Po ponad roku poszukiwań policjanci z CBŚP wytropili ostatniego, ukrywającego się członka szajki, która miała dokonać porwania znanego prawnika z Trójmiasta - dowiedział się dziennikarz portalu tvn24.pl. 39-letniego Jacka F., który na koncie ma również napady rozbójnicze, w piątek zatrzymali policyjni antyterroryści.
- Zatrzymanie odbyło się z użyciem długiej broni i granatów hukowych. Poszukiwany mógł mieć broń - opisuje w rozmowie z tvn24.pl rzecznik Centralnego Biura Śledczego Policji, komisarz Agnieszka Hamelusz.
Akcja odbyła się w zeszły piątek. Jacek F. ukrywał się w małej miejscowości na Mazurach. To kolejna kryjówka, którą wykorzystywał, by zmylić ścigających go funkcjonariuszy.
W niewielkiej daczy przebywał razem z innym przestępcą, rok młodszym Piotrem N. Ten również unikał policjantów, ponieważ nie wrócił z przepustki do zakładu karnego. Obydwaj już trafili za kratki.
Celem działań policjantów z gdańskiego zarządu CBŚP i komendy wojewódzkiej był jednak Jacek F. Według śledczych w czerwcu ubiegłego roku - wraz z czterema innymi mężczyznami - wziął udział w porwaniu trójmiejskiego adwokata Krzysztofa K. Dwóch z zatrzymanych wtedy mężczyzn: 34-letni Maciej B. i 25-letni Arkadiusz R. usłyszało zarzuty udziału w porwaniu i nielegalnego posiadania broni palnej, za co grozi do 15 lat więzienia. Dwóch kolejnych wówczas zatrzymanych zdaniem organów ścigania nie brało udziału w uprowadzeniu, ale mieli pomagać w jego organizacji, pożyczając sprawcom auta. Prokuratorzy zdecydowali o zastosowaniu wobec nich policyjnego dozoru.
Grupa śledcza
Prawnik został uprowadzony 29 czerwca ubiegłego roku w biały dzień, gdy parkował przed kancelarią, w której pracował. Porywacze zajechali mu drogę skodą superb, z włączonymi światłami błyskowymi, a na tylnej szybie wyświetlał się napis "Policja".
- Młotem wybili szybę w samochodzie mecenasa i wyciągnęli go na zewnątrz. Wykręcili mu ręce, zakuli w kajdanki cały czas krzycząc: "policja" - relacjonował wtedy jeden z funkcjonariuszy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Siłą wepchnęli prawnika do swojego auta i odjechali. Po drodze okradli go z zegarka, sprzętu elektronicznego. Zażądali także okupu w wysokości miliona złotych. Mężczyzna usłyszał, że zostanie zabity, jeśli nie spełni ich żądań. Po kilkunastu godzinach przestępcy wypuścili adwokata na wolność, dając mu 7 dni na spełnienie żądań.
Do rozwikłania tej sprawy powołano specjalną grupę śledczą, składającą się z funkcjonariuszy CBŚP i Komendy Wojewódzkiej Policji. Funkcjonariusze pracowali pod nadzorem prokuratorów z pionu przestępczości zorganizowanej gdańskiej prokuratury. Efektem ich pracy było zatrzymanie czterech osób pod koniec 2015 roku. Podejrzany Jacek F. ukrywał się aż do minionego piątku.
Metoda "na policjanta"
- Ma już przedstawione zarzuty przez prokuratorów departamentu przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej dotyczące uprowadzenia adwokata, rozboju, nielegalnego posiadania broni - wyjaśnia komisarz Hamelusz.
Dodatkowo śledczy odkryli, że F. również metodą "na policjanta" dokonał innego napadu. Jego ofiarą padli konwojenci przewożący około 200 tysięcy złotych dla jednej ze stołecznych firm.
Autor: Robert Zieliński//plw,kk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CBŚP