Akcje banków wystrzeliły w górę, nastroje frankowiczów mocno spadły. Wystarczyła jedna wypowiedź prezesa PiS, którą można streścić następująco: frankowicze powinni wziąć sprawy w swoje ręce i walczyć w sądzie. Tymczasem w kampanii wyborczej słyszeli obietnicę przewalutowania kredytów, której koszty miały ponieść banki. Materiał "Faktów" TVN.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w piątek, że frankowicze powinni wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć walczyć w sądach. Według niego "rząd nie może podejmować działań, które doprowadzą do zachwiania systemu bankowego".
Obietnice PiS
W trakcie kampanii wyborczej - i prezydenckiej, i parlamentarnej - Kaczyński i inni politycy PiS nazywali kredyty we frankach współczesnym niewolnictwem i obiecywali to, po czym dziś nie ma śladu - korzystne przewalutowanie. - Te kredyty mogłyby być przewalutowane według kursu po jakim były brane - mówił w trakcie kampanii ówczesny kandydat na prezydenta Andrzej Duda.
Gdy inni tłumaczyli, że to nierealne i takie działanie może rozbić system bankowy, politycy PiS przekonywali, że wszystko da się zrobić, tylko trzeba chcieć. W piątek Kaczyński stwierdził jednak, że się nie da.
- Rząd nie może podejmować działań, które doprowadzą do zachwiania systemu bankowego - mówił prezes PiS.
- To przepraszam bardzo, kto robił tę kampanię wyborczą? To byli jacyś niedouczeni dyletanci, którzy przyszli i opowiadali, że mogą pomóc frankowiczom - komentuje słowa prezesa PiS Ewa Kopacz (PO).
Frankowicze radzą sobie sami
Sami frankowicze już nawet nie są zdziwieni słowami Jarosława Kaczyńskiego. - Wszystkie ugrupowania już nas porządnie spoliczkowały - mówi Mariusz Zając ze stowarzyszenia "Stop bankowemu bezprawiu".
Przypominają też, że to, co radzi prezes PiS, robią już od dawna. Do polityków mają tylko jedną prośbę. - By nie podejmowali decyzji ws. przyjęcia ustawy prezydenckiej, która leży złożona w Sejmie, ponieważ ona utrudni nam dalszą drogę sądową - dodaje Zając.
To projekt, który miał pomóc, miał zawierać przewalutowanie, ale gdy wyszedł z kancelarii prezydenta, zupełnie nie przypominał tego, co Andrzej Duda obiecywał.
Nawet przewodniczący specjalnej sejmowej komisji zajmującej się projektem zauważył, że bez ustawy frankowicze całkiem dobrze sobie radzą.
- Te wyroki, które dzisiaj zapadają w sądach, trzeba powiedzieć, że są bardziej korzystne dla kredytobiorców niż jakiekolwiek propozycje ustawowe, które pojawiły się w tej kadencji Sejmu - ocenił Jacek Sasin (PiS).
Bankowcy zadowoleni
Prace trwają, ale niespiesznie. A tych, którzy sobie nie radzą lub przewidują, że kredyt będą spłacać jeszcze ich wnuki, wicepremier Mateusz Morawiecki odesłał do funduszu wspierania kredytobiorców.
- Nasza propozycja jest, żeby nie tylko ten fundusz zwiększyć, ale też, żeby korzystanie z tego funduszu było faktycznie dostępne dla tych wszystkich, którzy są po prostu w kłopocie - mówił Morawiecki.
Ale procedury powodują, że chętnych brak, co przyznają sami bankowcy.
- Bardzo niewiele osób z tego korzystało, a te pieniądze są do wzięcia. Komisja Nadzoru Finansowego zachęca, by uaktywnić korzystanie z tego funduszu - mówi Przemysław Barbich ze Związku Banków Polskich.
Przypominając, że trwa restrukturyzacja kredytów i ich zabezpieczeń, dziś bankowcy nie kryli powodów do radości, bardzo realnie wycenionych.
- Kaczyński okazał się pierwszym banksterem Rzeczypospolitej. Zobaczmy, że po jego wypowiedzi wystrzeliły akcje banków - powiedział Ryszard Petru, lider Nowoczesnej.
Zwłaszcza tych banków, które mają najwyższy portfel kredytów w walutach obcych. Wystrzeliły nawet o kilkanaście procent. Ktoś zarobił, bo ktoś inny stracił - tym razem zaufanie.
Frankowicze zapowiedzieli na 25 marca manifestację.
Autor: mw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock