"Oni się już odrodzili, już funkcjonują. Są jeszcze lepiej zorganizowani"

[object Object]
"Czarno na białym". Białostoccy neonaziści. Śledztwo, które wyhamowało po zmianie władzytvn24
wideo 2/10

Śledztwo w sprawie neonazistów z Białegostoku wszczęte za rządów PO po sławetnych słowach "idziemy po was" po przejęciu władzy przez PiS nagle wyhamowało - twierdzą policjanci kiedyś z tą sprawą związani. W rozmowie z reporterem "Czarno na białym" TVN24 Leszkiem Dawidowiczem mówią więcej: neonazistom odpuszczono, czego skutki wkrótce będzie widać. - Oni się już odrodzili. Są jeszcze lepiej zorganizowani - ocenia były oficer.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do materiałów sprawy dotyczącej grupy niebezpiecznych ludzi - neonazistów, którzy siali postrach w Białymstoku.

- Mocna grupa uzbrojona w maczety. Byli groźni. Obnosili się z tak zwanym sprzętem, czyli nożami. Później doszły sygnały, ze ekipa posiadała również broń palną - wyjaśnia w rozmowie z reporterem były oficer policji, który rozpracowywał białostockich neonazistów.

Białostoccy pseudokibice chcieli zamienić stolicę Podlasia w swoje miasto, miasto prywatne. - Próbują przejąć i wszystkie bramki na dyskotekach, i wszystkie bramki w agencjach towarzyskich. Idą wręcz dalej, próbują wchodzić na lokale gastronomiczne, tam, gdzie nie ma dyskotek, na zasadzie ochrony - dodaje były policjant.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do nigdy niepublikowanych zdjęć z operacji specjalnej Centralnego Biura Śledczego Policji. Przeglądał zabezpieczone na potrzeby tego śledztwa prywatne materiały białostockich neonazistów.

Kluczowy świadek w tym śledztwie i jego rodzina są wciąż chronieni przez policję. Żeby przełamać zmowę milczenia, nad sprawą dzień i noc pracowało ponad stu policjantów. Ale śledztwo - jak twierdzą funkcjonariusze - po zmianie władzy w Polsce wyraźnie zwolniło.

Oficer pytany, czy grupa neonazistów może się odrodzić, stwierdza, że tak. - I to ze zdwojoną siłą - podkreśla.

"Państwo w tej sprawie będzie działać w sposób bezwzględny"

Wszystko zaczęło się w 2013 roku. W Białymstoku doszło do serii napaści na mieszkających tam obcokrajowców i ich rodziny. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że to tylko część działalności ogromnej grupy, która zajmuje się także handlem narkotykami, wymuszeniami, haraczami oraz agencjami towarzyskimi. Grupa czuła się na tyle silna, że nie bała się rozgłosu.

- Pluli na mnie, nie podawali mi ręki. Tylko i wyłącznie przez kolor mojej skóry - mówi piłkarz Ugo Ukah, ówczesny zawodnik Jagiellonii Białystok.

- Dwa razy już na mnie napadli - opowiada prezenter białostockiej telewizji Rogers Cole Wilson.

- Podpalenie mieszkań, gdzie mieszkał obywatel Indii i rodzina Czeczenów, to były dwie takie główne sprawy, które to zapoczątkowały - przypomina kolejny z byłych oficerów, który rozpracowywał neonazistów. - To był taki moment, kiedy pan minister [spraw wewnętrznych Bartłomiej - red.] Sienkiewicz przyjechał do Białegostoku i wypowiedział te sławetne słowa: "idziemy po was" - podkreśla.

Były oficer nawiązał do słów ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sinkiewicza, który w Białymstoku mówił w 2013 roku, że "państwo w tej sprawie będzie działać w sposób bezwzględny". - Państwo odbierze bandytom monopol na stosowanie przemocy - zapowiadał wówczas Sienkiewicz.

- Dotychczasowe doświadczenia pokazują bezradność państwa w tej sprawie. Jestem tutaj po to, żeby tę bezradność przerwać - deklarował minister.

Były oficer policji zwraca uwagę, że "w ramach całego województwa było to wtedy najważniejsze śledztwo".

Operacja NINE ONE

Po deklaracjach ministra do Białegostoku przyjechało kilkunastu policjantów z warszawskiego Centralnego Biura Śledczego. Na początku nie ufali białostockiej policji. Sądzili, że ta może być w zmowie z neonazistami. Wszystko przez to, że przez wiele lat miejscowej policji nie udawało się zgromadzić żadnych dowodów przeciwko działającej w mieście zbrojnej grupie.

- Całe miasto wie, że to jest banda dobrze zorganizowana i hermetyczna. Przeszkolona już tak, że wiedzieli, że policja podsłuchuje, że policja obserwuje. Z tego żadnego dowodu nie było, więc trzeba było skorzystać z innej metody. Bardziej wysublimowanej - opowiada jeden z byłych oficerów.

Tak zapadła decyzja, żeby w mieście przeprowadzić operację specjalną, czyli wprowadzić do tej grupy oficerów pod przykryciem. To nie jest łatwe. Dwóch wytypowanych do tego zadania policjantów musiało mieć odpowiednia legendę - spreparowany życiorys, który uwiarygodnił ich w oczach grupy.

Tak powstała operacja pod nazwą NINE ONE.

- W Białymstoku do momentu rozpoczęcia operacji nie było pół dowodu, że ci kibole, naziści, narodowcy z Białegostoku prowadzą jakąkolwiek działalność przestępczą. A wie pan, ile było zaangażowanych środków? - pyta były oficer policji. - Było ponad 200 podsłuchów założonych. I nie było pół dowodu. Ale jak weszliśmy z operacją, to od razu wiedzieliśmy, że handlują narkotykami, bo nam sprzedawali. Handlują dziwkami. Prowadzą burdele. Jak trzeba, to i broń sprzedadzą. Od razu się inna perspektywa otworzyła, w momencie, kiedy policjanci pod przykryciem zaczęli działać w Białymstoku - dodaje.

Na warszawskim Dworcu Centralnym został zatrzymany jeden z liderów grupy - Gerard B., pseudonim Gonzo. Miał przy sobie pokaźną porcję narkotyków, którą sprzedawał policjantom pod przykryciem. Na jego ciele znajdowało się również kilkanaście tatuaży z nazistowską symboliką. Kilka dni później w prokuraturze otrzymał status tak zwanego małego świadka koronnego i zaczął zdradzać szczegóły konstrukcji grupy. Zaczął od tego, że od białostockich neonazistów ciężko było komukolwiek odejść.

- Na nich zostanie nałożona jakaś kara i przez jakiś czas muszą spłacać to, że ktoś włożył w nich tyle nauki, trudu i to wszystko poszło na marne. Muszą się wypłacić dla grupy. W kilku przypadkach doszło do ciężkiego pobicia. To nie było nikomu zgłoszone, bo osoby te nie zgłosiły - wyjaśnia jeden z byłych oficerów.

Dzięki zeznaniom Gerarda B. policja weszła do kilkunastu mieszkań. Zabezpieczono twarde dyski, wiele przedmiotów z hitlerowską symboliką, niebezpieczne narzędzia i narkotyki. Okazuje się, że zdjęcia z imprez, wakacyjnych wyjazdów, urodzin, a także wycieczek - chociażby do muzeum w Wilczym Szańcu - pełne są nazistowskiej symboliki. Kilkadziesiąt osób usłyszało zarzuty, między innymi propagowania faszyzmu, rozbojów na obcokrajowcach i innych przestępstw popełnianych z pobudek rasistowskich. Śledztwo nabiera rumieńców, aż do czasu, gdy w 2015 roku wybory wygrywa Prawo i Sprawiedliwość.

