- Nie ma nic gorszego, zwracam się do posłów Platformy, niż donosić na własną ojczyznę za granicą - stwierdził w czwartek w Sejmie premier Mateusz Morawiecki. Po tych słowach na sali rozległy się okrzyki "zdrajcy, zdrajcy". Dalszej części wypowiedzi premiera towarzyszyło skandowanie "do Berlina, do Berlina" i - w odpowiedzi - "do Moskwy, do Moskwy". - Rzeczywiście nie wiem, co lepsze, czy do Berlina, czy do Moskwy żebyście jechali - odpowiedział premier.
Po wznowieniu w czwartek wieczorem obrad przez Sejm z wnioskiem formalnym o przerwę w pracach izby wystąpił poseł KO Arkadiusz Marchewka. Mówił, że za chwilę rząd poprosi o udzielenie absolutorium i zgodę na zatwierdzenie wydatków budżetowych w 2022 r.
- Sejm nie może przyjąć tego oszustwa, po raz pierwszy w wolnej Polsce doszło do sytuacji, że rząd nie otrzymał pozytywnej oceny za wykonanie budżetu (...), bo miliardy złotych wyprowadziliście poza kontrolę Sejmu i obywateli. Z długu stworzyliście fundusz wyborczy, który obywatele będą musieli spłacić - mówił poseł KO do rządzących.
Arkadiusz Iwaniak (Lewica) z kolei zarzucał rządowi PiS, że od 800 dni nie pozyskał dla Polski środków na KPO.
Premier "do posłów Platformy": nie ma nic gorszego, niż donosić na ojczyznę
Po tych wypowiedziach głos zabrali przedstawiciele rządu, w tym premier Morawiecki, który powiedział, że "polski polityk ma tylko jeden obowiązek - służyć państwu polskiemu".
Mówił, że w środę europarlamentarzyści PiS złożyli w Parlamencie Europejskim wniosek o przyjęcie trzech poprawek do rezolucji PE. - Żądanie o pieniądze z KPO to była pierwsza poprawka, druga - zakaz przyjmowania nielegalnej imigracji, to była druga poprawka i trzecia - żądanie wypłaty środków na uchodźców z Ukrainy. I co zrobili posłowie PO, Lewicy - ci, którzy dzisiaj jak hipokryci domagają się pieniędzy z KPO? Otóż wczoraj podczas głosowania nad tą rezolucją odrzucili poprawki europarlamentarzystów PiS - powiedział premier.
Stwierdził, że "de facto oni głosowali przeciw KPO, de facto głosowali przeciw przyjęciu środków na uchodźców z Ukrainy i głosowali za przyjęciem nielegalnych imigrantów".
We wtorkowym głosowaniu Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której krytykuje powołanie w Polsce komisji weryfikacyjnej ds. wpływów rosyjskich oraz nowelizację prawa wyborczego. Podczas debaty zgłoszono trzy poprawki przez grupę EKR, do której należy PiS. Dotyczyły one uruchomienia środków z KPO, wezwania KE, aby zakończyła prace nad kwestią przymusowej relokacji migrantów oraz uruchomienia unijnych środków na uchodźców z Ukrainy, którzy przybyli do Polski.
- Gorąco zachęcam do sprawdzenia, jak głosowali europarlamentarzyści Platformy i Lewicy. Nie mogło to się odbyć przypadkiem. Była to część ich strategii. Mój apel do was, Platformo Obywatelska: nie tańczcie tak, jak wam zagrają w Berlinie i Brukseli. Nie ma nic gorszego, zwracam się do posłów Platformy, niż donosić na własną ojczyznę za granicą - mówił Morawiecki. "Zdrajcy, zdrajcy" - rozległo się skandowanie na sali sejmowej.
Jak kontynuował premier, "jeden z szefów Koalicji Obywatelskiej i przyjaciół Donalda Tuska powiedział w ten sposób: Platforma na pewno będzie lojalna wobec decyzji podejmowanych przez instytucje europejskie". - Tak powiedział. Drodzy rodacy, co to oznacza, ale teraz im głupio - mówił premier. "Do Berlina, do Berlina" - skandowano na sali sejmowej. W odpowiedzi pojawiły się okrzyki "do Moskwy, do Moskwy".
- Rzeczywiście nie wiem, co lepsze, czy do Berlina, czy do Moskwy żebyście jechali - powiedział Morawiecki.
Morawiecki ocenił, że słowa "jednego z szefów" KO oznaczają, iż "będą lojalni wobec zamknięcia kopalni Turów, wobec przyjęcia nielegalnej imigracji do Polski". - Protestujemy przeciwko temu. Wasza polityka jest jednocześnie antypolska i antyeuropejska, bo obłędna i błędna polityka europejska, która zmierza do tego, by przyjmować miliony nielegalnych imigrantów, doprowadzi do zniszczenia Unii Europejskiej. My ratujemy tym samym i Polskę, i Unię Europejską - mówił.
- Polskę trzeba mieć w sercu i w głowie, a nie tylko w paszporcie - zakończył premier Morawiecki.
Źródło: PAP