Zakończyło się środowe posiedzenie ws. dopuszczalności ekstradycji Romana Polańskiego do USA. Sąd przez prawie dziewięć godzin słuchał wyjaśnień reżysera. - To było męczące i dość bolesne - powiedział po wyjściu z sali Polański. Posiedzenie było niejawne. Kolejną rozprawę zaplanowano na kwiecień.
Roman Polański pojawił się w środę przed godz. 10 w krakowskim sądzie okręgowym w towarzystwie obrońców.
Złożył wyjaśnienia za zamkniętymi drzwiami. Wcześniej sąd zdecydował - na wniosek adwokatów Polańskiego - że bez udziału mediów odbędzie się część posiedzenia ekstradycyjnego w zakresie wniosku prokuratury o dopuszczenie ekstradycji oraz wyjaśnień samego reżysera.
"To było męczące"
- Jestem zmęczony, tylko tyle mogę powiedzieć, bo gdybym chciał powiedzieć coś więcej, to znowu by to trwało 9 godzin - poinformował po posiedzeniu sądu Polański.
Dodał, że "to było męczące". - I w pewnym sensie dość bolesne, bo musiałem wracać do spraw, o których wolałbym zapomnieć - zaznaczył reżyser.
Polański potwierdził, ze nadal darzy polski wymiar sprawiedliwości absolutnym zaufaniem i wyraził nadzieję, że postępowanie ekstradycyjne nie przeszkodzi mu w realizacji nowego filmu. Polański w lipcu planuje rozpocząć w Warszawie zdjęcia do obrazu o szpiegowskiej aferze Alfreda Dreyfusa. Kolejna rozprawa ma się odbyć w kwietniu.
- Na tym etapie możemy powiedzieć jedno: że obrona będzie zmierzała do wykazania, że wniosek o ekstradycję jest bezzasadny, przede wszystkim dlatego, że istnieje szereg obiektywnych dowodów wskazujących na to, iż została przed sądem amerykańskim zawarta ugoda i że kara, o której była w niej mowa, została wykonana. A to wskazuje na to, że wniosek o ekstradycję jest po prostu bezpodstawny – powiedział dziennikarzom mec. Jan Olszewski.
Ochrona dóbr osobistych
Wniosek o wyłączenie jawności posiedzenia w sprawie ekstradycji, który w środę rozpatrywał sąd, złożyli do sądu obrońcy reżysera mec. Jan Olszewski i mec. Jerzy Stachowicz, uzasadniając to potrzebą ochrony dóbr osobistych.
Mec. Jan Olszewski powiedział, że wniosek oparto na zgodnych stanowiskach zarówno Romana Polańskiego, jak i pokrzywdzonej. Oboje nie chcą upubliczniania okoliczności, o których jest mowa w ramach postępowania.
Adwokat powołał się też na fakt, że Samantha Geimer w 2009 r., po zatrzymaniu Romana Polańskiego na lotnisku w Zurychu, złożyła wniosek do sądu apelacyjnego w Kalifornii o umorzenie sprawy karnej przeciwko reżyserowi. Wskazał również na przyjętą taktykę obrony, by nie ujawniać argumentów, które zostaną podniesione na sali sądowej, a które mają na celu nie doprowadzić do ekstradycji.
Ekstradycja dopuszczalna
Wniosek o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji reżysera skierowała w styczniu do sądu krakowska prokuratura, która po zbadaniu amerykańskiego wniosku stwierdziła, iż w świetle przepisów ekstradycja Polańskiego jest formalnie dopuszczalna i zgodna z obowiązującymi przepisami.
Jeżeli sąd uzna, że ekstradycja jest niedopuszczalna, decyzja będzie ostateczna. Jeśli zgodę na ekstradycję wyrazi, ostateczne zdanie należeć będzie do ministra sprawiedliwości.
Roman Polański jest poszukiwany przez Interpol i objęty międzynarodowym nakazem poszukiwania. W 1977 r. reżyser został zaocznie uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser potajemnie opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.
Ekstradycji Polańskiego do USA odmówiły w 2009 r. władze Szwajcarii.
Autor: MAC,eos/kka,rzw / Źródło: TVN24, PAP