"Zaciągnięty hamulec"

Prokuratura apelacyjna, która prowadziła śledztwo, przestaje istnieć. Jej miejsce zajmuje prokuratura regionalna z nowym szefem i licznymi roszadami kadrowymi, w tym kluczowymi dla śledztwa. Od sprawy został odsunięty prokurator, który ją nadzorował. Dla tego trudnego, wielowątkowego śledztwa to prawdziwa katastrofa.

Zmianę władzy, a w konsekwencji zmianę prokuratora prowadzącego jeden z byłych oficerów określa jako "zaciągnięty hamulec". - Nie znam takiego prokuratora, który odważy się iść dalej, brnąć w tę sprawę, bo go zaj***ą. Przy tej władzy to są patrioci. Na pewno nikt ich nie będzie teraz ścigał - uważa były policjant zajmujący się tą sprawą.

Przed 2015 rokiem śledztwem zajmował się prokurator Grzegorz Masłowski, człowiek, który słynął z bezpardonowej walki z przestępczością zorganizowaną. Pracował między innymi przy sprawie grupy wołomińskiej.

- Był problem ze znalezieniem właściwej osoby ze szczebla prokuratury, żeby akurat te wszystkie wątki połączyć w jedną całość i spróbować traktować wszystkie te zdarzenia jako działanie jednej grupy zorganizowanej, a nie kilku czy kilkunastu tak zwanych szczeniackich grup, które po prostu zrobiły parę wybryków. Nie bał się spiąć tych wszystkich wątków do kupy i zacząć normalnie traktować to całe środowisko, tę całą zbieraninę osób jako jedną zorganizowaną grupę przestępczą - wyjaśnia inny z byłych policjantów.

Po zmianie władzy prokurator Masłowski został od sprawy odsunięty. Oficjalnym powodem było to, że skończył się mu okres delegacji do zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej. Nie ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie wydłużono prokuratorowi tego okresu.

- Próba zdegradowania i odsunięcia od tych spraw miała jednoznaczny związek ze śledztwem dotyczącym białostockich neonazistów - zauważa Jakub Medek, dziennikarz radia TOK FM.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do jednego z byłych liderów grupy. Na pytanie, czy uważa, że prokuratura im odpuściła, mówi: - Tak jakby, nie wiem, czy odpuściła, czy nie.

- Najważniejsze, że nie wymyśla już. Jest bardziej racjonalne myślenie prokuratora. Teraz już prokurator jakoś stara się z tego wybrnąć, żeby to miało ręce i nogi - ocenia mężczyzna.

"Postępowanie pozostaje w toku. Jak zostanie zakończone, dzisiaj panu nie powiem"

Mimo że od początku tego śledztwa minęło już blisko sześć lat, jak na razie wyrokiem zakończyła się tylko jedna sprawa. Kilka osób z tej grupy zostało skazanych za handel narkotykami i jedna za czerpanie korzyści z cudzego nierządu. Wyrok zapadł w 2017 roku i jest prawomocny.

Na szczegółowe pytania, skierowane do białostockiej prokuratury, reporter "Czarno na białym" otrzymał pismo z ogólną odpowiedzią.

"Wyłączono do odrębnego postępowania siedem wątków, w tym w zakresie udziału w obrocie narkotykami, czerpania korzyści z cudzego nierządu (…) oraz udziału w bójce o charakterze chuligańskim. Sześć z tych postępowań zostało zakończonych skierowaniem do Sądu aktu oskarżenia" - czytamy w piśmie. Jednak nie pada precyzyjna informacja, o jakie oskarżenia i o jakie sprawy chodzi.

Reporter dopytywał także o dalsze losy ewentualnych zarzutów propagowania faszyzmu i wiążącymi się z tym przestępstwami na tle rasistowskim.

- Postępowanie pozostaje w toku. Jak zostanie zakończone, dzisiaj panu nie powiem - mówi w rozmowie telefonicznej Iwona Kruszewska z białostockiej prokuratury.

