- W przeciwieństwie do moich oponentów politycznych nie mam w tyle głowy po cichu budowania elektrowni atomowej - powiedziała w niedzielę Ewa Kopacz. Do jej słów odniosła się Beata Szydło, która stwierdziła, że "w 2009 roku rząd Donalda Tuska przyjął uchwałę o przygotowaniu programu „Polska Energetyka Jądrowa”, a w 2014 roku zaczął on być wdrażany w życie". - Dzisiaj premier Ewa Kopacz mówi, że nie ma już takich planów. Trzeba więc zapytać, na co i dlaczego zostały wydane pieniądze podatników? - pytała Szydło.
Ewa Kopacz odwiedziła w niedzielę województwo łódzkie. Tuż przed wyjazdem spotkała się z dziennikarzami i mówiła m.in. o bezpieczeństwie energetycznym Polski.
Jak mówiła, wsparcie dla kopalń jest pomocą nie tylko dla tych, którzy tam pracują, ale "jest pomocą naszemu państwu, które opiera swoje bezpieczeństwo energetyczne na węglu".
- Ja się tego nigdy nie wstydziłam. W przeciwieństwie do moich oponentów politycznych nie mam w tyle głowy po cichu budowania elektrowni atomowej (...) Wprost, na każdym spotkaniu, wtedy, kiedy pytali mnie koledzy z Europy, niekoniecznie przychylni węglowi kamiennemu, twardo powtarzałam: bezpieczeństwo energetyczne Polski oparte jest na naszych naturalnych surowcach, węglu brunatnym i kamiennym - podkreśliła.
Na uwagę, że zwolennikiem pomysłu budowy elektrowni atomowej w Polsce był Donald Tusk, Kopacz odpowiedziała: - Nie, nie Donald Tusk. Ja pamiętam inne przemówienie premiera, który na sali sejmowej mówił, że trzeba się bardzo pochylić nad tym pomysłem. Polecam lekturę przemówień - powiedziała.
"Niedługo premier Kopacz nie będzie w ogóle wiedziała, czym zajmuje się rząd"
Do słów szefowej rządu odniosła się kilka godzin później kandydatka PiS na premiera Beata Szydło, która przebywała w niedzielę w Tarnowie. Jak przyznała, komentarz Kopacz dotyczący elektrowni atomowej przyjęła ze zdziwieniem.
- W 2009 roku rząd Donalda Tuska przyjął uchwałę o przygotowaniu programu „Polska Energetyka Jądrowa”, a w 2014 roku zaczął on być wdrażany w życie. Minister Aleksander Grad został szefem tego programu i pobierał sowite apanaże, a dzisiaj premier Ewa Kopacz mówi, że nie ma już takich planów. Trzeba więc zapytać, na co i dlaczego zostały wydane pieniądze podatników, około 300 mln złotych - stwierdziła Szydło.
- Dlaczego zarząd spółki, która przygotowywała program budowania energetyki jądrowej w Polsce, pobierał tak sowite wynagrodzenia? - pytała kandydatka na premiera. - Czy premier Ewa Kopacz panuje nad tym, co dzieje się z pieniędzmi podatników, które wypłacane są z budżetu państwa na różne projekty? Niedługo premier Kopacz nie będzie w ogóle wiedziała, czym zajmuje się rząd i co należy do jej obowiązków - powiedziała.
Autor: kg / Źródło: tvn24