Był nie do ruszenia. A jednak

Burmistrz do wymiany
Burmistrz do wymiany
Źródło: Fakty TVN
Mieszkańcy niespełna trzytysięcznego Łaskarzewa marzyli, by zmienić burmistrza. Choć wydawał się "nie do ruszenia". Ruszał w miasto po pijanemu, tracił prawo jazdy, bez prawa jazdy ruszał do urzędu i mdlał na sali sądowej. Po 17 latach mieszkańcy powiedzieli "dość". Waldemar Larkiewicz w walce o drugą turę poległ zaledwie 39 głosami.

W ostatecznej rozgrywce o urząd powalczą kandydat PiS Waldemar Trzaskowki, który zajął drugie miejsce i bezpartyjna kandydatka Lidia Sopel-Sereja.

Frekwencja ponad 63 proc. pokazuje, że mieszkańcom zależało na zmianach. - Bo my mamy dosyć, ludzie wiedzieli, co wybrać. Nic dobrego w mieście nie zrobił – mówi Emilia Kruszkowska, mieszkanka Łaskarzewa.

Wszystkie chwyty dozwolone

Burmistrz jednak walczył do ostatniej chwili. Są podejrzenia, że jego ludzie próbowali mu "nabić" glosy w niedzielę. Auto, w którym burmistrz został przyłapany na jeździe bez prawa jazdy, po tym jak je stracił za jazdę po pijanemu, przez cały dzień dowoziło ludzi do lokali wyborczych

- Pożyczyłem od wujka samochód na weekend - tłumaczył się reporterowi TVN24 kierowca samochodu.

Miejskie legendy mówią, że samochodem tym przewożono nie tylko ludzi. - Była piwo, wódka, wino – kto co sobie życzył – mówi mieszkaniec miasta.

Nie do końca niedysponowany

Sam burmistrz od czasu, kiedy podczas kolejnej rozprawy źle się poczuł, nie pojawia się pracy. - Jest na zwolnieniu lekarskim – mówi jeden z pracowników ratusza.

Miał jednak siłę, żeby dzwonić do komisji i straszyć.- Powiedział, że jeśli nie opuścicie urzędu, to zadzwoni na policję – mówi Ewa Benicka, przewodnicząca miejskiej komisji wyborczej w Łaskarzewie.

Sprawą burmistrza zajmował się kilkakrotnie reporter programu TVN24 "Prosto z Polski".

Źródło: Fakty TVN

Czytaj także: