"Ani grosza" pomocy dla skrzywdzonych dzieci? Wiceministra sprawiedliwości odpowiada

Przemoc wobec dzieci
Janczura: Miał powstać zespół ds. ochrony małoletnich, zapowiadano, że powstanie we wrześniu (wypowiedź z października 2023 roku)
Źródło: TVN24
Wirtualna Polska ustaliła, że na pomoc pokrzywdzonym na koncie Funduszu Sprawiedliwości jest 425 milionów złotych. Tymczasem organizacje niosące wsparcie, m.in. skrzywdzonym dzieciom, mają problemy finansowe. Oświadczenie w tej sprawie wydała wiceministra sprawiedliwości Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.

Centrum Pomocy Dzieciom w Sosnowcu (CPD) pomaga ofiarom przemocy. To jedyna taka placówka na Śląsku, Może ona przestać istnieć, bo, - jak napisała Wirtualna Polska - pieniądze ma zagwarantowane tylko do końca roku. W podobnej sytuacji ma być wiele podobnych placówek w kraju.

"Są u nas głównie dzieci wykorzystywane seksualnie: w kościele, w klubach sportowych, w domach. Są dzieci bite i świadkowie zabójstw najbliższych. Rocznie pomagamy ponad setce takich dzieciaków, a także ich rodzinom" - powiedział WP Adrian Drdzeń, prezes Stowarzyszenia Moc Wsparcia, które prowadzi CPD w Sosnowcu

Jak opisał dziennikarz Michał Janczura, to wyjątkowa placówka. Dzieci, które zakwalifikują się do ośrodka, natychmiast trafiają pod opiekę zespołu składającego się z psychologa, psychiatry i prawnika. "Dziecko nie czeka, nie jest odsyłane z miejsca na miejsce. Nie wpada w wieloletnią kolejkę do psychiatry dziecięcego. Pomoc jest darmowa - ani pacjenci, ani ich rodzice nie muszą płacić "- wyjaśniał Drdzeń.

Centrum Pomocy Dzieciom - jak podała WP - potrzebuje 400-500 tysięcy złotych rocznie, żeby działać. Utrzymywało się ze środków unijnych, darowizn, zbiórek. Zarabiało też na szkoleniach dla specjalistów.

Zbiórka na przyjęciu ślubnym

Centrum Pomocy Dzieciom zbiera pieniądze w serwisie siepomaga.pl. Wirtualna Polska przytoczyła też przykład pani Marty, której goście na przyjęciu ślubnym zamiast kwiatka "mieli dorzucić się na Centrum Pomocy Dzieciom".

Jak napisał portal, choć działalność placówki opiera się głównie na pomocy ofiarom przestępstw, nigdy nie otrzymała wsparcia finansowego od rządu, mimo istnienia Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej znanego jako Fundusz Sprawiedliwości. 

- Nie otrzymaliśmy od ministerstwa nawet złotówki. Nie było żadnego konkursu, w którym moglibyśmy wystartować - powiedział prezes Stowarzyszenia Moc Wsparcia. Jak opisała Wirtualna Polska, choć konkurs się pojawił, "okazało się, że istniejące już ośrodki nie mogły w nim uczestniczyć. Tak jakby ktoś uznał, że skoro do tej pory sobie radziły, to teraz też sobie poradzą".

Przewodnicząca Państwowej Komisji do Spraw Pedofilii, Karolina Bućko w rozmowie z Wirtualną Polską powiedziała, że czeka na informacje, "dlaczego pieniądze, które zasilają konto funduszu, nie trafiają do pokrzywdzonych przestępstwami w takiej skali, jakiej wymaga tego sytuacja".

Czy brak pomocy dzieciom wynika z braku pieniędzy?

Jak ustaliła WP, Fundusz Sprawiedliwości ma na koncie ponad 425 milionów złotych. Przez cały 2024 rok wykorzystał niespełna 100 milionów. Dlaczego więc nie ogłasza konkursów? Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że "ma za dużo obowiązków z rozliczaniem nadużyć z czasów PiS-u".

Portal tvn24.pl zadał Ministerstwu Sprawiedliwości pytania o działanie Funduszu Sprawiedliwości. Oświadczenie w tej sprawie wydała Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, wiceministra sprawiedliwości nadzorująca fundusz.

Wiceministra sprawiedliwości o pieniądzach i rozliczaniu PiS

"Obecnie na bieżącym rachunku Funduszu Sprawiedliwości znajduje się 425 017 866,09 zł; dodatkowo, do Funduszu powinno wpłynąć jeszcze więcej pieniędzy, jeśli nawiązki zasądzone w postępowaniach karnych byłyby wpłacane przez skazanych tak, jak powinny" - czytamy.