Nie mogąc uzyskać informacji od naczelnika wydziału zajmującego się tą sprawą, reporter postanowił zapytać u źródła. Od końca 2016 roku śledztwo prowadzi Dariusz Kapuściński, który trafił do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku z Prokuratury Rejonowej w Suwałkach. Próba rozmowy z prokuratorem skończyła się bezowocnie.

Reporter dotarł do zarzutów stawianych członkom tej grupy przez prokuraturę w 2014 roku i 2015 roku. Dotyczą udziału w zorganizowanej grupie przestępczej publicznie propagującej faszystowski ustrój państwa, nawoływania do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym, grupie zajmującej się organizacją ustawek pomiędzy pseudokibicami czy udziału w produkcji materiałów propagujących faszystowski ustrój państwa. Mimo upływu co najmniej czterech lat od postawienia tych zarzutów, nie napisano aktu oskarżenia.

Policja wciąż poszukuje Adama Staszyńskiego, jednego z liderów grupy, który się ukrywa. Jednak poszukuje tylko poprzez ogłoszenie na stronie internetowej. Jak do tej pory nie wystawiono za nim nawet listu gończego.

- W Białymstoku są trzy poziomy tych nazistów. Są tacy najmłodsi, początkujący i żeby przejść do kolejnej grupy, to trzeba się wykazać czymś szczególnym. I dopiero ta trzecia najwyższa kasta jest najpoważniejsza. Natomiast to jest podstawa do zorganizowanej przestępczości. Połączenie ideologii z hermetycznością takiej grupy pseudokibiców daje taką naprawdę bardzo dobrze zorganizowaną grupę przestępczą - wyjaśnia jeden z byłych oficerów policji.

Inny z oficerów ocenia, że członkowie tej grupy "byli groźni". - Było zdarzenie przy jednej z dyskotek w centrum miasta, gdzie Ormianin został trafiony nożem w udo. Czy tam chodziło o coś więcej, czy tylko o zastraszenie, tego nie wiem - dodaje.

"Awans" do Sochaczewa

W 2015 roku z prowadzeniem tej sprawy pożegnali się też kluczowi policjanci, między innymi Michał Safjański, który kierował wydziałem do walki z przestępczością zorganizowaną w Centralnym Biurze Śledczym. Po zmianie władzy Safjański został komendantem Komendy Powiatowej w Sochaczewie.

Inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji, określa przejście Safjańskiego do Sochaczewa jako "awans". - On zyskał tutaj wyższą grupę, przechodząc z 11. grupy na 12. A co z tym się wiąże, to również inne możliwości - zauważa. - Jest to niewątpliwie awans dla tego policjanta. On sam traktuje to jako awans i zabiegał o to, żeby pokazać swoją dobrą, ciężką służbą, że nadaje się na to stanowisko - twierdzi rzecznik KGP.

Jeden z byłych oficerów, zajmujących się sprawą w Białymstoku, nie wierzy w tłumaczenie rzecznika policji. - Safjański to był jeden z najbardziej zawziętych policjantów, jeżeli chodzi o tę sprawę. Dla niego ta sprawa była honorowa - wskazuje były oficer.

- A co ma dzisiaj Safjański powiedzieć? Że go wyje**li? Żeby go znowu z Sochaczewa wyje**li? Jakby takiej odpowiedzi Safjański udzielił, że go wyje**li, toby go z Sochaczewa wyrzucili. On chce teraz dopracować do pełnej emerytury i żeby sobie jakoś spokojnie żyć - dodaje były policjant.

"Radykalniejsze chuchanie na przyszłość"

Śledztwo było bardzo ważne z jeszcze jednego powodu. Dla policjantów było jasne, że ta grupa ma wpływ na rzesze bardzo młodych ludzi. Rekrutowano ich między innymi na piłkarskich meczach Jagiellonii Białystok.

