Nauczyciele alarmują, że ze szkolną dyscypliną jest coraz gorzej. Wielu z nich przyznaje się do bezradności i uważa, że do szkół powinny wrócić kary cielesne - pisze "Dziennik".
Fatalną sytuację w szkołach potwierdzają badania przeprowadzone w województwie łódzkim przez dr. Jacka Pyżalskiego z Instytutu Medycyny Pracy Katedry Pedagogiki Specjalnej Uniwersytetu Łódzkiego. Aż 90 proc. nauczycieli z podstawówek i gimnazjów uznało, że szkoła ma poważne trudności z dyscypliną. 92 proc. jest zdania, że uczniowie zachowują się coraz gorzej. A co czwarty z pedagogów dopuszcza wprowadzenie do szkół kar cielesnych. Zdaniem specjalistów te wyniki odzwierciedlają opinie nauczycieli w całym kraju.
Potwierdzają je też efekty pracy tzw. trójek, które przez kilka miesięcy skontrolowały 25 tys. szkół. W 7 tys. z nich problemy wychowawcze są tak poważne, że dyrektorzy będą musieli wprowadzić tzw. programy naprawcze. - Tylko w województwie mazowieckim takich szkół jest ponad tysiąc. Oczywiście problem braku dyscypliny jest wyraźniejszy w dużych aglomeracjach, bo tam uczniowie pozostają anonimowi. W szkołach wiejskich lub na prowincji, gdzie zaangażowanie rodziców w życie szkoły jest o wiele większe, problemy wychowawcze nie występują w tak dużym natężeniu - tłumaczy Ryszard Szubański, dyrektor departamentu nadzoru oświatowego MEN.
W badaniach Pyżalskiego na szczególną uwagę zasługują opinie pedagogów na temat stosowana kar cielesnych. Aż co czwarty nauczyciel przyznał, że w szkole jest na nie miejsce. Co trzeci zaś był zdania, że są uczniowie, wobec których jest to jedyna metoda wychowawcza. Równocześnie pedagodzy przyznawali, że kary cielesne nie są sposobem budowania autorytetu, a stanowią raczej dowód bezradności. To dlatego, że statystyki pokazują, że pospolite spóźnienia czy rozmowy w trakcie lekcji zaczynają doganiać wulgarne gesty i odzywki.
Znacznie mniejsza część z nich chciałaby częstszej obecności policji w szkołach, monitoringu, zatrudniania firm ochroniarskich czy szkoleń z zakresu samoobrony. Zachowania uczniów, które są dla nauczycieli nie do zaakceptowania, powodują często, że pedagodzy na początku swojej kariery zawodowej rezygnują z pracy. Starsi stażem, którzy nie są w stanie ogarnąć bałaganu, reagują agresywnie lub ulegle wobec zachowań uczniów.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24