Sąd Rejonowy w Białymstoku zdecydował w poniedziałek w sprawie młodego mężczyzny, oskarżonego o napaść na policjantów oraz udział w blokowaniu Marszu Równości w tym mieście w 2019 roku. Skazał go na rok więzienia w zawieszeniu i konieczność wpłaty trzech tysięcy złotych na cel społeczny. Wyrok jest nieprawomocny.
Marsz Równości z lipca 2019 roku odbywał się pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich". Towarzyszyło mu kilka kontrmanifestacji, których uczestnicy kilkakrotnie próbowali go zablokować. W stronę uczestników marszu rzucali kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwali też obraźliwe słowa. Policja użyła gazu wobec kontrmanifestantów.
Ostatecznie ustaliła ponad 140 osób, których czyny przeważnie zakwalifikowano jako wykroczenia. Kilku osobom postawiono zarzuty karne, między innymi dotyczące pobić. Białostockie sądy wciąż zajmują się tymi sprawami.
"Rzucałem, ale nie w stronę policji"
Oskarżonemu, którego sprawą Sąd Rejonowy w Białymstoku zajmował się w poniedziałek, prokuratura zarzuciła udział w zbiegowisku, którego celem było zablokowanie przejścia uczestników Marszu Równości oraz czynną napaść na kilku policjantów zabezpieczających to zgromadzenie. W ich stronę Mateusz G. miał rzucać kostką brukową.
Proces zakończył się w ciągu jednego dnia. Oskarżony złożył wniosek o wydanie wyroku bez konieczności przeprowadzania postępowania dowodowego. W śledztwie przyznał się do udziału w blokowaniu marszu, ale nie do czynnej napaści na funkcjonariuszy. - Rzucałem, ale nie w stronę policji, tylko w zupełnie inną stronę. To było pod presją tłumu - mówił wtedy. Przed sądem zapewniał, że żałuje tego, co zrobił. Prosił o łagodną karę.
"Nasza przestrzeń jest dla każdego"
Sędzia Piotr Markowski w ustnym uzasadnieniu wyroku przekazał, że "wszystko, co było w aktach sprawy, za wyjątkiem części wyjaśnień, ewidentnie świadczyło o tym, że skazany popełnił zarzucane mu przestępstwo".
Zwracając się do skazanego powiedział, że oznacza to, iż nie toleruje on "innych osób". - A nasza przestrzeń jest dla każdego, należy się i tym, co inaczej myślą i tym, co po pana myśli myślą - mówił sędzia.
Dodał, że dowody na to, iż skazany rzucał w policjantów kostką brukową "są ewidentne". Wyjaśnił, że wpływ na zawieszenie wykonania kary (na trzy lata) miała dotychczasowa niekaralność sprawcy oraz to, że wyraził żal.
- Warunkowe zawieszenie wykonania kary ma nie oznaczać, że pan bezrefleksyjnie wyjdzie z tej sali i pomyśli sobie, że udało się. Tylko że będzie nadzór kuratora, będzie długi okres próby i ta wpłata w kwocie trzech tysięcy złotych, która - gdy pan będzie ją uiszczał - z pewnością spowoduje myślenie, że nie opłacało się - powiedział sędzia.
Skazany ma też zapłacić 1400 złotych kosztów sądowych.
Źródło: PAP, tvn24.pl