W poniedziałek w Londynie został zatrzymany Michał K., były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Jak przekazał brytyjski korespondent "Faktów" TVN Maciej Woroch, we wtorek odbędzie się tak zwana rozprawa techniczna, a proces ekstradycyjny powinien się rozpocząć w ciągu 21 dni. O prawnych możliwościach związanych ze sprowadzeniem Michała K. do Polski mówił też w TVN24 prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati.
Michał K., były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, został zatrzymany w Londynie. Najpierw nieoficjalnie ustaliła to TVN24, później tę informację potwierdziła Prokuratura Krajowa. Był za nim wystawiony Europejski Nakaz Aresztowania. Prokuratura zarzuca Michałowi K. udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Grozi mu 10 lat więzienia.
Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak przekazał, że we wtorek brytyjski sąd może zdecydować, czy K. może przebywać w areszcie do czasu jego ekstradycji do Polski. Dopytywany, kiedy to może nastąpić, odparł, że na pewno to nie będzie kwestia najbliższych dni. - Obawiam się, że też nie tygodni - dodał.
We wtorek możliwa decyzja brytyjskiego sądu w sprawie aresztu
Jak w tej sytuacji wygląda procedura ekstradycyjna? Jakie jeszcze formalne kroki prawne w najbliższym czasie zostaną podjęte wobec Michała K.?
Prokurator Przemysław Nowak przekazał, że we wtorek może się odbyć posiedzenie w zakresie aresztowania. - A więc posiedzenie, które zdecyduje o tym, czy w trakcie procesu ekstradycyjnego podejrzany Michał K. będzie aresztowany, czy nie - tłumaczył. Wskazywał jednak, że niezależnie od ewentualnego wtorkowego rozstrzygnięcia sądu w tej sprawie i tak będzie kontynuowane postępowanie dotyczące ekstradycji.
Jak może wyglądać procedura ekstradycyjna Michała K.?
O procedurach w tej sprawie mówił także brytyjski korespondent "Faktów" TVN Maciej Woroch. Przekazał, że we wtorek Michał K. ma stanąć przed Westminster Magistrate's Court, w okolicach Marylebone, gdzie - jak tłumaczył - "będzie się musiała odbyć pierwsza, tak zwana techniczna rozprawa". - Ona ma niewiele wspólnego z zarzutami, tylko tyle, że się je przedstawia. Sędzia pyta (zatrzymaną) osobę o imię i nazwisko, potwierdzenie tożsamości, a potem prezentowane są zarzuty, przedstawione w Europejskim Nakazie Aresztowania (w przypadku Wysp Brytyjskich chodzi o Nakaz Aresztowania) - tłumaczył.
Jak mówił dalej Maciej Woroch, później rusza "zegar sądowy, który odmierzać będzie 21 dni". Oznacza to, że w ciągu trzech tygodni od wtorkowej rozprawy, czyli od 3 września, musi ruszyć proces ekstradycyjny Michała K.
Jak mówił korespondent "Faktów" TVN, podczas procesu trzeba będzie zbadać i przygotować wszystkie dokumenty oraz aspekty ewentualnej ekstradycji. - To oznacza na przykład sprawdzenie, czy kraj, który ubiega się o ekstradycję, nie łamie praw człowieka, tym samym nie narażając zatrzymanego oskarżonego na jakieś uciążliwości, czy na przykład sprawa nie uległa przedawnieniu. Trzeba również będzie sprawdzić, czy za podobny czyn zatrzymany nie był już gdzieś wcześniej skazany, ścigany albo aresztowany - mówił dalej Woroch.
- Jeśli ten proces ruszy przed 21. dniem, to powinien przebiegać raczej prędko, choć oczywiście zdarzały się przypadki, gdy ta strona, która stawiała oskarżenie, jak i ta, która broniła zatrzymanego, składały masę dokumentów, próbując spowolnić ten proces, jednak nigdy nie ciągnie się on wybitnie długo. Nie mówimy o latach, co najwyżej o miesiącach. Potem zapada wyrok - tłumaczył Maciej Woroch.
