Prokuratura zdecydowała się umorzyć śledztwo w sprawie pożaru domu letniskowego gen. Czesława Kiszczaka, który spłonął na początku sierpnia w Wiknie na Mazurach. Śledczy nie stwierdzili przestępstwa i nie ustalili przyczyny wybuchu pożaru.
Oprócz budynku, ogień zniszczył garaż i dwa samochody byłego wysokiego funkcjonariusza PZPR - straty wyniosły ponad pół miliona złotych. W trakcie pożaru na działce przebywały 3 osoby, ale nikomu nic się nie stało.
Biegli z olsztyńskiej policji ocenili, że ogień mógł powstać w jednym z aut stojących w garażu. Nie znaleziono żadnych śladów umyślnego podpalenia czy zwarcia w instalacji elektrycznej wozu.
Pożar, który nie był pożarem
- W znaczeniu prawa karnego nie doszło do pożaru a jedynie do zniszczenia mienia - powiedział prokurator Orzechowski. Eksperci z zakresu pożarnictwa uznali, że ogień nie był zagrożeniem dla ludzi i mienia "w wielkim rozmiarze", czyli np. dla domu z sąsiedztwa.
Zebrane dowody nie pozwalają stwierdzić, że doszło do umyślnego zniszczenia mienia przez podpalenie. Dlatego - wobec niestwierdzenia przestępstwa - umorzono śledztwo.
Dom w Wiknie spłonął dokładnie w 21. rocznicę objęcia przez Czesław Kiszczaka stanowiska premiera, na którym po 15 dniach zastąpił go Tadeusz Mazowiecki.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24