"Oni się już odrodzili, już funkcjonują. Są jeszcze lepiej zorganizowani"

[object Object]
"Czarno na białym". Białostoccy neonaziści. Śledztwo, które wyhamowało po zmianie władzytvn24
wideo 2/10

Śledztwo w sprawie neonazistów z Białegostoku wszczęte za rządów PO po sławetnych słowach "idziemy po was" po przejęciu władzy przez PiS nagle wyhamowało - twierdzą policjanci kiedyś z tą sprawą związani. W rozmowie z reporterem "Czarno na białym" TVN24 Leszkiem Dawidowiczem mówią więcej: neonazistom odpuszczono, czego skutki wkrótce będzie widać. - Oni się już odrodzili. Są jeszcze lepiej zorganizowani - ocenia były oficer.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do materiałów sprawy dotyczącej grupy niebezpiecznych ludzi - neonazistów, którzy siali postrach w Białymstoku.

- Mocna grupa uzbrojona w maczety. Byli groźni. Obnosili się z tak zwanym sprzętem, czyli nożami. Później doszły sygnały, ze ekipa posiadała również broń palną - wyjaśnia w rozmowie z reporterem były oficer policji, który rozpracowywał białostockich neonazistów.

Białostoccy pseudokibice chcieli zamienić stolicę Podlasia w swoje miasto, miasto prywatne. - Próbują przejąć i wszystkie bramki na dyskotekach, i wszystkie bramki w agencjach towarzyskich. Idą wręcz dalej, próbują wchodzić na lokale gastronomiczne, tam, gdzie nie ma dyskotek, na zasadzie ochrony - dodaje były policjant.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do nigdy niepublikowanych zdjęć z operacji specjalnej Centralnego Biura Śledczego Policji. Przeglądał zabezpieczone na potrzeby tego śledztwa prywatne materiały białostockich neonazistów.

Kluczowy świadek w tym śledztwie i jego rodzina są wciąż chronieni przez policję. Żeby przełamać zmowę milczenia, nad sprawą dzień i noc pracowało ponad stu policjantów. Ale śledztwo - jak twierdzą funkcjonariusze - po zmianie władzy w Polsce wyraźnie zwolniło.

Oficer pytany, czy grupa neonazistów może się odrodzić, stwierdza, że tak. - I to ze zdwojoną siłą - podkreśla.

"Państwo w tej sprawie będzie działać w sposób bezwzględny"

Wszystko zaczęło się w 2013 roku. W Białymstoku doszło do serii napaści na mieszkających tam obcokrajowców i ich rodziny. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że to tylko część działalności ogromnej grupy, która zajmuje się także handlem narkotykami, wymuszeniami, haraczami oraz agencjami towarzyskimi. Grupa czuła się na tyle silna, że nie bała się rozgłosu.

- Pluli na mnie, nie podawali mi ręki. Tylko i wyłącznie przez kolor mojej skóry - mówi piłkarz Ugo Ukah, ówczesny zawodnik Jagiellonii Białystok.

- Dwa razy już na mnie napadli - opowiada prezenter białostockiej telewizji Rogers Cole Wilson.

- Podpalenie mieszkań, gdzie mieszkał obywatel Indii i rodzina Czeczenów, to były dwie takie główne sprawy, które to zapoczątkowały - przypomina kolejny z byłych oficerów, który rozpracowywał neonazistów. - To był taki moment, kiedy pan minister [spraw wewnętrznych Bartłomiej - red.] Sienkiewicz przyjechał do Białegostoku i wypowiedział te sławetne słowa: "idziemy po was" - podkreśla.

Były oficer nawiązał do słów ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sinkiewicza, który w Białymstoku mówił w 2013 roku, że "państwo w tej sprawie będzie działać w sposób bezwzględny". - Państwo odbierze bandytom monopol na stosowanie przemocy - zapowiadał wówczas Sienkiewicz.

- Dotychczasowe doświadczenia pokazują bezradność państwa w tej sprawie. Jestem tutaj po to, żeby tę bezradność przerwać - deklarował minister.