Później, jak wskazywał korespondent, jest siedem dni na złożenie ewentualnej apelacji od decyzji sądu pierwszej instancji. Zaznaczył, że taka możliwość przysługuje zarówno tym, którzy składali wniosek o ekstradycję, jak i tym, którzy ubiegają się o niewykonanie ekstradycji. Sąd ten wniosek podstawia wtedy do sądu wyższej instancji, być może od razu też do najwyższej, jeśli sprawa jest poważna
Werdykt w sprawie apelacji na decyzję sądu pierwszej instancji - jak mówił Maciej Woroch - powinien zapaść w ciągu 48 godzin.
Brytyjski korespondent przekazał także, że jeśli wyrok ekstradycyjny zostałby utrzymany w mocy, jest 10 dni na przekazanie osoby zatrzymanej do kraju, który ubiegał się o jej wydanie.
- Jeśli procedury przebiegłyby naprawdę w ekspresowym tempie, to możemy liczyć na to, że do ekstradycji mogłoby dojść - mniej więcej - za około od czterech do ośmiu tygodni - przekazał Woroch, ale zaznaczył, że proces może być wydłużony przez różne względy administracyjne.
Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej: tak naprawdę wszystko zależy od postawy osoby zatrzymanej
Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, mecenas Przemysław Rosati, mówiąc w TVN24 o procedurze ekstradycyjnej, wskazywał, że "tak naprawdę wszystko zależy od postawy osoby zatrzymanej".
- Po pierwsze, ta osoba może wyrazić zgodę na skrócenie tego trybu, czyli po prostu na przekazanie do Polski. I to powoduje, że w ciągu 10 dni podejrzany stanie przed polskim wymiarem sprawiedliwości, czyli będzie do dyspozycji prokuratora. Jeżeli nie, to wtedy ten termin to jest co najmniej 60 dni - tłumaczył.
- Tu moim zdaniem wynik jest przesądzony, dlatego że nie dostrzegam tutaj podstaw do tego, żeby sąd brytyjski odmówił wykonania Nakazu Aresztowania. Jeżeli odmówi, to będzie musiał to bardzo szczegółowo uzasadnić - dodał.
Rosati był także pytany, czy w sytuacji, w której Michał K. znajdzie się w Polsce, sąd może uznać, że może on odpowiadać z wolnej stopy, czyli stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, ale pozostając na wolności. W poniedziałek Luka Szaranowicz, obrońca byłego szefa RARS, poinformował, że wystąpił do sądu z wnioskiem o wydanie na rzecz Michała K. listu żelaznego. List żelazny oznacza, że oskarżony miałby pozostawać na wolności do czasu wyroku w zamian za zapewnienie, że będzie stawiał się na wezwania.
- Jeżeli (Michał K. - red.) znajdzie się w kraju, to jakakolwiek forma listu żelaznego nie wchodzi w grę. Z bardzo prostego powodu - jest do dyspozycji organów ścigania. Tak naprawdę chodzi o to, żeby osoba, która chce uzyskać dobrodziejstwo, które wynika z posiadania listu żelaznego, czyli prawo do odpowiadania z tak zwanej wolnej stopy, musi przebywać przede wszystkim poza granicami Polski - mówił dalej Przemysław Rosati, dodając, że "to jest punktem wyjścia, jeżeli chodzi o dyskusję na temat listu żelaznego".
- Więc dziś można jasno już powiedzieć, że ten list żelazny jest bezprzedmiotowy, dlatego że jeżeli dojdzie do wykonania Nakazu Aresztowania w tej konkretnej sytuacji, to nie ma w ogóle przestrzeni do tego, żeby mówić o jakimkolwiek liście żelaznym. Wtedy otwiera się przestrzeń do dyskusji o tym, jak długo powinno trwać tymczasowe aresztowanie - wskazywał prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: pap