- To są osoby faszyzujące od dawna i w jakiś nie do końca wyjaśniony sposób pociągnęły za sobą młodzież, która może nie do końca będąc przekonana, w co wierzy, zaczęła w ten faszyzm wierzyć - opowiada jeden z byłych oficerów. Dodaje, że dla niektórych barwy Jagiellonii Białystok były tożsame ze swastyką.

Jeden z byłych liderów grupy, z którym rozmawiał reporter, twierdzi: - Nie chciałbym się zamykać na obcokrajowców tak totalnie.

- Mogą przyjeżdżać, zwiedzać mój kraj, podziwiać moją kulturę. Ale to, żeby oni się na dłużej osiedlali, to w pewnych granicach. Muszą być zachowane granice. Dlatego to takie może radykalniejsze chuchanie na przyszłość - tłumaczy.

- Owszem, to są naziści. Owszem, państwo polskie zwalcza nazistów. Ale woli się nie przykładać do tego zwalczania za bardzo, bo mogłoby się okazać, że z tych nazistów mamy bezpośrednio wyjście na środowiska narodowe, czyli na środowiska przyjazne władzy. Czyli środowiska traktowane przez tę władzę przyjaźnie - komentuje dziennikarz TOK FM.

Były lider grupy białostockiej tłumaczy reporterowi, że wywodził się z "szeregów Młodzieży Wszechpolskiej".

- Dla mnie Hitler to nie była persona. Po prostu nie negowałem tych osób, które były bardziej za tym - dodaje. Wyjaśnia, że hajlowania nie uważali za gest nazistowski, "tylko taki bunt młodzieńczy".

"Dzisiaj to są patrioci, a nie naziole"

Jeden z byłych oficerów, zajmujących się sprawą, wskazuje w rozmowie, że "ci, którzy przyznawali się [do propagowania faszyzmu - przyp. red.] są uznawani za frajerów, ponieważ ci, którzy się nie przyznali, mają umorzone zarzuty". - Dzisiaj to są patrioci, a nie naziole - dodaje.

Pracujący nad sprawą policjanci twierdzą, że odpuszczenie grupie neonazistów z Podlasia to błąd, który może mieć katastrofalne skutki.

- Oni się już odrodzili. Oni już funkcjonują. Są jeszcze lepiej zorganizowani, tylko nikt o tym nie mówi. I nikt im nie dokucza, nikt ich nie infiltruje. Spokojnie sobie zarabiają pieniądze na narkotykach, na burdach, tak jak zarabiali - mówi jeden z byłych oficerów.

- Samo takie wieloletnie poczucie bezkarności. Jeżeli wszystkie sprawy poupadają albo zapadną jakieś tam wyroki w znikomym stopniu ruszające co poniektórych, to oni urosną w siłę i staną się sami dla siebie bohaterami. Zobaczą, że w grupie to mogą zdziałać nie wiadomo co - podkreśla inny z oficerów.

Autor: tmw//now / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Publicznie wszyscy mówią, że to jest świetna decyzja, ale już nieoficjalnie jest na razie wyczekiwanie - mówiła dziennikarka "Faktów" TVN Arleta Zalewska o reakcji polityków PiS na kandydaturę Karola Nawrockiego na prezydenta. - "Bez szału, ale do ukształtowania" - to jedna wiadomość od znanego polityka. "Mogło być lepiej, ale i mogło być gorzej" - to drugi SMS - cytowała Zalewska w programie "W kuluarach".

"Bez szału, ale do ukształtowania". Co w kuluarach mówi się o Nawrockim

"Bez szału, ale do ukształtowania". Co w kuluarach mówi się o Nawrockim

Źródło:
TVN24

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się po wylądowaniu na lotnisku w Antalyi w Turcji. Wszystkich 89 pasażerów i 6 członków załogi zostało bezpiecznie ewakuowanych.

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się na lotnisku w Antalyi

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się na lotnisku w Antalyi

Źródło:
Reuters

"Każdy z rywali jest poważnym wyzwaniem, kto zlekceważy konkurentów - przegra wybory. W takich wyścigach nie ma pewniaków. Coś o tym wiemy" - napisał Donald Tusk. Wpis premiera został zamieszczony po ogłoszeniu, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Karol Nawrocki.