Były oficer policji zwraca uwagę, że "w ramach całego województwa było to wtedy najważniejsze śledztwo".

Operacja NINE ONE

Po deklaracjach ministra do Białegostoku przyjechało kilkunastu policjantów z warszawskiego Centralnego Biura Śledczego. Na początku nie ufali białostockiej policji. Sądzili, że ta może być w zmowie z neonazistami. Wszystko przez to, że przez wiele lat miejscowej policji nie udawało się zgromadzić żadnych dowodów przeciwko działającej w mieście zbrojnej grupie.

- Całe miasto wie, że to jest banda dobrze zorganizowana i hermetyczna. Przeszkolona już tak, że wiedzieli, że policja podsłuchuje, że policja obserwuje. Z tego żadnego dowodu nie było, więc trzeba było skorzystać z innej metody. Bardziej wysublimowanej - opowiada jeden z byłych oficerów.

Tak zapadła decyzja, żeby w mieście przeprowadzić operację specjalną, czyli wprowadzić do tej grupy oficerów pod przykryciem. To nie jest łatwe. Dwóch wytypowanych do tego zadania policjantów musiało mieć odpowiednia legendę - spreparowany życiorys, który uwiarygodnił ich w oczach grupy.

Tak powstała operacja pod nazwą NINE ONE.

- W Białymstoku do momentu rozpoczęcia operacji nie było pół dowodu, że ci kibole, naziści, narodowcy z Białegostoku prowadzą jakąkolwiek działalność przestępczą. A wie pan, ile było zaangażowanych środków? - pyta były oficer policji. - Było ponad 200 podsłuchów założonych. I nie było pół dowodu. Ale jak weszliśmy z operacją, to od razu wiedzieliśmy, że handlują narkotykami, bo nam sprzedawali. Handlują dziwkami. Prowadzą burdele. Jak trzeba, to i broń sprzedadzą. Od razu się inna perspektywa otworzyła, w momencie, kiedy policjanci pod przykryciem zaczęli działać w Białymstoku - dodaje.

Na warszawskim Dworcu Centralnym został zatrzymany jeden z liderów grupy - Gerard B., pseudonim Gonzo. Miał przy sobie pokaźną porcję narkotyków, którą sprzedawał policjantom pod przykryciem. Na jego ciele znajdowało się również kilkanaście tatuaży z nazistowską symboliką. Kilka dni później w prokuraturze otrzymał status tak zwanego małego świadka koronnego i zaczął zdradzać szczegóły konstrukcji grupy. Zaczął od tego, że od białostockich neonazistów ciężko było komukolwiek odejść.

- Na nich zostanie nałożona jakaś kara i przez jakiś czas muszą spłacać to, że ktoś włożył w nich tyle nauki, trudu i to wszystko poszło na marne. Muszą się wypłacić dla grupy. W kilku przypadkach doszło do ciężkiego pobicia. To nie było nikomu zgłoszone, bo osoby te nie zgłosiły - wyjaśnia jeden z byłych oficerów.

Dzięki zeznaniom Gerarda B. policja weszła do kilkunastu mieszkań. Zabezpieczono twarde dyski, wiele przedmiotów z hitlerowską symboliką, niebezpieczne narzędzia i narkotyki. Okazuje się, że zdjęcia z imprez, wakacyjnych wyjazdów, urodzin, a także wycieczek - chociażby do muzeum w Wilczym Szańcu - pełne są nazistowskiej symboliki. Kilkadziesiąt osób usłyszało zarzuty, między innymi propagowania faszyzmu, rozbojów na obcokrajowcach i innych przestępstw popełnianych z pobudek rasistowskich. Śledztwo nabiera rumieńców, aż do czasu, gdy w 2015 roku wybory wygrywa Prawo i Sprawiedliwość.

"Zaciągnięty hamulec"

Prokuratura apelacyjna, która prowadziła śledztwo, przestaje istnieć. Jej miejsce zajmuje prokuratura regionalna z nowym szefem i licznymi roszadami kadrowymi, w tym kluczowymi dla śledztwa. Od sprawy został odsunięty prokurator, który ją nadzorował. Dla tego trudnego, wielowątkowego śledztwa to prawdziwa katastrofa.

Zmianę władzy, a w konsekwencji zmianę prokuratora prowadzącego jeden z byłych oficerów określa jako "zaciągnięty hamulec". - Nie znam takiego prokuratora, który odważy się iść dalej, brnąć w tę sprawę, bo go zaj***ą. Przy tej władzy to są patrioci. Na pewno nikt ich nie będzie teraz ścigał - uważa były policjant zajmujący się tą sprawą.

Przed 2015 rokiem śledztwem zajmował się prokurator Grzegorz Masłowski, człowiek, który słynął z bezpardonowej walki z przestępczością zorganizowaną. Pracował między innymi przy sprawie grupy wołomińskiej.

- Był problem ze znalezieniem właściwej osoby ze szczebla prokuratury, żeby akurat te wszystkie wątki połączyć w jedną całość i spróbować traktować wszystkie te zdarzenia jako działanie jednej grupy zorganizowanej, a nie kilku czy kilkunastu tak zwanych szczeniackich grup, które po prostu zrobiły parę wybryków. Nie bał się spiąć tych wszystkich wątków do kupy i zacząć normalnie traktować to całe środowisko, tę całą zbieraninę osób jako jedną zorganizowaną grupę przestępczą - wyjaśnia inny z byłych policjantów.

Po zmianie władzy prokurator Masłowski został od sprawy odsunięty. Oficjalnym powodem było to, że skończył się mu okres delegacji do zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej. Nie ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie wydłużono prokuratorowi tego okresu.

- Próba zdegradowania i odsunięcia od tych spraw miała jednoznaczny związek ze śledztwem dotyczącym białostockich neonazistów - zauważa Jakub Medek, dziennikarz radia TOK FM.

Reporter "Czarno na białym" dotarł do jednego z byłych liderów grupy. Na pytanie, czy uważa, że prokuratura im odpuściła, mówi: - Tak jakby, nie wiem, czy odpuściła, czy nie.

- Najważniejsze, że nie wymyśla już. Jest bardziej racjonalne myślenie prokuratora. Teraz już prokurator jakoś stara się z tego wybrnąć, żeby to miało ręce i nogi - ocenia mężczyzna.

"Postępowanie pozostaje w toku. Jak zostanie zakończone, dzisiaj panu nie powiem"

Mimo że od początku tego śledztwa minęło już blisko sześć lat, jak na razie wyrokiem zakończyła się tylko jedna sprawa. Kilka osób z tej grupy zostało skazanych za handel narkotykami i jedna za czerpanie korzyści z cudzego nierządu. Wyrok zapadł w 2017 roku i jest prawomocny.

Na szczegółowe pytania, skierowane do białostockiej prokuratury, reporter "Czarno na białym" otrzymał pismo z ogólną odpowiedzią.

"Wyłączono do odrębnego postępowania siedem wątków, w tym w zakresie udziału w obrocie narkotykami, czerpania korzyści z cudzego nierządu (…) oraz udziału w bójce o charakterze chuligańskim. Sześć z tych postępowań zostało zakończonych skierowaniem do Sądu aktu oskarżenia" - czytamy w piśmie. Jednak nie pada precyzyjna informacja, o jakie oskarżenia i o jakie sprawy chodzi.

Reporter dopytywał także o dalsze losy ewentualnych zarzutów propagowania faszyzmu i wiążącymi się z tym przestępstwami na tle rasistowskim.

- Postępowanie pozostaje w toku. Jak zostanie zakończone, dzisiaj panu nie powiem - mówi w rozmowie telefonicznej Iwona Kruszewska z białostockiej prokuratury.

Nie mogąc uzyskać informacji od naczelnika wydziału zajmującego się tą sprawą, reporter postanowił zapytać u źródła. Od końca 2016 roku śledztwo prowadzi Dariusz Kapuściński, który trafił do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku z Prokuratury Rejonowej w Suwałkach. Próba rozmowy z prokuratorem skończyła się bezowocnie.

Reporter dotarł do zarzutów stawianych członkom tej grupy przez prokuraturę w 2014 roku i 2015 roku. Dotyczą udziału w zorganizowanej grupie przestępczej publicznie propagującej faszystowski ustrój państwa, nawoływania do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym, grupie zajmującej się organizacją ustawek pomiędzy pseudokibicami czy udziału w produkcji materiałów propagujących faszystowski ustrój państwa. Mimo upływu co najmniej czterech lat od postawienia tych zarzutów, nie napisano aktu oskarżenia.

Policja wciąż poszukuje Adama Staszyńskiego, jednego z liderów grupy, który się ukrywa. Jednak poszukuje tylko poprzez ogłoszenie na stronie internetowej. Jak do tej pory nie wystawiono za nim nawet listu gończego.

- W Białymstoku są trzy poziomy tych nazistów. Są tacy najmłodsi, początkujący i żeby przejść do kolejnej grupy, to trzeba się wykazać czymś szczególnym. I dopiero ta trzecia najwyższa kasta jest najpoważniejsza. Natomiast to jest podstawa do zorganizowanej przestępczości. Połączenie ideologii z hermetycznością takiej grupy pseudokibiców daje taką naprawdę bardzo dobrze zorganizowaną grupę przestępczą - wyjaśnia jeden z byłych oficerów policji.

Inny z oficerów ocenia, że członkowie tej grupy "byli groźni". - Było zdarzenie przy jednej z dyskotek w centrum miasta, gdzie Ormianin został trafiony nożem w udo. Czy tam chodziło o coś więcej, czy tylko o zastraszenie, tego nie wiem - dodaje.

"Awans" do Sochaczewa

W 2015 roku z prowadzeniem tej sprawy pożegnali się też kluczowi policjanci, między innymi Michał Safjański, który kierował wydziałem do walki z przestępczością zorganizowaną w Centralnym Biurze Śledczym. Po zmianie władzy Safjański został komendantem Komendy Powiatowej w Sochaczewie.

Inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji, określa przejście Safjańskiego do Sochaczewa jako "awans". - On zyskał tutaj wyższą grupę, przechodząc z 11. grupy na 12. A co z tym się wiąże, to również inne możliwości - zauważa. - Jest to niewątpliwie awans dla tego policjanta. On sam traktuje to jako awans i zabiegał o to, żeby pokazać swoją dobrą, ciężką służbą, że nadaje się na to stanowisko - twierdzi rzecznik KGP.

Jeden z byłych oficerów, zajmujących się sprawą w Białymstoku, nie wierzy w tłumaczenie rzecznika policji. - Safjański to był jeden z najbardziej zawziętych policjantów, jeżeli chodzi o tę sprawę. Dla niego ta sprawa była honorowa - wskazuje były oficer.

- A co ma dzisiaj Safjański powiedzieć? Że go wyje**li? Żeby go znowu z Sochaczewa wyje**li? Jakby takiej odpowiedzi Safjański udzielił, że go wyje**li, toby go z Sochaczewa wyrzucili. On chce teraz dopracować do pełnej emerytury i żeby sobie jakoś spokojnie żyć - dodaje były policjant.

"Radykalniejsze chuchanie na przyszłość"

Śledztwo było bardzo ważne z jeszcze jednego powodu. Dla policjantów było jasne, że ta grupa ma wpływ na rzesze bardzo młodych ludzi. Rekrutowano ich między innymi na piłkarskich meczach Jagiellonii Białystok.

- To są osoby faszyzujące od dawna i w jakiś nie do końca wyjaśniony sposób pociągnęły za sobą młodzież, która może nie do końca będąc przekonana, w co wierzy, zaczęła w ten faszyzm wierzyć - opowiada jeden z byłych oficerów. Dodaje, że dla niektórych barwy Jagiellonii Białystok były tożsame ze swastyką.

Jeden z byłych liderów grupy, z którym rozmawiał reporter, twierdzi: - Nie chciałbym się zamykać na obcokrajowców tak totalnie.

- Mogą przyjeżdżać, zwiedzać mój kraj, podziwiać moją kulturę. Ale to, żeby oni się na dłużej osiedlali, to w pewnych granicach. Muszą być zachowane granice. Dlatego to takie może radykalniejsze chuchanie na przyszłość - tłumaczy.

- Owszem, to są naziści. Owszem, państwo polskie zwalcza nazistów. Ale woli się nie przykładać do tego zwalczania za bardzo, bo mogłoby się okazać, że z tych nazistów mamy bezpośrednio wyjście na środowiska narodowe, czyli na środowiska przyjazne władzy. Czyli środowiska traktowane przez tę władzę przyjaźnie - komentuje dziennikarz TOK FM.

Były lider grupy białostockiej tłumaczy reporterowi, że wywodził się z "szeregów Młodzieży Wszechpolskiej".

- Dla mnie Hitler to nie była persona. Po prostu nie negowałem tych osób, które były bardziej za tym - dodaje. Wyjaśnia, że hajlowania nie uważali za gest nazistowski, "tylko taki bunt młodzieńczy".

"Dzisiaj to są patrioci, a nie naziole"

Jeden z byłych oficerów, zajmujących się sprawą, wskazuje w rozmowie, że "ci, którzy przyznawali się [do propagowania faszyzmu - przyp. red.] są uznawani za frajerów, ponieważ ci, którzy się nie przyznali, mają umorzone zarzuty". - Dzisiaj to są patrioci, a nie naziole - dodaje.

Pracujący nad sprawą policjanci twierdzą, że odpuszczenie grupie neonazistów z Podlasia to błąd, który może mieć katastrofalne skutki.

- Oni się już odrodzili. Oni już funkcjonują. Są jeszcze lepiej zorganizowani, tylko nikt o tym nie mówi. I nikt im nie dokucza, nikt ich nie infiltruje. Spokojnie sobie zarabiają pieniądze na narkotykach, na burdach, tak jak zarabiali - mówi jeden z byłych oficerów.

- Samo takie wieloletnie poczucie bezkarności. Jeżeli wszystkie sprawy poupadają albo zapadną jakieś tam wyroki w znikomym stopniu ruszające co poniektórych, to oni urosną w siłę i staną się sami dla siebie bohaterami. Zobaczą, że w grupie to mogą zdziałać nie wiadomo co - podkreśla inny z oficerów.

Autor: tmw//now / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Policjanci zatrzymali trzy osoby, które mogą mieć związek zabójstwem w gdańskim Brzeźnie. Rano na miejscu znaleziono ciało starszego mężczyzny, który miał obrażenia głowy. Wcześniej do służb wpłynęło zgłoszenie o szarpaninie dwóch osób.

Znaleźli ciało mężczyzny, miał obrażenia głowy. Zatrzymano trzy osoby

Znaleźli ciało mężczyzny, miał obrażenia głowy. Zatrzymano trzy osoby

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Przemysław Godyla, pracownik poznańskiego Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych odkrył w siedzibie firmy dziesiątki napisów wykonanych przez więźniów. Inskrypcje pokrywają ściany w piwnicach kamienicy przy ul. Matejki 57. Po wojnie mieścił się tam milicyjny areszt, a zamknięci w nim ludzie wyryli na ścianach wstrząsające świadectwo swojej opresji. "Kiedy te ruskie sługusy będą siedzieć? Kiedy skończy się ich panowanie?", "Boże… zbaw Polskę… od oprawców.. czerwonych…" - to tylko niektóre z wydrapanych gwoździami inskrypcji.

"To kapsuła czasu, zszedłem na dół i oniemiałem". Sensacyjne odkrycie w piwnicy

"To kapsuła czasu, zszedłem na dół i oniemiałem". Sensacyjne odkrycie w piwnicy

Źródło:
Aleksander Przybylski

Dla mnie jest to sytuacja bardzo zaskakująca. W tej chwili mamy bardzo dobre oznakowanie - komentował tragiczny wypadek na A2 Andrzej Janicki, były policjant drogówki. Gość TVN24 mówił też, co należy zrobić w podobnej sytuacji, aby uniknąć zderzenia.

Jechał pod prąd autostradą. Doszło do wypadku. "Ewidentny błąd kierującego"

Jechał pod prąd autostradą. Doszło do wypadku. "Ewidentny błąd kierującego"

Źródło:
TVN24

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia stwierdził w niedzielę, że sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa powinna była zaczekać na Zbigniewa Ziobrę. Były minister sprawiedliwości został w piątek doprowadzony przez policję już po tym, jak komisja zamknęła posiedzenie i uchwaliła złożenie wniosku o zatrzymanie Ziobry na 30 dni. Hołownia dodał, że ta "procedura zajmie tygodnie, jeśli nie miesiące".

"Cena niepoczekania na Ziobrę to będzie kilka tygodni, jeśli nie miesięcy"

"Cena niepoczekania na Ziobrę to będzie kilka tygodni, jeśli nie miesięcy"

Źródło:
PAP

Dyrektorka Muzeum Luwru Laurence Des Cars zapowiedziała wprowadzenie oddzielnego biletu pozwalającego zobaczyć słynną Mona Lisę. Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił we wtorek, że Gioconda otrzyma własne, dedykowane pomieszczenie w Luwrze. To najsłynniejsze muzeum na świecie czeka gruntowny remont, który potrwa do 10 lat.

Luwr wprowadzi specjalny bilet na oglądanie Mona Lisy

Luwr wprowadzi specjalny bilet na oglądanie Mona Lisy

Źródło:
PAP, CNN

31-latka z Zabrza poszukiwali policjanci i sądy, wystawiono za nim cztery listy gończe i cztery nakazy doprowadzenia do aresztu. Zgubiły go uczynność i zepsute światło w aucie. Policjanci z Wolsztyna (Wielkopolskie) zatrzymali mężczyznę, gdy podwoził kolegę, któremu samodzielną podróż uniemożliwiał sądowy zakaz.

Był poszukiwany czterema listami gończymi. Zgubiły go uczynność i zepsute światło

Był poszukiwany czterema listami gończymi. Zgubiły go uczynność i zepsute światło

Źródło:
tvn24.pl

Prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum nakazała w sobotę wprowadzenie ceł w odwecie za 25-procentowe taryfy nałożone na import z Meksyku przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Odrzuciła oskarżenia o związki jej rządu z organizacjami przestępczymi.

"Kategorycznie odrzucamy kalumnię, wygłaszaną przez Biały Dom"

"Kategorycznie odrzucamy kalumnię, wygłaszaną przez Biały Dom"

Źródło:
PAP

Na autostradzie A4 w województwie opolskim zderzyły się cztery samochody. Jak podaje policja, jeden z kierowców zasnął za kierownicą. Dwie osoby zostały przewiezione do szpitala.

Zasnął za kierownicą, doprowadził do serii zderzeń

Zasnął za kierownicą, doprowadził do serii zderzeń

Źródło:
tvn24.pl

Jedna osoba zginęła w wypadku z udziałem trzech samochodów, do którego doszło w okolicach Myśliborza (Zachodniopomorskie). Trzy inne osoby zostały ranne.

Zderzyły się trzy samochody, jedna osoba nie żyje

Zderzyły się trzy samochody, jedna osoba nie żyje

Źródło:
tvn24.pl

- Oliwia mnie stymuluje. Jak zapowiada, że przyjdzie do mnie, to ja od razu wykonuję kilka telefonów więcej, załatwiam sprawy, aby móc zdać raport szefowej - mówi w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl 77-letni prof. dr hab. Marian Surowiec, współzałożyciel Bee Healthy Honey. Z wnuczką stworzył emiter, rozwiązanie dla pszczelarzy, którzy walczą w swoich ulach z inwazją pasożytów. Po fali sukcesów, zaczęli jednak dostawać groźby. - Pierwszy raz w życiu czegoś takiego doświadczyłem, bo spadła na nas lawina hejtu - dodaje.

Dziadek i wnuczka założyli start-up. "Spadła na nas lawina hejtu"

Dziadek i wnuczka założyli start-up. "Spadła na nas lawina hejtu"

Źródło:
tvn24.pl

Do Europy wdziera się coraz więcej mroźnego powietrza z północy. Sprawdź, co przewiduje prezenter tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski w swojej autorskiej, długoterminowej prognozie temperatury na 16 dni.

Pogoda na 16 dni: luty może być zimniejszy od stycznia

Pogoda na 16 dni: luty może być zimniejszy od stycznia

Źródło:
tvnmeteo.pl

Słynny świstak Phil z miasta Punxsutawney w Pensylwanii został wyciągnięty z nory. Gryzoń zobaczył swój cień i się ukrył, co według wierzeń oznacza, że zima ma potrwać jeszcze kolejne sześć tygodni.

Kiedy przyjdzie wiosna? Przewidywania świstaka Phila

Kiedy przyjdzie wiosna? Przewidywania świstaka Phila

Źródło:
CNN, ENEX

Od kilku dni w Grecji w rejonie wyspy Santoryn odnotowuje się raz po raz słabe i umiarkowane trzęsienia ziemi. Zdaniem ekspertów, wstrząsy nie są powiązane z aktywnością wulkaniczną. W poniedziałek, w ramach środków ostrożności, szkoły mają być jednak zamknięte.

Seria wstrząsów w rejonie greckiej wyspy, władze zamykają szkoły

Seria wstrząsów w rejonie greckiej wyspy, władze zamykają szkoły

Źródło:
Reuters, PAP, GreekReporter

Na krajowej "ósemce" w pobliżu miejscowości Brody (Podlaskie) autobus zderzył się z osobową toyotą. Autem podróżował 18-latek, który zginął na miejscu.

Auto wbiło się w autobus. Nie żyje 18-letni kierowca

Auto wbiło się w autobus. Nie żyje 18-letni kierowca

Źródło:
TVN24

Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagrania od internautów, na których uchwycili kierowcę jadącego pod prąd autostradą. Twierdzą, że działo się to na A2 w okolicy Wiskitek, gdzie w sobotę doszło do wypadku. - To była noc, świeciły reflektory innego samochodu i w pewnej chwili samochód wyłonił się zza łuku drogi, a kierowca przed nami zaczął hamować. Żona odbiła w prawo, natychmiast zaczęła hamować i jakimś cudem uniknęliśmy tego zderzenia - relacjonował jeden z mężczyzn, który rozmawiał także z reporterem TVN24.

"Samochód wyłonił się zza łuku drogi. Żona odbiła w prawo i jakimś cudem uniknęliśmy"

"Samochód wyłonił się zza łuku drogi. Żona odbiła w prawo i jakimś cudem uniknęliśmy"

Źródło:
Kontakt24, TVN24

Wraz z rosnącą liczbą zachorowań na grypę w ostatnich tygodniach zwiększa się aktywność przeciwników szczepień. Do obiegu wracają stare teorie - na przykład ta, że dowodem na nieskuteczność szczepionek na grypę jest fakt, iż choroba ta pojawia się co roku. Eksperci wyjaśniają więc, o co chodzi z sezonowością grypy i dlaczego właśnie szczepionki zmniejszają ryzyko zachorowania.

Szczepionki są, a "mamy grypę co roku". Eksperci tłumaczą

Szczepionki są, a "mamy grypę co roku". Eksperci tłumaczą

Źródło:
Konkret24

W czwartym dniu po egzekucji Franza Kutschery odbył się jego "ślub" z 26-letnią Jane Lillian Steen, norweską volksdeutschką. Zamiast wesela odbył się pogrzeb. Kat Warszawy został pochowany na powązkowskim niemieckim "cmentarzu bohaterów".

Kutschera ożenił się po własnej śmierci. "Wesele przepadło, ale ślub się odbył!"

