Sześć osób usłyszało zarzuty za porwanie, do którego doszło na Śląsku w 2002 roku. To kolejne przestępstwo, które śledczym udaje się rozwikłać dzięki zeznaniom świadka koronnego Pawła A. - pseudonim Egon.
W środę o 6 rano policjanci wpadli do kilku mieszkań na terenie Śląska. Czterech zatrzymanych mężczyzn przewieziono do Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach. Kolejny mężczyzna został dowieziony tam z zakładu karnego, a ostatni z zakładu psychiatrycznego.
Wszyscy usłyszeli zarzut pozbawienia wolności ze szczególnym udręczeniem oraz zmuszenia groźbą do zapłaty kwoty 80 tysięcy złotych w zamian za uwolnienie. Sąd zdecydował o aresztowaniu czterech zatrzymanych. Wśród nich są znani w śląskim półświatku Mariusz C. ps. "Bidon" i Jerzy M. "Max".
Kolejny wątek śledztwa
Ta sprawa to kolejny wątek śledztwa, które od 2016 roku toczy się w katowickim wydziale zamiejscowym Prokuratury Krajowej. Śledczy wzięli wtedy na celownik grupę kiboli Ruchu Chorzów "Psychofans". Groźną bojówkę, która ma na koncie morderstwa, rozboje, handel narkotykami i przestępstwa gospodarcze udało się rozbić dzięki złamaniu kilku jej członków i współpracowników, którzy poszli na współpracę ze śledczymi. Najcenniejszym "nabytkiem" okazał się Piotr A. ps. "Egon". Mężczyzna, skazany za kierowanie gangiem, w zamian za podzielenie się wiedzą z wymiarem sprawiedliwości otrzymał status świadka koronnego. Szybko okazało się, że "Egon", oprócz wiedzy na temat kiboli Ruchu, dysponuje informacjami o działalności szeregu grup przestępczych z całej Polski.
Jedna z historii, którą opowiedział prokuratorom i policjantom Paweł A. dotyczyła niewyjaśnionego do niedawna porwania mężczyzny z Gliwic. W 2002 roku policja dostała zgłoszenie, że na gliwickich przedmieściach wyrzucono z samochodu mężczyznę z rękami skutymi kajdankami. Śledztwo zostało wkrótce umorzone ze względu na niewykrycie sprawców.
Według "Egona", porwany zajmował się handlem narkotykami na terenie Gliwic. Gdy zaczął rozpychać się na tym rynku, dotychczasowi dystrybutorzy środków odurzających poczuli się zagrożeni. Odpowiedzią na konkurencję miało być porwanie nowego gracza na rynku. Podczas przygotowań wynajęto dom, w którym miała być przetrzymywana ofiara. Porywacze byli bezwzględni. Gdy ich cel wychodził z domu podbiegli do niego, podając się za policjantów z Centralnego Biura Śledczego Policji. Nie przeszkadzało im, że mężczyzna trzymał w rękach nosidełko z małym dzieckiem. Maluch został porzucony na ulicy, dopiero po kilku minutach zajęła się nim jego matka.
Bili go młotkiem, nożyczkami próbowali odciąć palce
Porwany został natychmiast skuty i przywiązany do krzesła. Przez dwa dni uniemożliwiono mu normalne załatwianie potrzeb fizjologicznych. Katowano go młotkiem, łomem, metalową rurką. Oblano benzyną i straszono podpaleniem. W pewnym momencie napastnicy próbowali odciąć mu palce nożyczkami. Nie zrobili tego jednak. Nie byli też w stanie odebrać 80 tys. złotych okupu, którego zażądali od porwanego. Nie mieli planu na bezpieczne podjęcie tych pieniędzy. Po dwóch dniach przetrzymywania ofiary zdali sobie sprawę, że z każdą godziną rośnie ryzyko wpadki.
W końcu zdecydowali się wyrzucić skutą ofiarę pod Gliwicami. Zabrali mu jedynie złotą bransoletkę i inne przedmioty osobiste o wartości 15 tys. złotych.
Co ciekawe, zatrzymani w środę mężczyźni są oskarżeni w innym procesie dotyczącym handlu narkotykami. Ciągnie się on przed sądem od 19 lat.
Dotychczas, w toku zeznań "Egona" i innych skruszonych gangsterów powiązanych z bojówką "Psychofans", w katowickim wydziale zamiejscowym Prokuratury Krajowej postawiono zarzuty 113 podejrzanym. 60 osób zostało tymczasowo aresztowanych.
Na początku maja do sądu w Katowicach trafił akt oskarżenia w sprawie 53 z nich.
Autor: Szymon Jadczak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CBŚP