Władze gruzińskie robią wszystko, żeby wyjaśnić i ukarać sprawców ataku na Polaka w Tbilisi - powiedział na konferencji prasowej wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Przekazał, że Polska "nie ma nic do zarzucenia, jeśli chodzi o działania władz gruzińskich" w tym zakresie. Polski nie ma wśród sygnatariuszy wspólnego oświadczenia wielu misji dyplomatycznych, w tym USA i Unii Europejskiej, potępiających poniedziałkowe zajścia w gruzińskiej stolicy, gdzie pobito działaczy LGBTQ i dziennikarzy.
Wiceminister mówił na konferencji prasowej o działaniach w sprawie polskiego obywatela, zaatakowanego w poniedziałek przed planowanym w stolicy Gruzji marszem równości osób LGBTQ. Został zapytany, czy Polska przychyla się do oświadczenia kilkunastu ambasad i organizacji międzynarodowych potępiającego zajścia w Tbilisi i niewystarczającą reakcję gruzińskich władz.
- Od samego początku, kiedy tylko dotarła do nas informacja o ataku na naszego obywatela, podjęliśmy działania. Nasze służby konsularne niezwłocznie się z nim skontaktowały - powiedział Jabłoński. Przekazał, że Polak trafił do jednego ze szpitali, jest pod opieką lekarzy. - Sytuacja była poważna, ale jego stan zdrowia jest w tej chwili stabilny - dodał. Jak mówił wiceszef MSZ, "także władze gruzińskie niezwłocznie nawiązały z nim kontakt". - Odwiedziła go w szpitalu pani minister odpowiedzialna za sprawy turystki - dodał. - Zostało szybko wszczęte śledztwo. My w tym śledztwie jako służba konsularna także możemy brać udział - powiedział Jabłoński.
Przekazał, że "naprawdę nie mamy absolutnie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o działania władz gruzińskich" w tym zakresie. - Nie uważamy, żeby wskazane było krytykowanie w tej sytuacji władz gruzińskich, gdy widać bardzo wyraźnie, że robią wszystko, żeby wyjaśnić i ukarać sprawców tego ataku - powiedział wiceszef MSZ. - Także osobiste zaangażowanie pani wiceminister, która odwiedziła naszego rodaka w szpitalu, jest dowodem na to, że tymi naszymi działaniami, także dyplomatycznymi razem z władzami gruzińskimi tutaj bardzo dobrze współpracujemy - dodał.
Atak na Polaka
Polski obywatel został zaatakowany w Gruzji w poniedziałek. O ugodzeniu go nożem przez jednego ze skrajnie prawicowych przeciwników parady równości poinformowała na Twitterze organizatorka manifestacji Mariam Kwaraczkelia. Powodem ataku miał być kolczyk w uchu, uznany za dowód przynależności mężczyzny do mniejszości seksualnej. Sprawcy ataku zostali ujęci.
Ranny Polak przeszedł operację chirurgiczną, jego życie nie jest zagrożone. Wcześniej podawano, że zaatakowany mężczyzna jest dziennikarzem, jednak może on również być turystą. Miał przy sobie sprzęt do nagrywania.
W Tbilisi odwołano paradę równości
W poniedziałek setki przeciwników marszu równości osób LGBTQ protestowały przed parlamentem w Tbilisi. Na nagraniach lokalnej telewizji widać, jak niektórzy z nich atakują policję i dziennikarzy – kilkunastu przedstawicieli mediów trafiło do szpitali z obrażeniami. Zaatakowane zostało także biuro działaczy na rzecz praw osób LGBTQ. Po napaściach parada została odwołana. "Nie możemy ryzykować ludzkiego życia"- oświadczyli organizatorzy.
Według AFP premier Gruzji Irakli Garibaszwili opowiadał się przeciwko paradzie, mówiąc, że jest ona "nieakceptowalna dla większości gruzińskiej społeczności". Do modlitwy przeciw demonstracji wezwały też władze gruzińskiego Kościoła prawosławnego.
Międzynarodowe reakcje
Po poniedziałkowych zajściach ambasada USA w Gruzji wydała wspólne oświadczenie z misjami dyplomatycznymi UE, ONZ, Izraela, Norwegii, Wielkiej Brytanii i 14 państw unijnych w Tbilisi potępiające zajścia w stolicy. Zaapelowano w nim do gruzińskich władz o ochronę osób korzystających z konstytucyjnych praw do wolności wypowiedzi i zgromadzeń oraz dziennikarzy. Polskiego przedstawiciela nie ma wśród sygnatariuszy apelu.
Źródło: TVN24, PAP