Czekają godzinami, by przebadać się na obecność koronawirusa, a kolejki "będą coraz dłuższe"

1510N395XR PIS DNZ RABIEGA TESTY
Długie kolejki po testy
Źródło: TVN24

Ponad osiem tysięcy zakażeń jednej doby i śmierć 91 osób. Tak wysokie liczby stają się polską codziennością, dlatego coraz więcej osób chce dowiedzieć się, czy też są zakażone. W efekcie powstają długie kolejki i mnóstwo stresu. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Sznur samochodów to wyjątkowo nie warszawski korek, a kolejka do punktu testowania COVID-19. By przebadać się na obecność koronawirusa, trzeba uzbroić się w cierpliwość, a i tak wielu odchodzi z kwitkiem. Mąż pani Bożeny Ławnickiej dwa dni próbował wykonać test. Miał skierowanie od lekarza po tym, jak w ubiegłym tygodniu wykryto zakażenie u ich syna. Wtedy wizyta w punkcie pobrań zajęła kwadrans. Teraz, jak mówi kobieta, "kolejka jest taka, że zawija kilka razy". - Sterował ruchem jakiś pracownik obsługi i po pewnym czasie dochodził do kierowców i mówił, że niestety nie przyjmą dzisiaj – dodaje.

Na rządowej stronie pacjent.gov.pl na bieżąco aktualizowana jest mapa i lista punktów pobrań. Obecnie w całej Polsce jest ich 465. By do wielu z nich się dostać, trzeba mieć czas i żelazne nerwy. - Wzrasta poziom zakażeń, poza tym zadziałał system zleceń przez lekarzy POZ i to widać w punktach pobrań – wyjaśnia Alina Niewiadomska, prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

"Kolejki będą coraz dłuższe"

Ostatniej doby takich skierowań było ponad 123 tysiące. Październik to tradycyjny okres różnych infekcji, dlatego lekarze mają dużo więcej zgłoszeń. - Mamy w stosunku do ubiegłego roku sto procent więcej pacjentów. Są to ilości przekraczające nasze możliwości czasowe – mówi lekarz rodzinny Joanna Zabielska-Cieciuch. To nawet 50-60 pacjentów dziennie. Każdego dnia wypisuje około pięciu skierowań na testy. - Wyniki badań i trafność testów po skierowaniach lekarzy rodzinnych, które wynoszą ponad 60 procent, wskazuje na to, że nasze typy są słuszne – dodaje Joanna Zabielska-Cieciuch.

- Na pewno możemy się spodziewać, że te kolejki będą coraz dłuższe i coraz więcej pacjentów będzie chciało, będzie musiało te testy wykonać - ocenia Marta Wojakowska z laboratorium genetycznego Salve Medica.

Diagności apelują o wydłużenie pracy punktów pobrań

- Musimy zwiększyć liczbę punktów i wydłużyć godziny ich pracy, niektóre pracują po dwie-cztery godziny – apeluje Alina Niewiadomska. W niektórych miejscach już ten problem zaczęto rozwiązywać. Mazowiecki NFZ w najbliższych dniach wydłuży pracę i uruchomi kolejne punkty pobrań w Warszawie. Do końca tygodnia w stolicy ma ich być w sumie 19. Więcej miejsc testowania będzie też na Śląsku i w Małopolsce.

Krakowski Szpital Uniwersytecki wprowadził dzienny limit pobieranych próbek od osób z lekarskim skierowaniem. Codziennie test będzie zrobiony maksymalnie 160 oczekującym. Ma to rozładować kolejki i dać pacjentowi gwarancję, że wynik badania pozna w ciągu doby. - Przyjęcie próbki i poinformowanie danej osoby, że wynik będzie za cztery-pięć dni wydaje mi się zupełnie nieakceptowalne – ocenia dyrektor krakowskiego szpitala Marcin Jędrychowski.

A takie przypadki też się zdarzają, gdy najpierw trzeba odstać swoje w kolejce, a później czeka się dalej. - W sanepidzie pani nas ostrzegała, że może to potrwać trzy doby. Jakiś czas temu mąż sprawdzał, wyniku wciąż nie ma. Minęły 24 godziny – zwraca uwagę Bożena Ławnicka.

Czytaj także: