Prezes PiS wie, że w kolejnej demonstracji będzie dwa razy więcej uczestników. Nie ma takiej możliwości w Europie, żeby wezwać ZOMO, które nas rozpędzi pałkami - powiedział w "Faktach po Faktach" działacz opozycji w PRL Władysław Frasyniuk.
Marsz pod hasłem "Jesteśmy i będziemy w Europie" współorganizowany przez Komitet Obrony Demokracji i opozycję przeszedł w sobotę ulicami Warszawy. Stołeczny ratusz szacuje, że w manifestacji wzięło udział 240 tys. osób. Policja podała z kolei w sobotę, że w kulminacyjnym momencie marszu na Placu Piłsudskiego uczestniczyło ok. 45 tys. osób.
Władysław Frasyniuk ocenił w "Faktach po Faktach", że to był ważny marsz. - Jacyś durnie mówią, że było 40 tys., a Jarosław Kaczyński wie, że to było 200 tys. (osób - red. ) - powiedział. Dodał, iż prezes PiS wie, że w kolejnej demonstracji będzie dwa razy więcej uczestników.
- Wie, że już nie ma takiej możliwości w Europie, żeby zawezwać ZOMO, które nas rozpędzi pałkami, bo nawet w Moskwie demonstracji pałkami się nie rozbija. Więc mam wrażenie, że do Jarosława Kaczyńskiego dociera bankructwo tego, co próbuje robić w Polsce - ocenił Frasyniuk.
Zdaniem Frasyniuka "trzeba wychodzić na ulicę do skutku". - Systemy totalitarne - jak nie strzela się do ludzi - padają, wtedy kiedy ludzie skutecznie dreptają po tych ulicach do skutku. I do skutku będziemy wychodzić - dodał.
- Musi być nas tak dużo, żeby nie można było postawić drabinki, z której będzie przemawiał Jarosław Kaczyński. Trzeba optymistycznie myśleć. (...) Było takie znane hasło, bardzo popularne: "wiosna nasza, zimą was nie będzie". Wierzę, że tak się wydarzy - powiedział Frasyniuk.
W ocenie Frasyniuka 4 czerwca na manifestacji może być dwa albo trzy razy więcej uczestników.
"Premia jest za to, że byliśmy razem w sobotę"
Frasyniuk powiedział, że sobotnia manifestacja jest również przykładem dla partii politycznych. - Jak są razem, to nagle i ludzi jest więcej. Ludzie mają taką potrzebę - w trudnych momentach dla kraju, dla społeczeństwa - żeby być razem - dodał.
Jego zdaniem wydaje się, że politycy opozycji już zapomnieli o tej manifestacji. Świadczyć mają o tym reakcje na zaproszenie na spotkanie liderów partii m.in. na temat projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS. - Być może razem trzeba się zastanowić, jak prezesowi odpowiedzieć i wspólnie powiedzieć, czego oczekujemy od rozmów i czy pójdziemy na te rozmowy, czy nie - mówił Frasyniuk.
- Premia jest za to, że byliśmy razem w sobotę. (...) Jest taka partia, która się nazywa Razem, ale zawsze chce być osobno. Otóż społeczeństwo chce, żebyśmy byli razem - dodał.
Zdaniem Frasyniuka opozycja musi się uczyć nie tylko rozmawiać ze sobą, ale również słuchać się nawzajem. Te słowa skierował przede wszystkim do przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny. - Mam wrażenie, że Grzegorz Schetyna ma cały czas takie opory i takie myślenie pod tytułem: a może coś sam ugram więcej, a może urwę jakiś procent Petru, PSL-owi, albo komuś innemu - dodał.
"Jest zwolennikiem hybrydy w samochodach, ale nie w polityce"
Pytany, czy opozycja w najbliższych samorządowych wyborach powinna wystartować jako koalicja, odparł, że "jest zwolennikiem hybrydy w samochodach, ale nie w polityce". Przyznał, że nie chciałby głosować na taką koalicję, od partii Razem do Grzegorza Schetyny. Ocenił, że te wszystkie partie są niespójne ideowo. - My wyborcy chcemy mieć swoją reprezentację, która rozumie nasze interesy, rozumie nasz system wartości. Ale nie wykluczam, że możliwość rozmowy ze sobą stworzy także możliwość współdziałania, to znaczy stworzy być może dwa lub trzy bloki, które nie będą ze sobą konkurowały - podkreślił Frasyniuk.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24