Fala, którą obserwowaliśmy w grudniu i styczniu w Wielkiej Brytanii, była prawdopodobnie napędzana tym, że były otwarte szkoły - oceniła w "Faktach po Faktach" Emilia Cecylia Skirmuntt, wirusolożka ewolucyjna z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID doktor Paweł Grzesiowski powiedział, że "powinniśmy wyciągnąć lekcję z naszej jesiennej fali, kiedy po otwarciu szkół we wrześniu półtora miesiąca później mieliśmy dramatyczny wzrost zachorowań".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w poniedziałek o 3451 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał informację o śmierci 22 zakażonych osób. Od dziś w jedenastu województwach edukacja w klasach 1-3 szkół podstawowych jest prowadzona w systemie hybrydowym. W pięciu województwach, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza, nauka zdalna jest utrzymana. Chodzi o województwa: śląskie, dolnośląskie, wielkopolskie, łódzkie i opolskie.
W poniedziałkowym wydaniu "Faktów po Faktach" do tej kwestii odnieśli się: wirusolożka ewolucyjna z Uniwersytetu Oksfordzkiego Emilia Cecylia Skirmuntt i lekarz, doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID.
Skirmuntt: bardziej zaraźliwy wariant brytyjski pojawił się na początku w szkołach
Emilia Cecylia Skirmuntt stwierdziła, że od Wielkiej Brytanii "powinniśmy się nauczyć, że dzieci i szkoły mogą być źródłem wirusa, który sprawi, że pandemia wymknie się spod kontroli". - Fala, którą obserwowaliśmy w grudniu i styczniu (w Wielkiej Brytanii - red.) była prawdopodobnie napędzana tym, ze były tu otwarte szkoły, że nie przestrzegano restrykcji w takim stopniu w szkołach - oceniła.
Zauważyła, że "wariant brytyjski, bardziej zaraźliwy - ten, który dominuje w Wielkiej Brytanii i większości Europy - pojawił się na początku w szkołach". - Tu jest coś, czego powinniśmy się nauczyć - powtórzyła. - Szkoły nie powinny być pierwszym miejscem, które otwieramy, ponieważ dzieci nie chorują tak ciężko, mogą częściej chorować asymptomatycznie (bezobjawowo - red.) i mogą łatwiej roznosić wirusa, również wśród dorosłych - tłumaczyła.
- Tak niestety pojawiają się kolejne fale - dodała.
Grzesiowski: powinniśmy wyciągnąć lekcję z naszej jesiennej fali
W podobnym tonie wypowiadał się doktor Paweł Grzesiowski. - Ja się cieszę, że wróciły szkoły hybrydowo, czyli będzie tydzień nauki w szkole i tydzień w domu - mówił. Jak wyjaśnił, "to pozwoli na szybsze wyłapywanie ewentualnych ognisk epidemicznych i pozwoli dyrektorom na manewry".
Gość "Faktów po Faktach" wymieniał wśród takich możliwości izolację, kwarantannę czy wyłączenie określonych nauczycieli i grup. - To w tej jesiennej fali nie miało miejsca. Powinniśmy wyciągnąć lekcję z naszej jesiennej fali, kiedy po otwarciu szkół we wrześniu półtora miesiąca później mieliśmy dramatyczny wzrost zachorowań i naszą prawdziwą pierwszą falę - przypominał.
- Pamiętajmy o tym, że szkoły to nie tylko ruch dzieci. To są dorośli, którzy te dzieci do szkół zawożą, to są nauczyciele, to jest cała kadra nienauczycielska - wyliczał. Jak podkreślił, "wiele z tych osób nie jest jeszcze zaszczepionych".
- To też moim zdaniem budzi spory niepokój, czy te osoby znów nie zaczną chorować i przenosić wirusa w tych zamkniętych grupach - dodał.
"Zaczynamy znowu wracać do momentu, gdzie będzie można lepiej nadzorować zachorowania"
Doktor Grzesiowski odniósł się też do sytuacji epidemicznej w Polsce. - Myślę, że większość Polaków rozumie, że pandemia to nie jest wymysł jakiś szaleńców, plan zagłady ludzkości - stwierdził.
Jak mówił, w Polsce "w tej chwili sytuacja jest o tyle lepsza, że zaczynamy znowu wracać do momentu, gdy będzie można lepiej nadzorować zachorowania". - Jeżeli mamy szczyt fali, wtedy jedyna droga to jest ratowanie życia i zdrowia. Natomiast wtedy, kiedy jest mniej zachorowań, łatwiej jest śledzić kontakty, osoby w kwarantannie, łatwiej jest robić dochodzenia epidemiologiczne, które mają na celu powstrzymanie progresji fali pandemicznej - powiedział.
- Liczę też na to, że zaczniemy robić więcej testów - mówił Paweł Grzesiowski. Wyraził nadzieję, że "centra testowe będą powszechnie uruchamiane, ponieważ bez testów my sobie kompletnie nie poradzimy w przyszłości". - Właśnie wtedy, kiedy fala narasta, jest wiele osób niezdiagnozowanych dlatego, że wykonujemy zbyt mało testów - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24