Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz wziął we wtorek udział w podpisaniu umowy na dostawę 80 Rosomaków-L wyposażonych w systemy wieżowe ZSSW-30 z wyrzutnią ppk Spike dla Wojska Polskiego. Jak podał w trakcie wystąpienia w siedzibie ministerstwa, kontrakt na zakup sprzętu to koszt ponad 4 miliardy złotych.
We wtorek w obecności wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza i wiceministra resortu Pawła Bejdy podpisano umowę na dostawę kołowych transporterów opancerzonych Rosomak-L.
KTO ROSOMAK-L to - jak podał MON - zmodyfikowana wersja klasycznego podwozia KTO ROSOMAK. Do głównych różnic należą: wydłużenie pojazdu, zwiększenie jego nośności, nowy silnik oraz wersja pływająca z falochronem. Podpisana we wtorek umowa obejmuje także pakiet logistyczny i szkoleniowy.
Kosiniak-Kamysz przekazał, że zakupiony sprzęt zapewnia "dużo udogodnień w konstrukcji" oraz "większą ochronę" dla załogi. Stronami umowy są Skarb Państwa–Agencja Uzbrojenia oraz Konsorcjum w składzie: Huta Stalowa Wola S.A. oraz Rosomak S.A.
- W siłach lądowych nie brakuje Rosomaków, bo mamy ich około tysiąca, ale w tej najnowocześniejszej wersji są po prostu bardzo potrzebne. Ta wieża bezzałogowa ZSSW-30 to jest efekt współpracy pomiędzy przemysłem państwowym a przemysłem prywatnym, bo to Huta Stalowa Wola wraz z WB Electronics opracowała system wieży bezzałogowej - dodał.
Zaznaczył, że wtorkowe podpisanie umowy to "łączenie" gospodarki z bezpieczeństwem. Przypomniał także, że to nie pierwszy zakup rosomaków w tym roku. - 58 zostało zamówionych już w lipcu tego roku, więc 138 Rosomaków zakupionych w 2024 roku - podkreślił minister.
Jak ocenił Kosiniak-Kamysz, koniec roku dla Agencji Uzbrojenia to czas finalizacji wielu umów. - Tych umów już podpisaliśmy ponad 110, pewnie za chwilę już ponad 120, bo też są drobniejsze umowy, nie wszystkie macie okazję obserwować tutaj w ministerstwie, ale są niezmiernie ważne, na ponad 125 miliardów złotych w tym roku - stwierdził.
Kosiniak-Kamysz podczas uroczystości mówił, że umowa dotycząca 80 Rosomaków w wersji L to koszt 4 mld 300 mln zł.
Minister upomniał się o transporter Borsuk
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że jego resort ma zabezpieczone środki na kolejne zakupy zbrojeniowe. - Cieszę się, że Polska Grupa Zbrojeniowa nabiera rozpędu po zmianach, które zostały dokonane w tym roku i jest w stanie przyjmować kolejne zamówienia. My mamy zagwarantowane środki - oświadczył.
- Chciałem się zwrócić do pana prezesa, do wszystkich przedstawicieli Polskiej Grupy Zbrojeniowej, do Huty Stalowa Wola, do firmy Rosomak, do wszystkich tych, którzy produkują polski sprzęt zbrojeniowy, również do prywatnych firm. Bardzo liczymy na was jeszcze w tym roku - podkreślił minister.
Wicepremier wspomniał też o transporterze opancerzonym Borsuk. - Chcemy najlepszy sprzęt, ale chcemy ten sprzęt kupować w takich cenach, które są realne, prawdziwe, możliwe i w terminach, które są do dostarczenia jak najbardziej przewidywalnego. Nie, że wieczne czekanie. Na Borsuka, przypomnę, czekamy 10 lat - powiedział.
W uroczystości brał udział również prezes PGZ Krzysztof Trofiniak. Zapewnił, że w przyszłości dostawy zarówno armatohaubic KRAB, jak i Borsuków, "będą opiewały w setkach". - Jestem pewien, że od 2026 r. zdolności produkcyjne w zakresie produkcji KRAB-ów i Borsuków będą co najmniej na poziomie 120, a docelowo do 160 sztuk pojazdów rocznie - dodał.
Umowę ramową na transportery Borsuk podpisano jeszcze za czasów byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka (PiS).
Wozy bojowe zaprezentowano na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach w 2017 roku. Podstawowym zadaniem pojazdu jest przewożenie drużyny piechoty i wspieranie jej w walce. Borsuka można w dużym uproszczeniu nazwać uzbrojoną taksówką do transportu żołnierzy, których zadaniem jest walczyć już na piechotę.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Huta Stalowa Wola S.A.