Po blisko roku śledztwa prokuratura uznała, że 20-latek, który był pod wpływem amfetaminy i zaatakował gdańskich policjantów, nie odpowie za swoje czyny. Dlaczego? Bo wziął narkotyk pierwszy raz i nie przewidział skutków - to argument prokuratury. Taka decyzja oburzyła pomorskich funkcjonariuszy, którzy już zwrócili się m.in. do prokuratora generalnego. Materiał "Faktów" TVN.
W czerwcu ubiegłego roku policjanci interweniowali na ul. Słowackiego w Gdańsku. 20-letni mężczyzna demolował sygnalizację świetlną.
Kiedy funkcjonariusze próbowali go powstrzymać, mężczyzna zaczął ich kopać i drapać. Wykrzykiwał, że jest nosicielem wirusa HIV. Po pół roku okazało się, że to nieprawda.
Napastnik był natomiast pod wpływem amfetaminy. Sprawą zajęła się gdańska prokuratura, która jednak nie ukarała 20-latka i sprawę umorzyła. Argumentowała, że sprawca zażywał amfetaminę po raz pierwszy i dlatego nie mógł przewidzieć skutków swojego zachowania.
- Biegli stwierdzili, że jest niepoczytalny, ponieważ nie mógł rozpoznać znaczenia czynu, pokierować swoim postępowaniem - tłumaczy Jolanta Janikowska-Matusiak z prokuratury rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.
Prokuratura umarza i wznawia
Taka łaskawość prokuratury wzbudziła ogromne kontrowersje. - Każdy, kto zażywa substancje psychoaktywne wie jak ona działają, może przypuszczać że działają pobudzająco. Ja nie biorę, bo nie wiem jak będę się zachowywał, boje się tego, może będę też robił takie hece - mówi w rozmowie z "Faktami" toksykolog Eryk Matuszkiewicz.
Prawo dopuszcza jednak, że można uniknąć odpowiedzialności za przestępstwa pod "wpływem".
- Musimy pamiętać, że są pewne wyjątki, takie właśnie które dotyczą składu chemicznego narkotyku, które mogą kompletnie wbrew swojej nazwie zawierać substancje zupełnie nieznane, a które mogą powodować nietypową reakcję. Zatem musi być możliwość, by takie sytuacje ocenić w inny sposób - wyjaśnia prawnik Mariusz Paplaczyk.
Policjanci nie dali za wygraną i zaskarżyli decyzję prokuratury. Oburzyło ich m.in. to, że prokuratura nie wzięła pod uwagę, że na służbie funkcjonariusze ryzykowali życie. Policyjni związkowcy zwrócili się także do prokuratora generalnego.
- Może jest przyzwolenie przez sądy, prokuratury, że policjanta można pobić, opluć i wyzywać? Jeśli tak będzie, to w tym kraju będzie coraz gorzej - mówi jeden z zaatakowanych funkcjonariuszy.
Po ich protestach prokuratura jeszcze raz zbada sprawę.
Autor: db//gak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN