Białostocka freeganka Ewelina Głowacka wyjęła jedzenie ze śmietnika jednego ze sklepów. Zaczepił ją ochroniarz, rozpylił gaz i chciał ją zakuć w kajdanki. Sąd w jej sprawie stwierdził, że nie doszło do kradzieży i prawomocnie uchylił mandat, który kobieta przyjęła od policji. Ochroniarzowi natomiast prokuratura przedstawiła zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej i przekroczenia uprawnień. W środę Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał mężczyznę za winnego, ale umorzono warunkowo postępowanie na rok.
Był 10 sierpnia zeszłego roku, gdy białostocka freeganka (freeganizm to styl życia, który polega na sprzeciwie wobec konsumpcjonizmu – przyp. red.) Ewelina Głowacka wzięła nadającą się jeszcze do spożycia żywność z kontenera na śmieci przy jednym ze sklepów sieci dyskontów.
Jak nam mówiła we wrześniu, robiła to wcześniej już wiele razy - także przy tym konkretnym sklepie.
Mówiła, że ochroniarz kazał jej wyjąć jedzenie z auta i iść na zaplecze
Tym razem jednak, gdy włożyła banany czy jogurty do skrzynki i wsiadła do samochodu, podszedł do niej ochroniarz, który - jak nam relacjonowała - kazał jej wyjąć skrzynkę z samochodu i iść na zaplecze.
Gdy powiedziała mu, że nigdzie z nim nie pójdzie, zablokowała w aucie drzwi i nie chciała wysiąść.
- Wtedy on zaczął szarpać za klamkę, a później włożył rękę przez uchyloną szybę i powiedział, że pryśnie gazem pieprzowym. Kiedy powtórzyłam, że nie wyjdę, zaczął pryskać - mówiła nam.
Sąd anulował mandat, którym ukarała ją policja
Ostatecznie kobieta otworzyła drzwi.
- Nadal znajdowałam się na siedzeniu kierowcy, kiedy ochroniarz wyjął kajdanki i chciał mi je założyć. Wtedy zaczęłam się bronić i odpychać go nogami. Ostatecznie nie założył mi kajdanek, ale wezwał policję – opowiadała.
Gdy na miejscu zjawiła się policja, pani Ewelina przyjęła 200 złotych mandatu za kradzież. Ostatecznie jednak wystąpiła do sądu o anulowanie mandatu, na co w listopadzie Sąd Rejonowy w Białymstoku się zgodził. Sędzia Tomasz Pannert mówił w uzasadnieniu wyroku, że kobieta nie popełniła wykroczenia, o które została obwiniona, czyli nie dokonała kradzieży mienia.
Wyjaśniał, że do dokonania takiego czynu (zarówno wykroczenia, jak i przestępstwa) potrzebny jest zamiar bezpośredni przywłaszczenia czyjejś rzeczy, ale - jednocześnie - rzeczy porzucone nie mogą być przedmiotem kradzieży, a do tego ów przedmiot kradzieży musi mieć określoną wartość. A obwiniona założyła, iż produkty spożywcze w kontenerze są niezdatne do dalszej sprzedaży i - jak mówił sędzia Pannert - nie można uznać, że udała się na sklepowy parking ze świadomością i zamiarem dokonania zaboru rzeczy należących do sieci dyskontów.
Złożyła doniesienie na zachowanie ochroniarza
Jako że wyrok, który zapadł w listopadzie, był wyrokiem prawomocnym, na tym sprawa się zakończyła.
Jednak jeszcze przed ogłoszeniem orzeczenia freeganka złożyła doniesienia na ochroniarza, który według niej zachował się nieproporcjonalnie do sytuacji.
Usłyszał dwa zarzuty. Prokuratura chce warunkowego umorzenia postępowania
- 48-latek usłyszał zarzuty z dwóch artykułów: 217 kodeksu karnego oraz 50 ustawy o ochronie osób i mienia – mówi Wojciech Zalesko, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Ten pierwszy artykuł dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej i przewiduje karę grzywny, ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku. Drugi mówi zaś o pracowniku ochrony, który przekracza swoje upoważnienia, naruszając przy tym czyjeś dobro osobiste. Tutaj kara jest już wyższa, bo do pięciu lat pozbawienia wolności.
- Biorąc jednak pod uwagę całokształt okoliczności tej sprawy oraz m.in. fakt, iż mężczyzna nie był wcześniej karany, skierowaliśmy do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania na okres próby wynoszący jeden rok. Jeśli sąd się zgodzi i podczas tego okresu osoba ta nie dopuści się przestępstwa, zostanie uznane, że do całej sytuacji nie doszło – tłumaczy prokurator.
Jest też wniosek o 1,5 tys. zł zadośćuczynienia
Dodatkowo prokuratura wniosła też o zapłatę przez mężczyznę 1,5 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej.
W środę, 22 lutego, Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał mężczyznę za winnego, ale zgodnie z wnioskiem prokuratury umorzył warunkowo postępowanie na rok. Mężczyzna musi wypłacić zadośćuczynienie i ponieść koszty postępowania sądowego. Wyrok nie jest prawomocny.
Ewelina Głowacka cieszy się, że sprawa anulowania mandatu jest zakończona. - Natomiast sprawy ochroniarza nie chcę już komentować - mówi nam.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ewelina Głowacka