Dokładna nazwa instytucji, do której weszło w nocy z czwartku na piątek kierownictwo MON, to Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO. Nie jest to jednak formalnie instytucja Sojuszu. Ma za zadanie szkolić oficerów i poprawiać współpracę służb państw regionu. Materiał magazynu "Polska i świat".
Zamieszanie wokół Centrum jest spowodowane sporem pomiędzy MON i obecną polską obsadą instytucji. Ministerstwo chce wymienić personel mianowany jeszcze za rządów PO. Nocne wejście miało być spowodowane tym, że polscy pracownicy Centrum rzekomo nie podporządkowują się poleceniom służbowym z MON.
Miejsce doskonalenia umiejętności
Kłótnia na pewno nie pomoże w szykowaniu instytucji do rozpoczęcia normalnej działalności. Centrum nie jest jeszcze bowiem w pełni uformowane. Jego zdaniem jest ujednolicenie i poprawienie współpracy pomiędzy służbami specjalnymi krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Głównymi twórcami instytucji są Polacy i Słowacy. Swój udział zapowiedziała większość krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W przyszłości miały się też przyłączyć Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. - W związku z zamieszaniem, które obecnie mamy, trudno wyrokować, jak to się skończy - twierdzi Maciej Sankowski z portalu defence24.pl. Centrum nie jest formalną jednostką Sojuszu. To organizowana i zarządzana na poziomie międzynarodowym organizacja, która może otrzymać akredytację NATO. Jak mówi Bogdan Klich, były minister obrony i polityk PO, w całym Sojuszu jest kilkadziesiąt takich ośrodków, w których doskonalą się żołnierze i dowódcy NATO w różnych zakresach. W Polsce funkcjonuje już podobna instytucja w Bydgoszczy, gdzie szkoli się żandarmeria. Warszawskie Centrum dopiero jest organizowane i ma się ubiegać o akredytację na początku przyszłego roku. Koniec formowania instytucji miał nastąpić przed zaplanowanym na lipiec szczytem NATO w Warszawie.
Autor: mk/ja / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24