To jest przesada, że my jakoś wykorzystujemy operacyjne działania służb - w taki sposób wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki z PiS odniósł się do zarzutów, które padają ze strony przedstawicieli opozycji, że podsłuch, jaki mógł być założony Sławomirowi Nowakowi, miał na celu także zdobycie informacji ze sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Jednocześnie przyznał, że jeżeli Nowak był podsłuchiwany, "to mogło też przeniknąć coś ze sztabu". - Jest duże prawdopodobieństwo, że służby specjalne wpływały na wynik wyborów - mówił Marcin Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej.
Sąd zdecydował w środę o trzymiesięcznym areszcie dla Sławomira Nowaka, byłego ministra transportu w rządzie PO-PSL. Dzień wcześniej Nowak usłyszał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą czerpiącą korzyści z korupcji. Ten oraz inne zarzuty dotyczą okresu od października 2016 roku do września 2019 roku, kiedy był szefem ukraińskiej agencji drogowej Ukrawtodor.
"Jeżeli był podsłuchiwany, to mogło też przeniknąć coś ze sztabu"
Wicemarszałek Sejmu i przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki był pytany w "Jeden na jeden" w TVN24, czy w związku z działaniami służb Sławomir Nowak mógł być podsłuchiwany, również w czasie, kiedy doradzał sztabowi kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafałowi Trzaskowskiemu.
- Jeżeli był podsłuchiwany, to mogło też przeniknąć coś ze sztabu. Nie mam pojęcia, trzeba o to zapytać służby - odpowiedział. - Podsłuch można założyć w rezultacie wypełnienia pewnych procedur prokuratorskich, sądowych. To nie jest tak, że ktoś sobie może wymyślić, że będzie podsłuchiwać pana Nowaka i przy okazji czegoś się dowie - dodał.
Na uwagę prowadzącej, że mogła wystąpić zbieżność czasowa między okresem, w którym był założony podsłuch, a czasem rywalizacji wyborczej, Terlecki odparł: - Ale to przypadek. - Jeżeli zanosi się na to, że to jest poważne przestępstwo, które w dodatku zostało dokonane w sąsiednim kraju i ten sąsiedni kraj uważa, że trzeba ścigać to przestępstwo, to jest oczywiste, że trzeba uruchomić odpowiednie operacyjne działania, żeby zebrać odpowiedni materiał - przekonywał.
- To jest przesada, że my jakoś wykorzystujemy operacyjne działania służb - dodał. Jak ocenił, zarzut opozycji w tym temacie "jest niepoważny". - Przeciwko panu Nowakowi były prowadzone przygotowania do śledztwa i w związku z tym na pewno wykonywano różne działania operacyjne wobec niego - tłumaczył Terlecki.
Dopytywany, czy jego zdaniem właściwa jest sytuacja, kiedy ktoś ze służb mógł zdobyć informacje na przykład o strategii wyborczej Rafała Trzaskowskiego, odparł: - Nie wiem, czy to dla służb wtedy było interesujące.
Kamiński: oskarżanie CBA jest zupełnie bezpodstawne
Minister koordynator służb specjalnych i szef MSWiA Mariusz Kamiński wydał w czwartek oświadczenie, w którym odpowiedział na zarzuty o inwigilację Nowaka w czasie kampanii.
Napisał, że "kontroli operacyjnej nie stosowano po zakończeniu sprawowania przez Sławomira N. funkcji Szefa ukraińskiej Państwowej Służby Dróg Samochodowych - Ukrawtodor, to jest po 1 października 2019 roku". W związku z tym - dodał Kamiński - "oskarżanie CBA o wykorzystanie śledztwa w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej kierowanej przez Sławomira N. do inwigilowania sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego należy oceniać jako zupełnie bezpodstawne".
Budka: będziemy żądali wyjaśnień, czy nie doszło do nielegalnej inwigilacji polityków opozycji
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka mówił w środę w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "należy się zastanowić, co było prawdziwą intencją tego, że ta sprawa trwała tak długo i czy możliwe jest to, że ta sprawa została wykorzystana do tego, by inwigilować polską opozycję". - Będziemy żądać wyjaśnień, czy przy tej okazji nie doszło do nielegalnej inwigilacji polityków opozycji - zapowiedział.
