W prawyborczej debacie Platformy Obywatelskiej, w której zmierzyła się Małgorzata-Kidawa Błońska i Jacek Jaśkowiak brakowało emocji - oceniła w "Faktach po Faktach" Julia Pitera, była europosłanka PO. Zdaniem Karola Karskiego, europosła PiS, największy zysk debata przyniosła dwóm osobom - prezydentowi Andrzejowi Dudzie i szefowi PO Grzegorzowi Schetynie.
W partyjnych prawyborach, które mają 14 grudnia wyłonić kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta, uczestniczą wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska i prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. W sobotę spotkali się w Warszawie na przedwyborczej debacie.
Pitera: Brakowało emocji. Jaśkowiak miał jeden przywilej
- Generalnie brakowało mi emocji - stwierdziła w "Faktach po Faktach" w TVN24 Julia Pitera. Wspominała debatę Radosława Sikorskiego i Bronisława Komorowskiego w prawyborach w 2010 roku, której jej zdaniem towarzyszyły dużo większe emocje.
Dodała też - odnosząc się do wypowiedzi Kidawy-Błońskiej - że ma "dyskomfort, jeśli ktoś używa płci jako szczególnego atrybutu". - Przesłanki, które powinien spełniać kandydat, powinny być innej kategorii - powiedziała Pitera. Zdaniem byłej europosłanki był to "kaganiec na kontrkandydata, który rzeczywiście był sparaliżowany". Wskazywała też, że Jaśkowiak miał "jeden przywilej, który wynikał ze staropolskiej elegancji". - Na wszystkie pytania jako pierwsza odpowiadała Kidawa-Błońska. To jest dość duży przywilej dla kontrkandydata, bo on już wiedział, co powiedziała kandydatka. (...) Jaśkowiak mógł lepiej ustosunkować się, znając argumenty kontrkandydatki - mówiła Pitera. Jej zdaniem kolejność odpowiedzi powinna być losowana.
Karski: gdyby patrzeć na to, kto jest wygranym, to pokazałbym dwie osoby
Zdaniem drugiego gościa programu - Karola Karskiego, europosła PiS, "była to bardzo spokojna, ale jednocześnie pozbawiona głębszego waloru merytorycznego debata". - Było dwoje kandydatów, którzy byli wycofani, wystraszeni, popełniali lapsusy językowe - ocenił. Dodał, że "gdyby patrzeć na to, kto jest wygranym, to pokazałbym dwie osoby". - W sensie strategicznym Andrzej Duda - tutaj zobaczyliśmy dwoje kandydatów, którzy merytorycznie są daleko za nim - stwierdził europoseł PiS. Drugi wygrany - zdaniem Karskiego - to Grzegorz Schetyna, szef PO. - Wszyscy zapomnieli, że Schetyna powinien się podać do dymisji i że powinno się go rozliczyć za przegraną kampanię parlamentarną. W tej chwili w Platformie jest show. Może nie najlepszy, ale wszyscy mają nowe zajęcie - dodał.
Pitera: Karczewski kłamie permanentnie
Tvn24.pl napisał w piątek, że Stanisław Karczewski jako senator, a potem wicemarszałek Senatu, w latach 2009-2015 zarobił ponad 400 tysięcy złotych, odbywając płatne dyżury w szpitalu, w którym był na bezpłatnym urlopie na czas wykonywania mandatu senatora.
Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że Ministerstwo Zdrowia uznało wtedy taką sytuację za niedopuszczalną. Podobną opinię wyrazili eksperci oraz Główny Inspektor Pracy. Karczewski tłumaczył w rozmowie z tvn24.pl, że działał "w pełnym przekonaniu, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem".
Karol Karski przekonywał w "Faktach po Faktach", że "z prawnego punktu widzenia nie ma ograniczeń". - Poseł, senator zgodnie z ustawą może przejść na urlop bezpłatny, ale nie musi. To nie jest obowiązek. (...) Zgodnie z kodeksem pracy pracodawca może zatrudnić pracownika, także podczas urlopu bezpłatnego - stwierdził.
Pytany, czy jest to moralne, Karski odparł: - Jeśli rzeczywiście pracował i był na dyżurach. Pitera powiedziała, że od wielu lat powtarza, że "to, co niszczy polskie państwo to jest kłamstwo", a "kłamstwo pociąga za sobą wszystkie inne rzeczy". Zdaniem Pitery Karczewski "kłamie permanentnie".
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24