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W swoim przemówieniu w trakcie konwencji w Krakowie odniósł się między innymi do kwestii bezpieczeństwa, gospodarki czy rządów prawa. Oto najważniejsze punkty jego wystąpienia.

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki - prezes Instytutu Pamięci Narodowej, były bokser i piłkarz, a z wykształcenia historyk - będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Oto, co wiemy o 41-letnim kandydacie.

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Źródło:
tvn24.pl

Na stacji benzynowej przy ulicy Radzymińskiej w Warszawie jeden z samochodów uderzył w dystrybutor gazu, który zaczął się intensywnie wydobywać. Łącznie w wypadku uczestniczyło pięć samochodów. Jak przekazał młodszy brygadier Artur Kamiński z warszawskiej PSP, dwie osoby zostały poszkodowane. Strażacy ewakuowali ludzi przebywających na stacji oraz w pobliskiej restauracji, a także odcięli gaz i prąd.

Wypadek na stacji benzynowej. "Było bardzo duże zagrożenie wybuchu"

Wypadek na stacji benzynowej. "Było bardzo duże zagrożenie wybuchu"

Źródło:
TVN24

IMGW przestrzega przed zagrożeniami pogodowymi. Nadchodzące dni przyniosą nam powrót silnego wiatru, a miejscami będą snuły się gęste mgły. Sprawdź, gdzie będzie niebezpiecznie.

Prognoza zagrożeń IMGW. Na horyzoncie mgła i silny wiatr

Prognoza zagrożeń IMGW. Na horyzoncie mgła i silny wiatr

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Policjanci zatrzymali dwuosobową załogę prywatnego pogotowia, która próbowała wwieźć na mecz materiały pirotechniczne. Jechali na stadion karetką na sygnale. Grozi im do pięciu lat więzienia. Jak poinformował Robert Szumiata z Komendy Stołecznej Policji, kierowcą był student medycyny bez uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych.

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Źródło:
Policja Warszawa

Początek tygodnia przyniesie nam sporą zmianę w pogodzie. Na termometrach pojawią się znacznie wyższe wartości niż te obserwowane od kilku dni. Co będzie źródłem tej anomalii? Synoptyk tvnmeteo.pl Tomasz Wakszyński przeanalizował prognozy sytuacji barycznej, która może przynieść nam nawet 10 stopni więcej niż zazwyczaj o tej porze roku.

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Źródło:
tvnmeteo.pl

Ulewny deszcz i grad nawiedził w piątek stolicę Madagaskaru. Warunki pogodowe zaskoczyły mieszkańców Antananarywy - do opadów doszło w suchym okresie, na długo przed początkiem pory deszczowej. Zjawisko miało dość nietypowe wyjaśnienie.

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Źródło:
PAP, Madagascar-Tribune.com

Samochód z trzema osobami w środku przebił barierkę na moście i wpadł do wody. Patrol policji, który przejeżdżał obok, wyciągnął auto na brzeg. W aucie znajdował się kierowca, pasażer i dwuletnia dziewczynka. Dziecko zostało przewiezione do szpitala.

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Źródło:
tvn24.pl

We wpisie Instytutu Pamięci Narodowej - zdaniem europosła Krzysztofa Brejzy - zamieszczono wpis o charakterze "czysto partyjnej i politycznej agitacji na rzecz jednego z kandydatów na prezydenta". Post pojawił się niespełna dwie godziny po ogłoszeniu Karola Nawrockiego na prezydenta PiS. W związku z tym Brejza zwrócił się do IPN z "pilną interwencją".