- Sławomir Nowak zakończył karierę polityczną kilka dobrych lat temu, nie zajmował się polityką. (...) Był jedną z osób, które pracowały w sztabie (Rafała Trzaskowskiego - red.), doradzały. Wiedza Nowaka dotycząca tego, jak prowadzić kampanię, była w jakiejś części wykorzystana. Ale ta sprawa nie dotyczy spraw politycznych w Polsce - mówił szef PO.
Zdaniem Borysa Budki "może chodziło nie o Sławomira Nowaka, a o wiedzę dotyczącą kampanii wyborczej". - To może budzić bardzo poważne wątpliwości, czy ta sprawa nie została wykorzystana do inwigilacji i zdobywania w nielegalny sposób informacji o tym, co się działo w sztabie wyborczym. Jeżeli tak było, to mamy do czynienia z niebywałą aferą - podkreślił gość TVN24.
Kosiniak-Kamysz: jeżeli doszło do inwigilacji, aby zdobyć informacje o politycznej działalności opozycji, to jest skandal
Do możliwości inwigilacji w celu zdobycia informacji ze sztabu wyborczego Trzaskowskiego odniósł się w czwartek w "Jeden na jeden" prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który również był kandydatem na prezydenta.
- Jeżeli te działania miały na celu nie tylko badanie tej sprawy wobec Sławomira Nowaka, ale były też miejscem pozyskiwania informacji związanych z działalnością polityczną partii opozycyjnych, to jest skandal, to jest niedopuszczalne - ocenił Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że na pewno to trzeba wyjaśnić i komisja ds. służb specjalnych powinna posiadać uprawnienia śledcze. - Wtedy od dzisiaj mogłaby się tym zajmować. Inaczej tego nie wyjaśnimy - powiedział.
"Jest duże prawdopodobieństwo, że służby specjalne wpływały na wynik wyborów"
O możliwym podsłuchiwaniu Sławomira Nowaka w celach politycznych mówił też w rozmowie z reporterem TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński.
- Na to powinien odpowiedzieć pan minister Mariusz Kamiński i pan minister (Maciej - red.) Wąsik. Jest duże prawdopodobieństwo, że służby specjalne wpływały na wynik wyborów w Polsce. Jest duże prawdopodobieństwo co do tego, że cała operacja związana z podsłuchiwaniem wykorzystywana była tak naprawdę po to, aby inwigilować polską opozycję, polskich polityków. Dziś potrzeba tak naprawdę jasnego głosu Mariusza Kamińskiego, który wyjdzie i na mównicy sejmowej powie, czy tego typu praktyki były stosowane - wskazywał.
-To jest bardzo poważna sprawa. Koincydencja zdarzeń, bliskość tej całej operacji z terminem wyborów, nie jest przypadkowa. A my przyzwyczailiśmy się do tego, że w państwie rządzonym przez PiS, służby działają jako policja polityczna, a nie jako policja antykorupcyjna - dodał.
Biernacki: pytanie, czy te informacje zostały tylko na etapie śledztwa, czy też trafiały później wyżej
Do sprawy odniósł się również były minister spraw wewnętrznych i administracji, a obecnie poseł klubu PSL-Koalicja Polska-Kukiz'15 Marek Biernacki. - Jest to oczywiście w kampanii wyborczej. To musi budzić niepokój w kręgach polityków nie tylko Platformy Obywatelskiej (...), czy te informacje zostały tylko na etapie śledztwa, czy też trafiały później wyżej - zwracał uwagę.
Jak mówił, te informacje, które w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej mogły być przedmiotem dyskusji Nowaka z członkami sztabu Rafała Trzaskowskiego, "mogły być bezcenne w ostatniej rozgrywce".
Andzel: twierdzenie opozycji jest bezpodstawne
O sprawę pytany był także poseł PiS Waldemar Andzel. - Myślę, że jest to bezpodstawne twierdzenie opozycji. Opozycja wysuwa wiele nieprawdziwych wniosków - stwierdził. Dopytywany, czy jego zdaniem na podstawie ewentualnego podsłuchu, jaki założono Sławomirowi Nowakowi, mogły być pozyskiwane informacje o opozycji, odparł: - myślę, że nie.
Pełnomocnik Nowaka o "zbieżności dat"
O możliwej "zbieżności dat" mówił w środę także pełnomocnik Sławomira Nowaka, mecenas Antoni Kania-Sieniawski. Jak wskazywał, zarzuty pochodzą z 9 lipca, a do zatrzymania byłego ministra doszło 20 lipca. 12 lipca odbyła się druga tura wyborów prezydenckich.
Źródło: TVN24