Rudzińska-Bluszcz podkreśliła, że "nie jest prawdą, że fundusz w większości województw nie daje dzieciom pokrzywdzonym przestępstwem ani grosza". "Dzieci, podobnie jak osoby dorosłe, mogą korzystać z sieci pomocy pokrzywdzonym. Obecnie w Polsce działają 43 okręgowe ośrodki pomocy pokrzywdzonym i ponad 230 punktów lokalnych, które są zobowiązane do zapewnienia ofiarom przestępstw m.in. pomocy prawnej, psychiatrycznej czy psychologicznej" - czytamy.

"Nie jest prawdą, że nie ogłaszamy konkursów, bo zajmujemy się wyłącznie rozliczaniem nadużyć z czasów PiS-u" - napisała dalej w oświadczeniu wiceministra.

"Owszem – zakończona w maju kontrola NIK, trwające postępowania karne prowadzone przez Prokuraturę Krajową czy kontrole Krajowej Administracji Skarbowej korzystają w dużej mierze z wiedzy i dokumentów zgromadzonych w Ministerstwie Sprawiedliwości, a to oznacza, że ktoś (a właściwie kilka osób) musi je przygotowywać i dostarczać w określonym terminie. Przypominam, że w sprawie Funduszu Sprawiedliwości do sądu skierowany został akt oskarżenia, uchylono szereg immunitetów, a minister Marcin Romanowski odpowiedzialny za fundusz w poprzednim rządzie, ukrywa się na Węgrzech. Ponadto, na bieżąco w realizacji jest ponad 80 projektów finansowanych z funduszu, dla których prowadzona jest obsługa i rozliczenia. Wydziały zajmujące się bezpośrednio funduszem to blisko 30 osób, a znaczna część tych osób zajmuje się właśnie przygotowaniem konkursów" - napisano.

Oświadczenie wiceministry sprawiedliwości Zuzanny Rudzinńskiej-Bluszcz dotyczące Funduszu Sprawiedliwości

Wiceministra: konkursy muszą być całkowicie zgodne z ustawą o finansach publicznych

Rudzińska-Bluszcz odpowiedziała też na pytanie o to, "co musi się stać, aby konkursy ruszyły pełną parą".

"Jako wiceministra odpowiedzialna zarówno za fundusz, jak i przepisy chroniące dzieci przed przemocą, nie zgadzam się na pójście na skróty – przeprowadzenie konkursów na skutek presji społecznej czy próśb tych czy innych organizacji społecznych. To już przerabialiśmy. Chcę, by konkursy były całkowicie zgodne z ustawą o finansach publicznych – a to zajmuje czas, poświęcany choćby na wybór w drodze przetargu zewnętrznych ekspertów oceniających wnioski. Szybciej oczywiście byłoby powołać, jak nasi poprzednicy, do oceny pracowników, ba – najszybciej od razu przekazać kto ma wygrać. Na to jednak nie ma mojej zgody" - przekazała.

Rudzińska-Bluszcz podkreśliła, że "nie jest prawdą, że rząd nie działa w kwestii stworzenia placówek przeznaczonych do pomocy dzieciom pokrzywdzonym przemocą".

"Nie zgadzam się z tezą, że brak działań rządu może doprowadzić do likwidacji istniejących placówek, tym tej w Sosnowcu" - pisze dalej Rudzińska-Bluszcz. "Teza ta byłaby prawdziwa, gdyby ministerstwo kiedykolwiek tę placówkę finansowało, a teraz finansowania pozbawiło, lub gdyby fundusz był zobowiązany do finansowania Centrów Pomocy Dzieciom, a pieniędzy nie wypłacał. Tak nie jest. Rządzący wiele lat temu postanowili, że fundamentem pomocy pokrzywdzonym przestępstwem będzie sieć pomocy pokrzywdzonym. I ta sieć – skierowana zarówno do dzieci jak i dorosłych, jest dla nas priorytetem" - zapewniła.

Przedstawicielka ministerstwa wskazała, że "nie jest prawdą, że to, co się dzieje w Funduszu Sprawiedliwości, objęte jest tajemnicą, że resort nie publikuje sprawozdań i rozliczeń". "W tym zakresie – nauczeni przez organizacje społeczne standardów transparentności – wprowadziliśmy nowe praktyki i nowe przepisy, zlikwidowaliśmy paragraf 11 pozwalający na uznaniowe przyznawania środków" - przypomniała.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: