Afera z Funduszem Sprawiedliwości czy to, w jaki sposób panowie i panie z Suwerennej Polski obsiedli Lasy Polskie, to już chyba się tak do opinii publicznej przedostało, że myślę, że to jest koniec tej partii - mówiła posłanka i wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic o Suwerennej Polsce. Przyznała, że chciałaby, żeby "społeczeństwo miało absolutną pełną wiedzę, jak wyglądają te wszystkie złe praktyki, do których się dopuszczają politycy, którzy mają poczucie, że są bezkarni".
Wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy i członkini komisji śledczej ds. wyborów kopertowych Anita Kucharska-Dziedzic była gościnią "Jeden na jeden" na antenie TVN24.
Przyznała, że kolejna komisja śledcza mogłaby dotyczyć nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, aby o aferze dowiedziało się społeczeństwo. - W przypadku Funduszu Sprawiedliwości mamy dwa raporty Najwyższej Izby Kontroli z 2017 i 2021 roku. Myślę, że teraz będzie poważne śledztwo prokuratorskie (...) i także dzięki pracy dziennikarzy my od wielu lat wiemy, co tam się działo - mówiła.
"Prokuratorzy będą mieli bardzo dużo roboty"
- Tam są większe kwoty niż w przypadku wyborów korespondencyjnych, bo tam każdego roku było kilkaset milionów, które rzeczywiście szły na fundusz partyjny, więc ja bym chciała, żeby społeczeństwo miało absolutną pełną wiedzę, jak wyglądają te wszystkie złe praktyki, do których się dopuszczają politycy, którzy mają poczucie, że są bezkarni - dodała.
Stwierdziła, że komisja śledcza "mogłaby to pokazać". - Natomiast obywatele też oczekują w tej chwili pracy prokuratury i myślę, że prokuratura po tych wszystkich zmianach, które zostaną wprowadzone, po usunięciu tych prokuratorów, którzy byli prokuratorami na telefon i zajmowali się raczej ukrywaniem działalności przestępczej niż jej wykrywaniem, będą mieli naprawdę bardzo dużo roboty - powiedziała.
Kucharska-Dziedzic: myślę, że to koniec partii Suwerenna Polska
Na pytanie, czy "dołącza do grona tych, którzy mówią o możliwości delegalizacji partii Suwerenna Polska" Kucharska-Dziedzic odpowiedziała, że "to jest chyba też koniec partii Suwerenna Polska". - Afera z Funduszem Sprawiedliwości czy to, w jaki sposób panowie i panie z Suwerennej Polski obsiedli na przykład takie Lasy Polskie (...) to już chyba się tak do tej opinii publicznej przedostało, że myślę, że to jest koniec tej partii - przyznała.
Dodała jednak, że nie wie, czy możliwe byłoby zdelegalizowanie partii.
Kiedy raport z komisji ds. wyborów kopertowych?
Członkini powołanej przez Sejm komisji śledczej ds. wyborów kopertowych przyznała, że chętnie skonfrontowałaby "pana Sasina z panem Morawieckim". - Wielu panów bym skonfrontowała, ale właściwie my się musimy przede wszystkim opierać na dokumentach, na tym, co już zostało powiedziane. Jeżeli w naszym raporcie pojawi się informacja, że dwóch kluczowych świadków przedstawiło różną wersję, to też jest informacja istotna dla ewentualnych czy rzeczywistych doniesień do prokuratury - powiedziała gościni "Jeden na jeden".
Czytaj też: Jarosław Kaczyński przed komisją. "Miałem przekonanie, że nie będą gorsze od innych wyborów"
Przyznała, że komisja planowała zakończyć swoje obrady na przełomie kwietnia i maja. - Myśmy planowali, że ostatnim naszym świadkiem będzie Jarosław Kaczyński jako ten capo di tutti capi (z wł. szef wszystkich szefów - red.) całej tej operacji przeprowadzenia wyborów kopertowych, ale zakładamy, że może się na etapie pisania raportu pojawić konieczność doprecyzowania, poszukania jakichś dokumentów albo nawet przesłuchania kolejnych osób, więc taką furtkę jeszcze oczywiście mamy - tłumaczyła posłanka.
Powiedziała, że "wstępny draft raportu" powstanie w ciągu dwóch, trzech tygodni. - Myślę, że koniec czerwca to będzie ten czas, kiedy my przedłożymy ten dokument Sejmowi - powiedziała.
Kto kandydatem na prezydenta? "Wszyscy politycy noszą buławy w plecaku"
Premier w czwartek w TVP Info powiedział, że "jest cała grupa kandydatów zdeterminowanych, żeby walczyć o prezydenturę", ale on sam nie będzie kandydował, bo ma "do wykonania naprawdę bardzo dużo roboty".
O tę deklarację była pytana wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy. - Może to jest naiwność, ale jeśli ludzie mówią o swoich osobistych decyzjach, to ja wierzę. Dopóki premier Donald Tusk nie powie: "zmieniłem zdanie", to wierzę. (...) W polityce nigdy nie jest tak, że jest "nigdy" i że się nie zmienia zdania. Pan Donald Tusk podjął taką decyzję, jest maj 2024 roku. Zobaczymy, jaka decyzja będzie później - powiedziała Kucharska-Dziedzic.
Gościni "Jeden na jeden" była pytana także, czy rozważa swoją kandydaturę w wyścigu o prezydenturę. - W polityce jest tak, że wszyscy politycy noszą buławy w plecaku - powiedziała. - Myślę, że jestem na razie szeregową posłanką i na tym etapie się zatrzymuję - dodała.
Na pytanie, czy kandydat Lewicy może wygrać wybory prezydenckie, gościni powiedziała, że "wszystko zależy, jakiego kandydata wystawimy". - Bardzo bym chciała, żeby nasz kandydat liczył się w rozdaniu prezydenckim - powiedziała Kucharska-Dziedzic.
Marcin Zaborski przypomniał, że Agnieszka Dziemianowicz-Bąk uzyskała 4 proc. poparcia w sondażu United Surveys. - Jak popatrzymy, jaki wynik wstępny miał Andrzej Duda, a potem wygrał wybory... Polityka jest fascynująca, bo wszystko się może zdarzyć - stwierdziła polityczka Nowej Lewicy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24