Wpis o Karolu Nawrockim na profilu IPN. "Pilna interwencja" Krzysztofa Brejzy

Wpis o Karolu Nawrockim na profilu IPN. "Pilna interwencja" Krzysztofa Brejzy

Źródło:
tvn24.pl

Karol Nawrocki ma swój dorobek, ale nie jest związany z partyjną nawalanką - tak o kandydacie PiS-u na prezydenta mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł tej partii Janusz Cieszyński. Europoseł Koalicji Obywatelskiej Andrzej Halicki, odnosząc się do przemówienia kandydata, spuentował to słowami - "Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes Kaczyński. Dziękuję za to, że mnie wybrał".

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

Źródło:
TVN24
"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ogromne stado żubrów przebiegło przez drogę w okolicach Szudziałowa w województwie podlaskim. Materiał otrzymaliśmy na Kontakt24. Na nagraniu widać grupę zwierząt w różnym wieku, od młodych osobników po majestatyczne, dojrzałe zwierzaki.

Stado żubrów zatrzymało ruch

Stado żubrów zatrzymało ruch

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl, bia24.pl

Sztab generalny armii ukraińskiej poinformował o ataku na stację radarową przeciwlotniczego systemu rakietowego S-400 w obwodzie kurskim w Rosji. Według ekspertów wojskowych w Kijowie, zaatakowany sprzęt "terroryzował" przygraniczne tereny Ukrainy, ponieważ był wykorzystywany do ostrzałów celów na ziemi.

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

Źródło:
NV, tvn24.pl

Najpierw zapowiedzieli zwolnienie 5,5 tysiąca osób, a teraz tną pensje dla 10 tysięcy pracowników. Tak Bosch próbuje znaleźć pieniądze w obliczu dużej konkurencji z Chin.

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Źródło:
Reuters

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że policjant, który postrzelił swojego kolegę podczas interwencji na ulicy Inżynierskiej w Warszawie, pełnił służbę od ponad roku. W związku ze śmiercią funkcjonariusza prokuratura wszczęła śledztwo. Według ustaleń dziennikarza tvn24.pl, policjant, który strzelał, był bardzo dobrze oceniany przez przełożonych.

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP
Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do tragicznego wypadku trzech aut doszło w Przyłubiu (woj. kujawsko-pomorskie). Dwie osoby zginęły na miejscu, trzy trafiły do szpitala.

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Źródło:
tvn24.pl

Mija 30 lat od tragicznego pożaru w hali Stoczni Gdańskiej. Zginęło wtedy siedem osób. To było podpalenie, jednak do dziś nie wiadomo, kto za nie odpowiada. Gdy po koncercie w hali pojawił się ogień, widzowie na początku myśleli, że to efekty świetlne.

Mija 30 lat od tragedii w Stoczni Gdańskiej. "Myśmy byli przekonani, że nas spali żywcem"

Źródło:
Fakty TVN

Stała, cotygodniowa rehabilitacja i perspektywa jeszcze co najmniej siedmiu operacji. Do tego specjalne ubranie, dzięki któremu życie z potężnymi bliznami jest życiem bez bólu. Po koszmarnym wypadku 9-letni Olek ma tylko jedno marzenie: chce wyzdrowieć. Można mu w tym pomóc.

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Źródło:
Fakty TVN

Centymetr kwadratowy - tyle zostało wymierającego w Polsce gatunku mchu na torfowisku na Lubelszczyźnie. Samorządowcy wciąż wydają zgody na eksploatację torfu, nieraz mimo sprzeciwów regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, bo wartość torfowisk w kontekście zmian klimatycznych i zapobieganiu powodziom jest nie do przecenienia. W Starym Stręczynie sprawą zajmuje się już prokuratura.

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Źródło:
tvn24.pl

890 błędów, z czego ponad 200 o charakterze krytycznym zawierała dokumentacja projektowa rozbudowy szpitala we Włocławku. W efekcie dwa nowe budynki, które miały być gotowe w 2023 roku do teraz znajdują się w stanie surowym i nie zostaną oddane do użytku wcześniej niż za trzy lata. A cała inwestycja zamiast planowanych 155 milionów będzie kosztować ponad 400 milionów złotych.

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Źródło:
tvn24.pl