- Nie będę kandydował w wyborach prezydenckich - zapowiedział w czwartek premier Donald Tusk. Dopytywany o start Rafała Trzaskowskiego, odpowiedział, że "byłby zadowolony, gdyby spróbował ponownie". O informacjach przestawionych przez Tomasza Mraza powiedział, że "jeśli są wiarygodne, to mamy do czynienia de facto ze zorganizowaną grupą przestępczą".
Premier w czwartek w TVP Info powiedział, że "jest cała grupa kandydatów zdeterminowanych, żeby walczyć o prezydenturę". - A ja mam tutaj do wykonania naprawdę bardzo dużo roboty. Parę miesięcy ani lat nie starczy, żeby to wszystko wysprzątać, więc ja mam naprawdę co robić - mówił Tusk.
Dopytywany, czy obecny prezydent stolicy Rafał Trzaskowski będzie kandydatem PO na prezydenta kraju, premier odparł, że byłby "bardzo zadowolony, gdyby spróbował ponownie". - Wtedy był bardzo blisko zwycięstwa - dodał, nawiązując do ostatnich wyborów prezydenckich.
Tusk: gdyby nie machina przeciwko Trzaskowskiemu, byłby prezydentem
Zdaniem Tuska, ostatnie wybory prezydenckie "nie były sfałszowane w sensie takim, że ktoś zmienił wyniki czy dopisywał". - One były w sposób oczywisty nieuczciwe - mówił.
- Wykorzystano całą machinę państwową przeciwko Trzaskowskiemu, więc jestem przekonany, że gdyby wybory były w pełni uczciwe, gdyby państwo zachowywało się neutralnie w czasie tych wyborów, to Rafał Trzaskowski byłby prezydentem - ocenił.
Zdaniem premiera Trzaskowski "ma wszystkie dane ku temu, żeby być dobrym prezydentem". - Ale wiem, że ma w sercu Warszawę i że ma też robotę do wykonania, więc to będzie jego decyzja. Ale jeśli się zdecyduje, będzie miał moje pełne wsparcie - zapewnił szef rządu.
"Od karania są prokuratura i sąd, nie politycy"
Szef rządu odniósł się też do zeznań byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasza Mraza. - Jeśli dziś sąd i prokuratura uznają, że zeznania i materiały, które dostarczył sygnalista, dyrektor Tomasz Mraz, który "sypie" swoich byłych kolegów z Ministerstwa Sprawiedliwości (...) są wiarygodne, to mamy do czynienia de facto ze zorganizowaną grupą przestępczą, na czele której stał prokurator generalny. Nie było takiego państwa w Europie - podkreślił premier.
- To zło, które odkrywam właściwie każdego dnia i które jest do wyczyszczenia i do naprawienia, ono jest też bardziej radykalne, niż mi się wydawało - przyznał.
Jak zaznaczył, prokuratorzy zgromadzili wiele tomów akt w tej sprawie. - Prokuratorzy w Polsce, od czasu kiedy ja zostałem premierem, mają jedną rzecz zagwarantowaną: ani ja, ani żaden z moich ministrów nie będzie do nich dzwonił, nie będzie oczekiwał szybkiego wymierzania sprawiedliwości, bo tak sobie wymyślił ten czy inny polityk - zapewnił premier.
- Przecież ja za to płacę w sensie politycznym najwyższą cenę, bo bardzo wielu naszych rodaków, i ja to rozumiem, myślało, że będzie zmiana władzy i następnego dnia będzie kara. Na karę trzeba poczekać, bo od karania są prokuratura i sąd, nie politycy - podkreślił Tusk.
Czytaj też: Afery wokół Funduszu Sprawiedliwości
Tusk: nie chcę, żeby Bodnar wciskał gaz do dechy
Premier w związku z tym wskazał, że nie chce, aby "minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar wciskał gaz do dechy".
- Co to de facto znaczy? Dziś już głośna jest taśma, na której nagrano rozmowę wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego z jednym z prokuratorów. (...) Jeśli wydaje się, że sprawy idą powoli, że młyny sprawiedliwości mielą powoli, jest bardzo dużo w mediach o aferach, przestępstwach, nadużyciach, a oni nie siedzą, bo słyszę takie pytania, ale chciałem, żeby Polska znowu stała się krajem praworządnym, gdzie to wymiar sprawiedliwości decyduje o tym, kto ma siedzieć - powiedział szef rządu.
Tusk: ambasador przy NATO będzie przywołany do kraju
W czwartek sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora RP przy NATO. Miałby zastąpić na tym stanowisku Tomasza Szatkowskiego. Prezydent Andrzej Duda, odnosząc się w czwartek do kandydatury Najdera, zapowiedział, że nie podpisze zgody na tak ustanowionego ambasadora. Podkreślił, że kandydatura ta nie była z nim konsultowana i przez niego zaakceptowana, co uważa za złamanie dotychczasowej procedury.
Premier był pytany w TVP Info o zastrzeżenia prezydenta oraz o to czy zmieni decyzję ws. ambasadora przy NATO. Tusk odparł, że rząd ma "bardzo poważne powody (do zmiany ambasadorów - red.) i dotyczy to wielu placówek dyplomatycznych". - Muszę powiedzieć, że minister (spraw zagranicznych Radosław - red.) Sikorski, z którym często o tym rozmawiam, wykazuje daleko posuniętą cierpliwość. Ja wiem, jakie uprawnienia konstytucyjne ma prezydent i je szanuję - podkreślił. - Jeśli podejmujemy decyzję o tym, aby ktoś przestał być ambasadorem, to mamy powód - dodał.
Dodał, że do tej pory minister Sikorski "nie dokonał żadnych radykalnych zmian" - My nie mamy potrzeby odwetu tam, gdzie chodzi o bezpieczeństwo państwa. Tam gdzie bezpieczeństwo państwa może być narażone na szwank, tam musimy działać i nie będziemy się cofać, tzn. w zgodzie z konstytucją, z prawem, z interesem Rzeczpospolitej będziemy decyzje podejmować i ambasador przy NATO, tak czy inaczej, będzie przywołany do kraju - powiedział Tusk.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24