Czy palenie drewnem jest rozwiązaniem problemu z dostępem do węgla? Jego ceny wzrosły o kilkaset procent, rządowych dopłat nie ma, a popyt zwiększył się sześciokrotnie. Warto przypomnieć, że palenie drewnem w niektórych miejscach jest zakazane. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Miała być świadomość ekologiczna, rezygnacja z kopciuchów i odpowiedzialność społeczna. Jest rozczarowanie. - Gdybym wymienił na węgiel, to mógłbym liczyć na dopłaty, ale stwierdziłem, że węgiel jest bardziej szkodliwy niż drewno, dlatego kupiłem na drewno - skarży się pan Tomasz.
Nowoczesny niskoemisyjny piec zagazowujący drewno kosztował pana Tomasza około 10 tysięcy złotych. Teraz przyszły kolejne niespodziewane wydatki. - Spaliłem około 15 metrów drewna. Przy różnicy 200 złotych muszę dołożyć 3000 złotych do drewna - mówi.
Wzrost cen drewna opałowego
A to i tak optymistyczne wyliczenia. Ceny drewna opałowego w całym kraju wzrosły nawet o kilkaset procent. Rządowych dopłat dla posiadaczy pieców na drewno - w przeciwieństwie do palących węglem - nie ma.
- Przed chwilą obdzwoniłem kilka punktów. Cena sięga nawet 900 złotych. To jest horror, nawet nie podejrzewałem takich wartości. Poniżej 300 złotych nie znajdziemy i nie ma granicy górnej - mówi prof. Jarosław Szaban z Katedry Użytkowania Lasu Uniwersytetu w Poznaniu.
Kiedy rosną ceny gazu i brakuje węgla, wszyscy, którzy mogą, przerzucają się na drewno. Każdy dzień to nowe, wyższe oferty, a zapasy ze składów znikają. - Zainteresowanie drewnem jest dużo wyższe niż przed rokiem, nawet w granicach 600 procent - mówi Mateusz Felczyński ze składu drewna Majmat.
Nie wszędzie można palić drewnem
Wiele firm na swoich stronach internetowych informuje, że "drewna nie ma", że "ze względu na dynamiczną sytuację na rynku, ostateczne ceny oraz dostępność towaru trzeba konsultować telefonicznie".
Warto pamiętać, że palenie drewnem oraz innymi surowcami stałymi w niektórych miejscach w kraju jest zakazane. Całoroczny zakaz obowiązuje w Krakowie. W pozostałych częściach Polski ograniczenia dotyczą tylko tak zwanych "dni smogowych", kiedy poziom zanieczyszczenia powietrza przekracza określone normy. Dlatego, jeśli można, a strach przed zimą rośnie, Polacy zapełniają kominki.
- Jest tak duże zapotrzebowanie, że nawet to roczne, zamiast zacząć sprzedawać w listopadzie czy grudniu, żeby ludzie mieli suche, to w tej chwili już praktycznie wszystko sprzedane - podkreśla Mateusz Felczyński.
Świeże drewno nie nadaje się do ogrzewania
Wzrost zainteresowania drewnem potwierdza właściciel składu drewna Sergiusz Sadowski. - 2-3 letnie drewno już zostało sprzedane. W tej chwili możemy dostać praktycznie tylko drewno świeże - przyznaje.
Świeże drewno do palenia się nie nadaje, bo jest nieefektywne i nieekologiczne. - Część energii zawartej w drewnie jest zużywana na to, żeby wodę z drewna wygotować. O połowę spada wartość energetyczna drewna mokrego - wyjaśnia prof. Jarosław Szaban.
Drewno musi być więc sezonowane minimum rok, najlepiej 2-3 lata. Największą kaloryczność ma surowiec pochodzący z twardych drzew liściastych. Dlaczego ceny rosną? Surowca brakuje - słyszymy.
Pośrednicy kupują polskie drewno i sprzedają za granicą
Lasy Państwowe działają zgodnie z wieloletnimi planami. - Lasy Państwowe nie mogą reagować na popyt, tylko reagują na potrzeby przyrodnicze - tłumaczy Michał Gzowski z Lasów Państwowych. Do tego dochodzi wojna i zakaz importu drewna z Rosji i Białorusi. Klienci skarżą się na wysokie marże pośredników. Od pośredników natomiast słyszymy, że winne są Lasy Państwowe.
70 procent drewna wycinanego przez Lasy Państwowe trafia do stałych krajowych odbiorców, z długą historią zakupów. Pozostałe 30 procent jest przedmiotem otwartych aukcji. A tu ceny szaleją.
- System przez nie stworzony pozwala na to, że to drewno może wyjeżdżać z Polski w sposób niekontrolowany - zwraca uwagę dyrektor Polskie Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego Rafał Szefler. - My zezwalamy na to, żeby drewno kupił pośrednik w handlu i drewno wyjechało do Chin - dodaje.
Lasy Państwowe nie zaprzeczają. - Drewno, które jest eksportowane poza granice państwa, także poza granice Unii Europejskiej, eksportowane jest przez prywatnych przedsiębiorców, którzy kupują drewno także od Lasów Państwowych - stwierdza Michał Gzowski.
Przedsiębiorcy ci są w stanie licytować wyższe stawki, bo wiedzą, że za granicą sprzedadzą drożej. Krajowi pośrednicy muszą się dostosować, a w trudnych czasach przepisy i działania rządu powinny sprawiać, że obywatele, bez względu na rodzaj pieca i zarobki, nie będą chcieli i nie będą musieli palić śmieciami.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock