Kolejarze w kilkunastu miejscach w kraju blokują od poniedziałku drogi, protestując przeciwko - ich zdaniem - wygaszaniu przewozów towarowych koleją. Związkowcy chcą zwrócić uwagę rządu na skutki polityki transportowej faworyzującej transport drogowy.
W stolicy uczestnicy protestu blokują w godzinach 10-14 dojazd ciężarówek do terminala kontenerowego PKP Cargo przy Marywilskiej. Protestujący tłumaczą, że zależy im na nagłośnieniu problemu nieuczciwej konkurencji w transporcie drogowym. - Blokujemy ten terminal kontenerowy, żeby skupić się na samochodach ciężarowych, a nie utrudnić dojazd do domu, pracy zwykłemu mieszkańcowi Warszawy - podkreślił Marcin Pochłód z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w rozmowie z reporterem tvnwarszawa.pl.
Jak poinformował, protestujący oczekują zmiany antykolejowej polityki rządu. - Sprzeciwiamy się planowanym zwolnieniom w spółce PKP Cargo. To wszystko skutek wieloletnich zaniedbań kolei przez poprzednie rządy i lobbowania na rzecz przewozów samochodowych. To doprowadziło do tego, że musimy wyjść na ulicę - zaznaczył.
Protestujący mieli ze sobą transparenty z hasłami: "Wolą spaliny niż szyny! Rządowa logika", "Stop wyhamowaniu kolei", "Zero planu, zero strategii, zero wstydu", "Dość faworyzowania transportu drogowego. Kolej też jest nerwem gospodarki!".
Nasz reporter Mateusz Mżyk relacjonował, że pracownicy terminala PKP Cargo zamknęli bramę wjazdową. Kazali też protestującym ściągnąć transparenty zawieszone na ogrodzeniu. Na miejscu nie było praktycznie ruchu samochodowego.
Dlaczego kolejarze protestują?
Przedstawiciel kolejarzy przywołał wyliczenia, z których wynika, że ponad 80 procent przewozów towarowych w Polsce to przewozy drogowe. - Wiele mówi się o ekologii, budowaniu elektrowni jądrowych czy innych rozwiązaniach, a nikomu nie przeszkadza to, że na drogi wyjeżdżają tysiące samochodów ciężarowych. Dla porównania jeden kurs pociągu może pomieścić nawet do stu tirów, które poruszają się po drogach - zauważył Pochłód.
- Chcemy równej konkurencji na rynku transportowym. Dziś jej nie ma, bo przewoźnicy kolejowi płacą horrendalne stawki za dostęp do infrastruktury kolejowej do zarządcy. Mówimy o jednych z najwyższych stawek w Europie - stwierdził.
Dalej dodał, że problem opłat dotyczy blisko 19 tysięcy kilometrów linii kolejowych w Polsce. - Dla porównania drogi krajowe zarządzane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad to dziewiętnaście i pół tysiąca kilometrów w całej Polsce, z czego tylko na nieco ponad pięciu tysiącach jest pobierana opłata. Dziewięćdziesiąt procent wszystkich dróg w Polsce jest zwolniona z opłat dla tirów. Tutaj nie ma konkurencji, przez to kolej przegrywa, choć jest bardziej ekonomiczna, bardziej ekologiczna i bardziej wydajna - podsumował przedstawiciel protestujących.
Ostatnie Pokolenie popiera postulat "tiry na tory"
W środę do protestujących kolejarzy dołączyli aktywiści Ostatniego Pokolenia. - Jako Ostatnie Pokolenie mamy zbieżne cele z kolejarzami. "Tiry na tory" to jak najbardziej inicjatywa, którą my popieramy. Walczymy o to, by niskoemisyjny transport jak kolej był jak najbardziej obecny w Polsce. A jest coraz gorzej. Od 20-30 lat kolej jest niedofinansowana, a przez to niszczona. Nie zgadzamy się na to. Chcemy, żeby kolej przeżywała renesans, a nie zwijanie i destrukcję - powiedział naszemu reporterowi Tytus Kiszka, przedstawiciel Ostatniego Pokolenia.
Aktywiści poinformowali, że postulaty ZZM są w pełni zgodne z opublikowanym niedawno projektem ustawy "Lex Ostatnie Pokolenie". Dotyczy on odbudowy polskiej kolei i transportu autobusowego w myśl ich postulatów. W poprzednich dniach Ostatnie Pokolenie brało także udział w protestach kolejarzy w Dąbrowie Górniczej.
Zarzucają rządowi "wieloletnie, systemowe zaniedbania"
Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych podkreśla, że protesty są odpowiedzią na "wieloletnie, systemowe zaniedbania ze strony rządu, których kulminacją jest dziś dramatyczna sytuacja w PKP Cargo i pogłębiająca się degradacja całego sektora kolejowych przewozów towarowych".
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak powiedział przed tygodniem PAP, że postulaty związkowców i polityka resortu są zbieżne. - Jesteśmy w ciągłym dialogu. My też uważamy, że ilość towarów, a także liczba pasażerów przewożonych przez kolej powinna ulec zwiększeniu - wskazał Klimczak. Dodał, że będzie to możliwe dzięki nowym inwestycjom na kolei, między innymi zakupom nowego i modernizowanego taboru dla PKP Intercity.
Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak stwierdził, że maszyniści nie powinni obawiać się sytuacji w przewozach towarowych. - Maszyniści pracujący w ruchu towarowym z łatwością - i to się dzieje - przechodzą do ruchu pasażerskiego, w którym rosną przewozy. Po przeszkoleniu mogą prowadzić pociągi pasażerskie - powiedział PAP.
Zwolnienia grupowe w PKP Cargo
Zarząd PKP Cargo w lipcu ubiegłego roku zdecydował o przeprowadzeniu zwolnień grupowych w zakładach i centrali spółki. Efektem tego procesu było zmniejszenie zatrudnienia o 3665 pracowników. Obecnie spółka zatrudnia około 10 tysięcy osób. Na początku czerwca PKP Cargo po raz kolejny poinformowało, że zamierza przeprowadzić zwolnienia grupowe. Tym razem zwolnienia miałyby objąć do 1041 pracowników w 2025 roku oraz do 1388 w 2026 roku.
Pod koniec czerwca zarząd PKP Cargo zaproponował pracownikom zrzeczenie się części przywilejów wynikających z Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy i zastąpienie ich systemem motywacyjnym, opartym na efektywności pracy. Celem ma być uniknięcie zwolnień grupowych.
Autorka/Autor: kk/PKoz
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Mżyk / tvnwarszawa.pl