Doda "jedzie" po Biblii, więc zostaje na lodzie

 
Doda musi odjąć sobie jednego pracodawcę
Źródło: PAP

Język Dody jednak zbyt cięty dla TVP. Władze spółki, po ostatnich wypowiedziach piosenkarki na temat "autorów Biblii", zdecydowały o zawieszeniu współpracy. "Niedopuszczalne jest, aby w programach TVP występowały osoby, których publicznie głoszone opinie noszą znamiona wypowiedzi obrażających uczucia chrześcijan" - oburza się telewizja.

Długo przymykali oko, ale w końcu powiedzieli "dość" - tak w skrócie można podsumować stanowisko Telewizji Polskiej w sprawie Doroty Rabczewskiej. Tym razem sprawa "ciętego języka" piosenkarki nie skończy się na tylko na krytyce ze strony Komisji Etyki TVP.

Już raz, w 2007 roku, zachowanie Dody uznała ona jako "wulgarne" i "obsceniczne", ale surowych konsekwencji nie było (Doda, jurorka w programie TVP2 "Gwiazdy tańczą na lodzie", w jednym z odcinków oceniła występ Przemysława Salety w trzech słowach: "Saleta ciągnij fleta". Ten nie pozostał dłużny: "Doda zrób mi loda" - odgryzł się).

Zawieszona

Po ostatnich wypowiedziach wokalistki na temat Biblii, w których stwierdziła, że "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła", TVP postanowiła czasowo zawiesić z nią współpracę.

"Jako nadawca publiczny TVP jest zobligowana ustawowo do podejmowania działań mających na celu kształtowanie szacunku, zrozumienia i dialogu między ludźmi różnych wyznań" - brzmi komunikat.

Władze telewizji stanowczo podkreślają, że "niedopuszczalne jest, aby w programach TVP występowały osoby, których publicznie głoszone opinie noszą znamiona wypowiedzi obrażających uczucia chrześcijan". Stanowisko TVP w sprawie Rabczewskiej zostało podpisane przez dyrektora biura zarządu spółki Wojciecha Bosaka.

Menedżerka Dody Maja Sablewska, do czasu zapoznania się z oświadczeniem stacji, nie chce komentować sprawy.

Obraziła?

Decyzja władz publicznej telewizji oznacza m.in., że wokalistka nie wystąpi 23 sierpnia w Bydgoszczy w koncercie "Hity na Czasie".

Za zbyt długi język Doda może ponieść gorsze konsekwencje niż tylko utrata jednego ze źródeł zarobku. W poniedziałek przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak złożył bowiem do prokuratora generalnego zawiadomienie w sprawie celebrytki. W jego opinii z wypowiedzi Rabczewskiej wynika, że "autorami Biblii byli alkoholicy i narkomani".

- Religioznawca, z którym się konsultowaliśmy, jest zdania, że piosenkarka popełniła przestępstwo, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej i obrażając uczucia religijne m.in. chrześcijan i Żydów - argumentuje Nowak. Menadżerka Dody odpiera te zarzuty i zapewnia, że jej klientka "jest bardzo wierząca". - Z tego co wiem, Dodzie chodziło o wino bezalkoholowe i zioła, które są ogólnie uważane za zdrowotne. W związku z tym, zupełnie nie uważam, żeby tutaj było jakiekolwiek naruszenie ze strony Dody. Psy szczekają, karawana idzie dalej. Tyle mam do powiedzenia w tej sprawie - tłumaczyła w rozmowie z tvn24.pl.

Źródło: PAP, lex.pl

Czytaj także: