- My stoimy murem ze panem Rutkowskim. Kiedy przyjechał pan Rutkowski to pojawiła się nadzieja, że jest ktoś kto przyjechał do naszego domu i zaoferował pomoc. Takie słowa z ust policji nie padły, nie było pomocy psychologów policyjnych - powiedziała na konferencji prasowej matka Bartka, ojca półrocznej Magdy. I dodała: - Dziwię się, że w tej chwili osoba, która pomogła nam rozwikłać sprawę jest tak szykanowana - podkreśliła kobieta.
Na konferencji prasowej obok rodziców ojca Magdy pojawił się ojciec dziewczynki oraz Krzysztof Rutkowski z narzeczoną. - Chciałam się zwrócić osobiście do Komendanta Głównego Policji. Słuchałam jego wypowiedzi i bardzo mnie zdenerwowała, bo był przekonany, że została nam udzielona pomoc psychologiczna. Taka sytuacja nie miała miejsca, dopóki nie przyjechał pan Rutkowski, nikt do nas nie zadzwonił. Nami się naprawdę nikt nie zajął - podkreśliła babcia Magdy.
Matce wtórował ojciec Magdy. - Detektyw znalazł się u nas na nasze życzenie, poprosiliśmy o pomoc i on nam jej udzielił. Ja nie mam do niego pretensji. Mogłoby również być tak, że ja za 10 lat dalej szukałbym córki - podkreślił Bartek.
Spór z policją
Sam detektyw Rutkowski zaatakował policję i dementował wszystko, co na temat jego działań padło z jej strony. - Zostałem zmuszony, aby zorganizować to dzisiejsze spotkanie. To wynik wczorajszej wypowiedzi Komendanta Głównego policji, który oświadczył, że
Detektyw znalazł się u nas na nasze życzenie, poprosiliśmy o pomoc i on nam jej udzielił. Ja nie mam do niego pretensji. Mogłoby również być tak, że ja za 10 lat dalej szukałbym córki. ojciec
I dodał: - Docierają do mnie informacje, że biuro Rutkowski nie poinformowało policji, że jest na terenie Sosnowca. Ten zarzut jest nieprawdziwy. Dziwi mnie, że doszło do konfliktu na grobie dziecka. W normalnym cywilizowanym państwie mówi się po prostu dziękuję. Nieważne czy mam licencję czy nie - powiedział Rutkowski. I pokazał pismo z 27 stycznia, w w którym informuje sosnowiecką policję o tym, że działa w mieście.
Zdaniem Rutkowskiego teraz sprawa śmierci Magdy "zeszła na dalszy plan, a głównym problemem jest Rutkowski". A to dlatego, że została urażona duma policji.
Wszystko się sypie
Zdaniem Rutkowskiego obecna sytuacja w policji jest dramatyczna. - Widzimy absolutną zapaść policji, zmiany kadrowe. W ciągu dwóch tygodni zmienia się kilkunastu funkcjonariuszy - powiedział Rutkowski. I zwrócił się do premiera Donalda Tuska. - Pani premierze zaczyna pan mieć słabe państwo i to jest fakt. Kim pan chce obstawić Euro 2012 skoro komendant stołeczny policji, doświadczony człowiek zostaje wysłany na emeryturę, a funkcjonariusze z 20-letnim stażem odchodzą na drugi tor. Kto ma w tym momencie nadzorować pracę funkcjonariuszy - pytał Rutkowski.
I zaznaczył po raz kolejny, że podczas rozmowy (przesłuchania) z matką nie było przemocy ani wymuszania informacji. - Nie było stosowania metod niehumanitarnych. Państwo, rodzina byli przy rozmowie. Dopiero po kilkunastu minutach powiedziała prawdę - powiedział Rutkowski.
Policja była
- Policjanci byli z tą rodziną, ale to był wolny wybór tych państwa, że dopuścili Rutkowskiego. Powiedzieli, ze nie życzą sobie policji w mieszkaniu i inicjatywę przekazali jemu - mówił Działoszyński. Dopytywany czemu to Rutkowski zdobył zaufanie rodziny i matki półrocznej Magdy, powiedział, że "pasował jej bardziej niż policja, która nabierała podejrzeń i potrafi pociągnąć do odpowiedzialności".
Pytany był też, jak to się stało, że to Krzysztof Rutkowski, człowiek który stracił licencję detektywa, potrafił doprowadzić do przełomu w sprawie zaginięcia półrocznej Magdy z Sosnowca i wydobyć od jej matki wyznanie, że tak naprawdę nikt dziecka nie porwał, tylko ona je upuściła, po czym dziewczynka zmarła. Marek Działoszyński tłumaczył, że matka Magdy była przesłuchiwana przez prokuratorów w obecności psychologa . - Ale gospodarzem postępowania była prokuratura i to ona wybrała psychologa do tych czynności - mówił.
Źródło: tvn24