Sąd na wniosek prokuratury zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Tomasza Kaczmarka, byłego agenta CBA i byłego posła PiS. Potrwa on do 19 maja. W środę Kaczmarek usłyszał kolejne zarzuty.
Decyzja zapadła na posiedzeniu aresztowym, które rozpoczęło się w czwartek o godzinie 10. Rzecznik Sądu Rejonowego w Białymstoku Beata Wołosik poinformowała, że areszt potrwa do 19 maja, a Kaczmarek zostanie przewieziony do aresztu śledczego jeszcze w czwartek.
- W przekonaniu sądu dowody dotychczas zgromadzone przez prokuratora w dużym stopniu uprawdopodabniają, że pan podejrzany popełnił zarzucane mu czyny - powiedziała.
Obawa matactwa procesowego powodem zastosowania aresztu
Jak mówiła Beata Wołosik, kolejną kwestią, która przesądziła o podjęciu decyzji o areszcie dla Kaczmarka, była obawa, że będzie on podejmował próby matactwa procesowego. - Ta obawa wynika stąd, że pan podejrzany zna inne osoby podejrzane w przedmiotowej sprawie mógłby się z nim kontaktować, konsultować i uzgadniać wersję wspólnych wyjaśnień - tłumaczyła Wołosik.
- Wyjaśnienia, które pan podejrzany złożył przed sądem - w ocenie sądu - w zestawieniu z dowodami, które uzyskał prokurator, pozwalają na traktowanie twierdzeń pana podejrzanego wyłącznie jako przyjętej linii obrony - dodała rzeczniczka białostockiego sądu.
Postanowienie sądu jest nieprawomocne, można je zaskarżyć do Sądu Okręgowego w Białymstoku w terminie siedmiu dni od momentu wydania decyzji.
"To jest wendeta"
W sądzie z dziennikarzami rozmawiała żona byłego agenta, Katarzyna.
- Nie zostaniemy zastraszeni. Ani ja, ani mój małżonek. Dziś już wiemy, a właściwie wiemy to już od wczoraj, że pan prokurator w stosunku do mnie też zamierza podjąć takie same działania, jak do mojego męża - rozszerzyć mi zarzuty i w sposób siłowy przywieźć mnie tutaj i tak samo zamknąć mnie za kratkami - mówiła.
- Dziś po prostu udowodnili nam politycy, że to jest wendeta. Że nie mamy złudzeń na obiektywne rozstrzygnięcia w naszej sprawie: czy helpera czy każdej innej. Dziś jesteśmy już przekonani, że został wydany na nas wyrok - dodała.
Zatrzymanie byłego agenta i nowe zarzuty
Były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego i były poseł PiS Tomasz Kaczmarek został zatrzymany w środę rano na polecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Wieczorem usłyszał dziewięć nowych zarzutów w śledztwie dotyczącym stowarzyszenia Helper. Dotyczą one artykułu 299 Kodeksu karnego, który mówi o tak zwanym praniu brudnych pieniędzy. Łącznie na Kaczmarku ciąży teraz 15 zarzutów.
Zastępca szefa białostockiej prokuratury Paweł Sawoń poinformował wtedy, że śledczy wystąpili do sądu o trzymiesięczny areszt tymczasowy dla podejrzanego.
Echa reportażu "Superwizjera"
W połowie stycznia w "Superwizjerze" TVN "agent Tomek" oskarżył Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika (w przeszłości wiceszefa CBA, obecnie wiceszefa MSWiA). - Miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Ja osobiście nigdy takiego przeświadczenia nie powziąłem, a moje notatki (w których to Kaczmarek potwierdzał - red.) i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych - mówił były agent CBA.
Po wypowiedziach Kaczmarka prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące składania przez niego od lipca 2009 roku do 12 grudnia 2019 roku fałszywych zeznań w toku postępowań przygotowawczych.
Podstawą wszczęcia były trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły do białostockiej prokuratury od grupy posłów opozycji, w tym posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24