O godz. 17 w kancelarii premiera rozpoczął się zarząd krajowy PO. W jego trakcie ma paść propozycja rozwiązania dolnośląskich struktur Platformy - dowiedziała się nieoficjalnie TVN24. W regionie ma być ustanowiony zarząd komisaryczny. To reperkusje "afery tasmowej", która wstrząsneła partią.
Komisarzem na Dolnym Śląsku ma zostać - jak nieoficjalnie ustaliła TVN24 - minister kultury Bogdan Zdrojewski albo były wiceminister zdrowia Jakub Szulc.
Andrzej Biernat, szef łódzkiej PO stwierdził tuż przed rozpoczęciem posiedzenia zarządu partii, iż w jego opinii nie ma podstaw do unieważnienia wyborów na Dolnym Śląsku.
Dopytywany o rozwiązanie tamtejszych struktur, dodał, że nie wie, czy taki wniosek padnie. Nic mu też nie wiadomo, jak zapewnił, o zarządzie komisarycznym.
Jednocześnie zaznaczył, iż nie byłby to dobry pomysł.
- Mamy podważać demokratyczny sposób wyborów tylko dlatego, że jeden chłopak się popłakał (przegrany Grzegorz Schetyna - red.) - skwitował.
Również wiceszef klubu PO Tomasz Lenz stwierdził, że zjazd dolnośląskiej Platformy odbył się prawidłowo, choć zastanawiające jest to, co się działo wokół niego. - Tym zarząd krajowy się zajmie - powiedział.
Dopytywany, czy były już szef dolnośląskich struktur Grzegorz Schetyna szkodzi PO, stwierdził, że "z tym regionem ciągle były kłopoty" i na dowód wymienił sprawę byłej posłanki Beaty Sawickiej i byłego posła Zbigniewa Chlebowskiego.
Afera w PO
Propozycja rozwiązania dolnośląskich struktur PO, jaka ma paść na zarządzie Platformy , to pokłosie afery taśmowej ukazującej kulisy przedwyborczej walki o głosy na zjeździe regionu dolnośląskiego.
"Newsweek" opublikował nagranie, na którym słychać, jak poseł PO Norbert Wojnarowski, stronnik europosła Jacka Protasiewicza, obiecuje jednemu z delegatów na zjazd dolnośląskiej PO Edwardowi Klimce załatwienie stanowiska w KGHM.
W zamian chce oddania głosu na Protasiewicza, który o funkcję szefa dolnośląskiego regionu Platformy rywalizował z Grzegorzem Schetyną.
Pod lupą prokuratury
W środę "Newsweek" opublikował film, z którego ma wynikać, że poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli namawiać delegata Pawła Frosta do głosowania na Jacka Protasiewicza i sugerować, że w zamian działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek.
Medialnym doniesieniami ws. pracy za głos na dolnośląskim zjeździe PO zajęła się już legnicka prokuratura.
Postępowanie sprawdzające toczy się w związku z artykułem 230 paragraf 1 Kodeksu karnego. Śledczy ustalają, czy mogło dojść do obietnicy korzyści majątkowych lub osobistych w zamian za odpowiednie głosowanie podczas wyborów.
Jacek Protasiewicz został szefem dolnośląskiej PO otrzymując w drugim głosowaniu 205 głosów, a Grzegorz Schetyna - 194. Głosowało 400 delegatów, 1 głos był nieważny. Drugie głosowanie było konieczne, gdyż w pierwszym ani Schetyna ani Protasiewicz nie otrzymali wystarczającej liczby głosów. Wówczas – podczas pierwszego głosowania, Schetyna zebrał poparcie 199 delegatów, a Protasiewicz 200.
Autor: MAC/jk / Źródło: tvn24