Kutschera ożenił się po własnej śmierci. "Wesele przepadło, ale ślub się odbył!"

Źródło:
PAP

Dwa projekty ustaw, dwie daty zakończenia procesu zmian i dwa zupełnie różne pomysły na to, jak rozwiązać problem wadliwych powołań sędziowskich w polskim wymiarze sprawiedliwości. Sprawa dotyczy 3250 sędziów, a rząd w najbliższych tygodniach ma wybrać ostateczny scenariusz. Jakie warianty są w grze?

Wrócą skąd przyszli, czyli co dalej z neosędziami?

Wrócą skąd przyszli, czyli co dalej z neosędziami?

Źródło:
TVN24

15 portretów kobiet, mężczyzn i dzieci w różnym wieku znalazło się w kolekcji, na którą przypadkiem natrafiono podczas rozbiórki budynku w Pruszkowie. Fotografie pochodzą z przełomu XIX i XX wieku. Nie wiadomo, kogo przedstawiają, ani kto był ich właścicielem. Urzędnicy liczą, że dzięki publikacji zdjęć, uda się rozwikłać tę zagadkę.

Podczas rozbiórki natrafili na kolekcję dawnych portretów. Kim są osoby ze zdjęć?

Podczas rozbiórki natrafili na kolekcję dawnych portretów. Kim są osoby ze zdjęć?

Źródło:
tvnwarszawa.pl

We Włoszech anulowano wyniki egzaminu po tym, jak profesorowie odkryli, że wielu zdających odpowiadając na pytania wykorzystało sztuczną inteligencję. Egzamin na uniwersytecie w mieście Ferrara musi powtórzyć 362 studentów psychologii.

Wysokie wyniki wzbudziły podejrzenia. Studenci korzystali ze sztucznej inteligencji, egzamin anulowany

Wysokie wyniki wzbudziły podejrzenia. Studenci korzystali ze sztucznej inteligencji, egzamin anulowany

Źródło:
PAP

Donald Trump podpisał rozporządzenie nakładające wysokie cła na import towarów z Kanady, Meksyku i Chin. Władze Kanady i Meksyku już zapowiedziały cła odwetowe. Chińskie ministerstwo handlu zapowiedziało złożenie skargi do Światowej Organizacji Handlu.

Trump nałożył cła. Błyskawiczne zapowiedzi odwetu

Trump nałożył cła. Błyskawiczne zapowiedzi odwetu

Aktualizacja:
Źródło:
PAP
"Kiedy wreszcie nie będzie partii ani żadnych innych warjatów". Tajemnica Matejki 57

"Kiedy wreszcie nie będzie partii ani żadnych innych warjatów". Tajemnica Matejki 57

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Jak idzie rozliczenie willi plus? "To ośmiesza instytucje publiczne"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa był gościem podcastu "Szczyt Europy". W rozmowie z dziennikarzami TVN24 i Polskiego Radia mówił między innymi o kwestiach związanych z obronnością Europy, o współpracy ze Stanami Zjednoczonymi oraz o wojnie w Ukrainie. Podkreślił również kluczowe znaczenie Polski w kontekście ochrony unijnych granic.

Szef Rady Europejskiej: Potrzebujemy trwałego pokoju. Musimy zrobić więcej, działać lepiej i szybciej

Szef Rady Europejskiej: Potrzebujemy trwałego pokoju. Musimy zrobić więcej, działać lepiej i szybciej

Źródło:
TVN24

Wielkie święto muzyki coraz bliżej. W nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu wręczone zostaną nagrody Grammy. Po raz piąty galę poprowadzi południowoafrykański komik Trevor Noah. Czy Beyoncé w końcu doceniona zostanie w kategorii album roku, czy Taylor Swift poprawi swój rekord w tej kategorii? Werdykt Akademii Fonograficznej przed nami.

Grammy 2025 w hołdzie Los Angeles i Quincy'emu Jonesowi

Grammy 2025 w hołdzie Los Angeles i Quincy'emu Jonesowi

Źródło:
tvn24.pl