Tomasz Kaczmarek usłyszał kolejnych dziewięć zarzutów, kwalifikowanych z artykułu 299 Kodeksu karnego. Artykuł ten mówi o tak zwanym praniu brudnych pieniędzy - poinformował rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku Paweł Sawoń. Dodatkowo śledczy zawnioskowali o areszt. Były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego i były poseł PiS został zatrzymany w środę rano.
Tomasz Kaczmarek został zatrzymany w środę rano w obecności jego żony w rodzinnym domu w Olsztynie. Informację o zatrzymaniu potwierdził prokurator Paweł Sawoń, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Białymstoku.
Kaczmarek przesłuchany w prokuraturze. Jest wniosek o areszt
Około godziny 16 kamera TVN24 zarejestrowała moment, w którym Tomasz Kaczmarek został wyprowadzony przez funkcjonariuszy CBA z budynku Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. - Represje polityczne działają, nic się w tej sprawie nie zmieniło - odpowiedział pytany o komentarz po przesłuchaniu.
Adwokat Kaczmarka Ewelina Blecharczyk potwierdziła w rozmowie z TVN24, że przesłuchanie się zakończyło. Dodała, źe jej klientowi zostały postawione nowe zarzuty z artykułu 299 Kodeksu karnego i dotyczą obrotu nieruchomościami, którymi obracał Kaczmarek. - Mój klient nie przyznał się do winy, natomiast wyjaśnił bardzo szczegółowo, odpowiadał na wszystkie pytania zadawane przez urząd prokuratorski. Czekamy na decyzję, co będzie dalej - mówiła.
Prokuratura: Kaczmarkowi przedstawiono dziewięć nowych zarzutów
O zarzutach dla Kaczmarka opowiadał w rozmowie z TVN24 rzecznik białostockiej prokuratury regionalnej Paweł Sawoń. Jak przekazał, Kaczmarek usłyszał kolejnych dziewięć zarzutów, kwalifikowanych jako artykuł 299 paragraf 1 i 5 Kodeksu karnego. - Artykuł ten mówi o tak zwanym praniu brudnych pieniędzy. Łącznie z zarzutami, jakie usłyszał w listopadzie ubiegłego roku, na podejrzanym ciąży 15 zarzutów - dodał.
- Prokuratura, wykonując czynności dowodowe, uzyskała informacje, iż Tomasz K. (Kaczmarek zgodził się na publikację wizerunku - red.) działając w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, wspólnie w porozumieniu z innymi osobami, doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem gminy z województwa warmińsko-mazurskiego w kwocie 39 milionów złotych w związku z uzyskaniem dotacji na prowadzenie środowiskowych domów samopomocy - mówił Sawoń.
Dodatkowo prokuratura wystąpiła do sądu o areszt dla byłego agenta CBA. Posiedzenie aresztowe odbędzie się w czwartek w godzinach porannych.
Kto środki płatnicze, instrumenty finansowe, papiery wartościowe, wartości dewizowe, prawa majątkowe lub inne mienie ruchome lub nieruchomości, pochodzące z korzyści związanych z popełnieniem czynu zabronionego, przyjmuje, posiada, używa, przekazuje lub wywozi za granicę, ukrywa, dokonuje ich transferu lub konwersji, pomaga do przenoszenia ich własności lub posiadania albo podejmuje inne czynności, które mogą udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie ich przestępnego pochodzenia lub miejsca umieszczenia, ich wykrycie, zajęcie albo orzeczenie przepadku, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
W listopadzie ubiegłego roku ta sama prokuratura postawiła Tomaszowi Kaczmarkowi sześć zarzutów karnych: udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przywłaszczenia wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami mienia w łącznej kwocie około 10 milionów złotych oraz oszustwa w związku z nienależnym przyznaniem dotacji w kwocie ponad 39 milionów, a także przestępstwa prania pieniędzy w kwocie dwóch milionów złotych.
Wtedy po przedstawieniu zarzutów były poseł PiS i były agent CBA nie został aresztowany. Zastosowano wówczas poręczenie majątkowe w kwocie 500 tys. zł, dozór policji i zakaz opuszczania kraju
Prokurator: podejrzany ukrywa majątek, utrudnia bieg postępowania
Białostocki śledczy wyjaśnił, że ustalenia, których dokonano po ogłoszeniu Kaczmarkowi zarzutów w listopadzie 2019 roku, "wykazały, że dokonał tak zwanego prania brudnych pieniędzy". - Z członkami najbliższej rodziny zawierał umowy o darowiznę, które opiewały na kwotę 9 milionów złotych, nabywał i sprzedawał nieruchomości, a środki uzyskane z tychże transakcji ukrywał w ten sposób, że podejmował je z rachunków bankowych i z bankomatów - powiedział Sawoń.
W ocenie prokuratora "wszystkie te działania zmierzały do zalegalizowania środków pochodzących z przestępstwa". Sawoń przytoczył przykład z działań Kaczmarka, wskazując, że ten założył na rzecz bliskiej osoby przebywającej za granicą rachunek bankowy, na który wpłacił 2 mln zł, po czym z tego rachunku przelał na swój osobisty rachunek pozorując wykonanie umowy darowizny. - Ustalenia te stały się podstawą wydania postanowienia o zatrzymaniu podejrzanego i ogłoszeniu mu zarzutów - sprecyzował.
Sawoń dodał, że podejrzany "nie wpłacił poręczenia majątkowego, twierdząc, że nie jest w posiadaniu takiej kwoty". - Ustalenia prokuratury wskazały, że od maja 2018 roku do października 2019 roku Tomasz K. sprzedał trzy nieruchomości za kwotę 2,15 miliona złotych. Po tym ustaleniu prokurator zastosował blokadę rachunku bankowego, jednakże blokada okazała się bezskuteczna. Tomasz K. rozdysponował tę kwotę - mówił prokurator.
Sawoń poinformował, że śledczy ustalili, że na jednym z portali pokazało się ogłoszenie o sprzedaży nieruchomości za 620 tys. zł a nieruchomość należy do 4-letniej córki Tomasza K.
- Wszystkie okoliczności wskazują na to, że ukrywa majątek, nie wpłacając poręczenia majątkowego, utrudnia bieg postępowania. Zatem, zdaniem prokuratury, jedynie zastosowanie tymczasowego aresztowania - izolacyjnego środka zapobiegawczego - jest w stanie zagwarantować prawidłowy bieg postępowania - zaznaczył.
Prokurator poinformował, że nie może zdradzić, czy się przyznał do zarzutów.
"Spodziewaliśmy się zatrzymania, spodziewaliśmy się represji politycznych"
Moment zatrzymania relacjonowała w rozmowie z TVN24 żona Tomasza Kaczmarka, Katarzyna.
- Po godzinie 8 rano pod Instytut Neurorehabilitacji w Olsztynie podjechały dwa samochody. Aresztowano męża, zakuto go w kajdany i przewieziono do Białegostoku (...). Pan, który oddawał mi kluczyki do samochodu męża, poinformował mnie, że jest funkcjonariuszem Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, że mąż został zatrzymany i że zostanie przewieziony do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku - mówiła. Jak dodała, w zatrzymaniu brało udział około czterech-pięciu osób.
- Spodziewaliśmy się zatrzymania, spodziewaliśmy się represji politycznych - dodała.
Żona Kaczmarka: po emisji "Superwizjera" do męża przyjechał funkcjonariusz CBA i powiedział, że spotka go kara
Jak twierdzi Katarzyna Kaczmarek, po emisji reportażu "Superwizjera", w którym jej mąż ujawnił kulisy swojej pracy, spotkał się z nim funkcjonariusz CBA i poinformował go, że "spotka go kara". - (Mówił - red.), że bardzo się dziwi, że w trosce o swoją rodzinę, mimo wszystko, (mąż - red.) powiedział prawdę - relacjonowała dalej. - Małżonek przyszedł do mnie, powiedział: 'kochanie, zacznie się, dostałem informację, że spotka mnie kara" - kontynuowała. Jak stwierdziła, "sprawa stowarzyszenia jest wykorzystywana do tego, żeby zamydlić oczy opinii publicznej".
- Dzisiejsze zatrzymanie mojego męża uważam za początek politycznej wendety wobec mojego męża i całej naszej rodziny - oceniła Katarzyna Kaczmarek.
Oświadczenie Kaczmarka
W działalność Helpera Tomasz Kaczmarek zaangażował się wraz z żoną, która również usłyszała zarzuty karne. Od 2010 roku stowarzyszenie zajmowało się prowadzeniem środowiskowych domów pomocy, w których czas mogli spędzać najbiedniejsi mieszkańcy gmin na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Na działalność stowarzyszenia Helper zdobywał fundusze z budżetów gmin oraz województwa. Według prokuratury miliony złotych były wydawane przez byłego agenta oraz polityka na dostatnie życie: luksusowe samochody, kosmetyki, nawet bieliznę od znanych projektantów.
"Zdaję sobie sprawę, że większość ataków na Helpera ma podłoże polityczne lub też związana jest z kontrowersjami, które budzi moja osoba. Uważam za niesprawiedliwe by z tego powodu zostało zniszczone wieloletnie dzieło opiekunów i terapeutów, sześć ośrodków o wysokim standardzie dla pięciuset podopiecznych" - napisał wcześniej w oświadczeniu Kaczmarek.
W ubiegłym tygodniu wojewoda warmińsko-mazurski zażądał od gmin, które udzielały dotacji Helperowi, zwrotu tych kwot. W przypadku Olsztyna ma to być 1,8 miliona złotych.
"Moje notatki i złożone zeznania są efektem nacisków"
Pod koniec stycznia tego roku dziennikarze "Superwizjera" Maciej Duda i Łukasz Ruciński przedstawili reportaż "Spowiedź agenta Tomka". Tomasz Kaczmarek opowiedział w nim o kulisach swojej pracy w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika, którzy dziś kierują ministerstwem spraw wewnętrznych, a także koordynują służby specjalne. Dziennikarze ujawnili również treść zeznań, jakie "agent Tomek" złożył przed prokuratorem.
- Miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. (…) Nigdy takiego materiału dowodowego nie powziąłem (…) Moje notatki i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych (…) Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika - tak brzmią te zeznania.
Po emisji reportażu posłowie opozycji chcieli doprowadzić do odwołania Mariusza Kamińskiego z funkcji ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz ministra koordynatora służb specjalnych.
- Wniosek opozycji o wotum nieufności oparty został o nierzetelne, dementowane publikacje medialne - mówił Mariusz Kamiński w Sejmie podczas ubiegłotygodniowej dyskusji o jego odwołaniu.
Premier Mateusz Morawiecki przekonywał, że ma pełne zaufanie do ministra Kamińskiego. Ostatecznie wniosek opozycji o wotum nieufności przepadł w głosowaniu.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24