę Ukrainy, bardziej niż ona sama - tłumaczył.
Dodał jednak, że "nikt nie chce bezkarności Rosji, ale nikt nie chce też konfliktu na duża skalę". - Dlatego szuka się rozmaitych narzędzi, by powstrzymać Rosję, a tymi są m.in. sankcje.
Władimir Putin powinien też widzieć solidarność Europy wobec jego polityki. To dlatego - jak stwierdził - "ważne jest zerwanie kurtyny hipokryzji niektórych państw" europejskich, które z jednej strony "mówią w Brukseli o wspólnej unii energetycznej", a potem "robią swoje, by uchronić kontakty dwustronne z Rosją".
Donald Tusk wyjaśnił, że Polska ma w tej kwestii jasne stanowisko i że podziela je zarówno Komisja Europejska oraz Rada Europejska.
Dzięki temu szef polskiego rządu "jest spokojny o efekt finalny tej inicjatywy", choć w tej sprawie "będzie jeszcze huk pracy dla moich następców, bo to kwestia długich lat" - podsumował premier.
Autor: adso//kdj / Źródło: tvn24